Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

bialyfartuch

Zamieszcza historie od: 2 lutego 2014 - 8:59
Ostatnio: 12 lutego 2014 - 7:29
  • Historii na głównej: 2 z 2
  • Punktów za historie: 2127
  • Komentarzy: 6
  • Punktów za komentarze: 87
 

#57893

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O Księciu z bajki, a może raczej ropuszku?

Poprzedni związek odchorowałam bardzo mocno, więc, gdy w końcu zdecydowałam się, żeby zacząć się z kimś spotykać byłam... mocno podekscytowana. Z początku było fajnie, dość częste spotkania, wspólne tematy. Aż w końcu postanowił mnie przedstawić swojej matce. Sympatyczna rozmowa itp. (I tu małe wyjaśnienie: jestem lekarzem, zdarzają się dni, kiedy "wiszę" na telefonie ciągle. A to dzwonią ze szpitala po jakieś informacje, dzwonią pacjenci - tak, niektórzy mają mój numer.)

Wracając do historii. Odebrałam jeden telefon, drugi, trzeci... Przepraszałam za każdym razem, mówiłam, że z pracy i muszę odebrać. Przyszła-niedoszła teściowa zdawała się rozumieć, mówiła, że to dobrze, że taka obowiązkowa jestem. "Audiencja" się skończyła, wróciłam do domu, później na dyżur. I będąc na dyżurze dostaję sms-a (treść dokładna): "Wybacz ale nie możemy się już spotykać. Mama stwierdziła że skoro nawet nie możesz wytrzymać trzech godzin bez odbierania telefonu, to nie warto tracić na ciebie czasu. Dzięki za wszystko."

I teraz pytanie, kto był tu piekielny: ja, która chciałam pomóc pacjentom czy kolegom z pracy w ważnych, niecierpiących zwłoki sprawach; mamusia, która wybiera synowi partnerki; czy 30-letni mężczyzna, który trzyma się fartuszka mamusi i sam nie decyduje o swoim życiu?

P.S. dla zarzucających mi rażącą niekulturalność. Wychodząc ze szpitala, zostawiałam dwóch "ciężkich", źle rokujących pacjentów, których osobiście przyjmowałam. I jeśli dzwonili do mnie ze szpitala to chciałam odebrać telefon, żeby w miarę możliwości pomóc. Wszystkie telefony, które odebrałam były ważne, istotne dla dalszego leczenia i szansy na dojście pacjenta do pełnej sprawności. Więc wybaczcie, ale nie żałuję. I zrobiłabym to jeszcze raz, a nawet i pięć. Liczy się dla mnie ludzkie życie i będzie się liczyło, bo taki zawód wybrałam, taką przysięgę składałam.

związki

Skomentuj (69) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 929 (1097)

#57874

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Piekielność mediów.

W nocy z 30/31 stycznia w zaspie utknęła karetka. Słyszeliście na pewno, sprawa bardzo nagłośniona przez media. Poszkodowany zmarł. Oczywiście spekulacje, rozmyślania. Wiecie gdzie tu piekielność? Niewiele stacji telewizyjnych (z portalami internetowymi było lepiej) wspomniało, że do tego mężczyzny przez zaspy pobiegł ratownik. Pobiegł, żeby ratować życie temu człowiekowi. Ważne było to, że karetka nie mogła dojechać.

Na demotywatorach natknęłam się na dzieło, gdzie ktoś opisał jak jakiś zagraniczny lekarz pobiegł ileś tam mil do pacjenta, a u nas utknęła karetka. Tylko szkoda, że wiadomość potraktował wybiórczo... Lecz, nie ma się chyba co dziwić, kiedy to media piorą nam mózgi nierzetelnymi informacjami, wybierając tylko to, co się "sprzeda"....

media pogotowie_ratunkowe

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1076 (1144)

1