Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

adriian

Zamieszcza historie od: 23 grudnia 2012 - 2:06
Ostatnio: 3 maja 2013 - 20:59
  • Historii na głównej: 0 z 2
  • Punktów za historie: 412
  • Komentarzy: 5
  • Punktów za komentarze: 19
 
zarchiwizowany

#45033

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia krótka, sprzed pięciu lat.
Bardzo lubię chodzić do lasu. Można tam oddychać świeżym powietrzem i spędzić czas wśród przyrody.

Pewnego dnia spacerując po lesie ujrzałem przywiązanego psa do drzewa. Gdy podszedłem bliżej dostrzegłem lęk i ból w jego oczach. Zwierzę było zakrwawione, obroża wbijała mu się w szyję, widać było gołym okiem, że pies jest wychudzony i odwodniony. Jako, że jestem wielkim miłośnikiem zwierząt jak najszybciej odwiązałem psa i zabrałem go do weterynarza. Miła pani nawet ustąpiła mi kolejki widząc w jakim stanie jest zwierzę.
Historia skończyła się pomyślnie, pies po leczeniu został u mnie w domu, mieszkam z nim do dziś. Miszka (tak ją nazwałem)jest na prawdę świetnym zwierzakiem. O dziwo ufa ludziom i jest do nich przyjacielsko nastawiona.

Chyba nigdy nie zrozumiem jak można najpierw dać psu miłość, dom, zaufanie, poczucie bezpieczeństwa, a później w sekundę go tego wszystkiego pozbawić ...

las

Skomentuj (28) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 127 (205)
zarchiwizowany

#44866

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Wieczór. Godzina dziewiętnasta. Czekam spokojnie na autobus. W pobliżu żadnej żywej duszy. Nagle słyszę czyjeś kroki. Ciemno było, twarzy nie widziałem. W pewnej chwili poczułem silne uderzenie z tyłu głowy, zaczynam lecieć na ziemię. Nieznajoma osoba, zaczyna kopać mnie z całej siły po twarzy, następnie bo brzuchu. Mężczyzna chwycił mnie za ubrania i rzucił na ulicę. Na szczęście w oddali słychać było tylko jedno auto, które zatrzymało się przy mnie. Pomyślałem, że człowiek z samochodu chce mi pomóc, jednak nic bardziej mylnego. Wyszedł z auta, popatrzył na mnie, wsiadł z powrotem do auta i odjechał jakby nigdy nic. Trochę poleżałem na tej ulicy, ludzie przechodzili. Co chwilę słyszałem teksty typu: "Pewnie się upił, niech leży!". Było strasznie zimno, kończyny zaczęły mi zamarzać, nikt nie chciał udzielić mi pomocy. Cudem, po dłuższym czasie udało mi się o własnych siłach dotrzeć do szpitala, który znajdował się 10 minut drogi od przystanku. Wszedłem do szpitala, wszyscy patrzyli się na mnie wielkimi oczami. Pielęgniarki co chwilę pytały się: "kto ci to zrobił?!". Gdy zobaczyłem się w lustrze omal sam siebie nie poznałem. Twarz była cała we krwi, miałem złamany nos z przemieszczeniem, był strasznie spuchnięty, oczy całe fioletowe, jednak lekarz powiedział, że mam przyjść do szpitala jutro. Zadzwoniłem po kumpla, aby zawiózł mnie do domu. W nocy spać nie mogłem, dusiłem się krwią. O siódmej rano stawiłem się w szpitalu. Zostałem tam dwa tygodnie.

Nie rozumiem jak można przejść obojętnie koło człowieka, który leży na ulicy, cały zakrwawiony ...
Nie rozumiem także tej postawy: "pewnie pijak, to niech sobie zdycha!". Nawet jeśli ktoś jest pod wpływem alkoholu to nie oznacza to, że nie jest już człowiekiem. Każdemu należy się pomoc, nie ważne czy trzeźwy, czy nie!

Naprawdę obojętność ludzi czasami mnie przeraża...

PS wybaczcie, jeśli pisałem chaotycznie, ale jakoś nigdy nie potrafiłem sensownie sklejać zdań.

najstarsze miasto Polski

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 211 (279)

1