Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

aj_lajk_ju

Zamieszcza historie od: 30 maja 2012 - 17:30
Ostatnio: 24 czerwca 2014 - 16:13
O sobie:

Ziomek, przecież wiesz, że nie lubię ludzi. ;)

  • Historii na głównej: 3 z 5
  • Punktów za historie: 2404
  • Komentarzy: 7
  • Punktów za komentarze: 25
 

#57024

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Przeglądając poczekalnię trafiłam na historię o pani, która w restauracji wykłócała się o darmowe wino. Przypomniało mi to ciekawą sytuację, jakiej świadkiem byłam dwa czy trzy lata temu.

Gorąco. Lato. Przy deptaku i zarazem przy przejściu podziemnym stoi kolorowy namiot. Widoczny był z daleka, to i zaaferowani ludzie do niego podchodzili.
Przechodząc tamtędy zauważyłam dość niską kobietę koło 50., która chciała zobaczyć co się dzieje w środku, jednak z powodu niskiego wzrostu jej ciekawość przez dłuższą chwilę pozostawała nienasycona. Rozpychała innych przy tym namiocie, wywijając zamaszyście łokciami. W końcu dostała się do stoiska, wyrwała jakąś saszetkę i czym prędzej się oddaliła. Przebiegła kilka kroków, otworzyła małe opakowanie i pośpiesznie wypiła gęsty płyn.

Ludzie patrzyli w osłupieniu na panią oczekując dalszego rozwoju wypadków. Nie trzeba było długo czekać na finał - pani się zakrztusiła i zwymiotowała piękny, zielony płyn do mycia naczyń, który jeden ze znanych koncernów chemicznych rozdawał w celach promocyjnych przy owym namiocie.

Chciwość nie popłaca.

piotrkowska/Piłsudskiego

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 727 (777)

#42693

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dorabiam sobie w weekendy jako barmanka.
Historia będzie mojej koleżanki z pracy, na potrzebę chwili nazwijmy ją Ania[A].

Jak nietrudno się domyślić, z pracą w klubie nierozerwalnie wiążą się późnonocne/wczesnoranne powroty. Dlatego to nic dziwnego, że kończysz pracę o 3,4 czy 5 rano.

[A] ostatnio pożaliła się, że ma problemy ze spółdzielnią mieszkaniową. Nic przyjemnego, a dodatkowo mało sympatyczną atmosferę piętnuje to, że wynajmuje mieszkanie od swojego wujka, "po znajomości", więc najzwyczajniej w świecie jest jej głupio.

Skąd jej problemy? Otóż jedna z uczynnych i praworządnych sąsiadek zgłosiła do Spółdzielni, że [A] prowadzi w domu agencję. Bynajmniej nie reklamową.

Nie wiadomo, czy żal jej się zrobiło, czy ma aż tak nudne życie osobiste, że interesuje się cudzym. Nie wnikajmy.

Argument pani sąsiadki był równie intrygujący.
Otóż [A] robi z mieszkania burdel, bo kto to widział żeby co trochę inny mężczyzna odwoził kobietę do domu po nocach.

A ci inni mężczyźni to po prostu koledzy z pracy (ochroniarze, dj-e, szatniarze), albo szwagier [A], czy w ostateczności nawet taksówkarz.

Faktycznie wielka sensacja, że koledzy wolą podrzucić dziewczynę po drodze do domu niż ją zostawić na pastwę losu żeby się włóczyła sama po mieście w nocy.

sąsiedzi

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 664 (752)

#41220

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dorabiam sobie w weekendy jako barmanka.

Mieszkam niedaleko miejsca pracy, więc najczęściej wracam sobie spacerkiem te kilkaset metrów. Że pora późna, jest ciemno i mało przyjemnie to staram się przemieszczać w miarę szybko.

Wczoraj dotrzymywał mi w pracy towarzystwa chłopak, a żeby nie było mu smutno pośród hektolitrów alkoholi i pijanych ludzi to też sobie jakieś tam piwko pił.

Dojście do domu odbyło się w miarę sprawnie. Pozostały nam do przejścia pasy i już był nasz blok. Właśnie - pasy.
Jestem z siebie dumna, że nie piję w pracy (co zdarza się w gastronomii dość często, kto pracował ten wie), bo na tym świecie już mogło nas nie być.
Kiedy przechodziliśmy przez trzypasmową ulicę i byliśmy tuż przed ostatnim pasem, prawie nas rozjechał samochód. Nie wiem ile jechał, ze 100/120 km/h? Wiem tylko, że gdybym w porę nie odciągnęła chłopaka zostałaby z nas mokra plama. Chociaż miejsce dobrze oświetlone, a dodatkowo po drugiej stronie są witryny sklepowe, kierowca prawdopodobnie nas nie widział, bo nawet nie raczył zwolnić.

Nie ma w tej historii moherowej babci z autobusu, niekompetentnego lekarza, rozwydrzonego dziecka ani żadnej ciętej riposty.
Jesteśmy my.
I to, że w jednej sekundzie przeleciało mi przed oczami pół życia.
Niewiele brakowało do tragedii, a wszystko przez bandę idiotów w samochodzie z głośnym łupu-cupu.

ulica

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 489 (649)
zarchiwizowany

#41267

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Niezbyt inteligentne jest parkowanie na miejscu dla niepełnosprawnych, jeśli nie posiadamy do tego wymaganych uprawnień. A dodatkowo dookoła mamy inne miejsca do wyboru.

Straż Miejska [SM], podważyła koronny argument Pana [P], który bronił się mówiąc: "Ja tylko na chwilkę, bo papieroski chciałem kupić w kiosku." A następnie przeszedł do mediacji w postaci krzyków: "Czego ode mnie chcecie, przecież nikt nie chciał tutaj zaparkować?!" - też nie było jakieś szczególnie błyskotliwe.

Pytanie jakim cudem [SM] tak szybko zjawiła się na miejscu zdarzenia?
Nie mieli daleko. Kiosk sąsiaduje z budynkiem Straży Miejskiej. A [P] zaparkował dokładnie przed wejściem ich siedziby.

ulica

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 130 (194)
zarchiwizowany

#41241

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Dorabiam sobie w weekendy jako barmanka.

Klub to miejsce niekończących się piekielnych sytuacji.

Stałam z Koleżanką [K] na barze. Podszedł do niej pewien podchmielony Pan Imprezowicz[PI] bulwersujący się i rzucający k*rwami na lewo i prawo, jakby był co najmniej prezesem przybytku uciech.

[PI]- Co to k*rwa jest!? Masz coś z tym zrobić! To jest karygodne! Oddawaj pieniądze!
[K]- ee...nic Pan u mnie nie zamawiał... jakie pieniądze?
[PI]- Sr*kie, k*rwa! DJ mnie w wych*jał, więc chcę z powrotem moją kasę.
[K] nadal ma na twarzy klasyczne WTF?!
DJ nie pobiera za nic opłat, więc nikt z nas nie wie o co chodzi.
[PI]- no co się k*rwa patrzysz? Mówię do Ciebie!
[K] lekko speszona mówi, że idzie po Managera [M], bo ta rozmowa nie ma sensu.
[M] wkracza do akcji.
[PI] chyba poczuł się ważny, bo na chwile przestał się rzucać.

[M]- Słucham Pana, co się stało?
[PI]- Bo macie mi oddać moje dwie stówy.
[M]- Nie rozumiem, podano Panu zły alkohol?
[PI]- Nie, bo ja chciałem piosenkę z dedykacją dla mojej Dupci.
No i taki facet na sali mi powiedział, że to kosztuje dwie stówy i trzeba mu zapłacić.
No to mu dałem ten hajs. Czekam k*rwa i czekam, a tu nie ma tej j*banej piosenki, wiec się wk*rwiłem.
Dziki wybuch naszego śmiechu chyba było słychać nawet w Świebodzinie [do którego nawiasem mówiąc nic nie mam;)]

klub

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 181 (243)

1