Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

cakeboss

Zamieszcza historie od: 23 lutego 2013 - 20:47
Ostatnio: 19 marca 2013 - 9:18
  • Historii na głównej: 3 z 5
  • Punktów za historie: 2325
  • Komentarzy: 11
  • Punktów za komentarze: 34
 

#47931

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historii transportowych ciąg dalszy. Tym razem PKP. Bardziej śmiesznie niż piekielnie...

Cały cyrk z tysiącem przewoźników i Kolejami Śląskimi - a'la widmo znałam tylko z internetu. Podczas mojego ostatniego pobytu w Polsce doznałam zaszczytu korzystania z wyżej wymienionych. A było to w czasie kiedy Koleje Śląskie działały na pół gwizdka, czyli co drugi albo i trzeci pociąg JECHAŁ.

Pociąg 9.17, Koleje śląskie, kupujemy bilety...

Kasjerka (konspiracyjnym szeptem):
- Wie pani co... ten 9.17 to dzisiaj RACZEJ nie pojedzie... 8.47 też nie jechał. Ale jak się panie pospieszą to zdążą na ten 9.07, jego na rozkładzie nie ma, ale jedzie!

Pani kasjerka miała rację. Na rozkładzie owego pociągu nie było, na tablicy odjazdów też nie (tylko informacja o innych odwołanych odjazdach), a na peronie... na wyświetlaczu się w magiczny sposób pojawił, i faktycznie jechał!

Podpytany konduktor wyznał, że ten pociąg tak czasem puszczają, jak odwołają za wiele odjazdów, żeby się ludzie nie wściekali. Dodał jeszcze, że i tak dojedziemy później niż zaplanowane było dla "tego 9.17"... Bo tak!

pociąg tylko dla wtajemniczonych

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 631 (683)
zarchiwizowany

#48141

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Pora na kolejną historyjkę z zamierzchłej przeszłości.
Dawno, dawno temu, przed wszelakimi reformami systemu edukacji, Cakeboss zdawała EGZAMIN DOJRZAŁOŚCI.
Wykręciła się od zdawania ustnego z angielskiego, bo pisemny napisała na pięć. Niestety z polskim nie poszło tak fajnie i z nieszczęsnym 4+, do ustnego trzeba było podejść.
Szanowna Komisja za stołem, pytania wylosowane, spocona ze stresu Cakeboss się produkuje.
Nagle polonistka wstaje zza stołu, robi rundkę dookoła sali, łapie za konewkę, podlewa kwiatki, wygląda przez okno...
Cakeboss zdezorientowana, trochę traci wątek, ale jakoś brnie do końca udręki, odpowiadając całkiem całkiem.
Skończone.
Przewodniczący komisji, ś.p. Dyrektor zadaje pytanie:
-No i jak moi państwo, jak oceniamy panią Cakeboss? Co dajemy?

Na to polonistka z kąta sali:
-Nie wiem, bo ja JEJ w ogóle nie słuchałam!

Pozostałe 2/3 komisji uradziło, aby Cakeboss dać jednak 5.
A polonistka z jadowitym uśmiechem przyznała później
-Ja specjalnie w twojej pisemnej szukałam brakujących przecinków, żeby ci ustnej nie odpuścić!

Znalazła co chciała...brakowało ze trzech przecinków, może gdzieś jeden za dużo...starczyło na pół stopnia w dół. Wiem...interpunkcja zawsze była moim słabym punktem...

polonistka niewielka ciałem i duchem chyba też...

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 146 (282)

#47897

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kolejna historia samolotowa, tym razem będzie o piekielnej organizacji na lotnisku. W roli głównej linie lotnicze, tym razem bynajmniej nie tanie.

W przepisowym czasie, prawie 2 godziny przed odlotem, przyjeżdżam na lotnisko, aby dziecko do rodziny w PL odprawić.
Tłumy, dzikie tłumy... Jestem całkiem spokojna, przecież dziewczę ma lecieć solidną linią, która wraz z tytułem linii "narodowych" dostała prawie cały najlepszy terminal, wypychając taniochę na koniec trzeciego. Młoda odprawiona online, został tylko luggage drop, czyli pikuś, jeszcze będzie czas na kawę.
I w tym momencie rzeczywistość walnęła mnie jak obuchem w łeb... Owszem, okienek jest ze 30, owszem, pracują prawie wszystkie, mimo to kolejka sięga do... TERMINALA TRZECIEGO!
Jakim cudem???
Kolejka jest JEDNA, łączona do wszystkich stanowisk odprawy i idzie w tysiące, bo w przeciągu 45 minut odlatuje 21 samolotów owych linii lotniczych, pasażerowie wszystkich 21 stoją w tym samym ogonku.

PS. Zdążyła. 10 minut przed odlotem (jakieś 300 osób ciągle przed nami) biegał pan z obsługi wzdłuż kolejki krzycząc "Kto jeszcze do Warszawy proszę za mną" i przestawiał ludzi do samego przodu kolejki. Ciekawe ilu go nie usłyszało...
Obserwowałam sytuację przez jakiś czas, czekając na info, że młoda dotarła do samolotu na czas. Cyrk z wybieraniem ludzi z kolejki trwał bez ustanku, zmieniało się tylko miasto docelowe w okrzykach.

nie-tanie linie lotnicze

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 645 (723)

#47807

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Latać samolotami nie lubię, nie cierpię i już. Ale czasem trzeba.

Tuż przed Bożym Narodzeniem, ze względu na zabójcze ceny biletów do PL, zmuszona byłam skorzystać z moich nie-ulubionych tanich linii lotniczych. Dojechałam na lotnisko, śnieg zaczął sypać coraz mocniej, więc potencjalne opóźnienie było bardziej niż oczywiste. Po godzinie oczekiwania ciągle miałam nadzieję, że wylecimy jeszcze tego samego dnia.
I nagle cud, jest samolot, HURRA, ładujemy się do środka. Towarzystwo typowo przedświąteczne, rodziny, mnóstwo małych dzieci.
Siedzimy, oczekując na odlot,drzwi zamknięte, stewardessy przepraszają wdzięcznie za opóźnienie i... nagle pociemniało, zaświszczało i samolot w ciągu kilku sekund wypełnił się gryzącym dymem, wypływającym z nad luków bagażowych... Dzieci w płacz, co niektórzy, mniej odporni w krzyk....
Po chwili stała się jasność, dym zaczął się przerzedzać, jeszcze śmierdzi, a kapitan sam pofatygował się wyjaśnić sytuację pasażerom, którzy już porównywali samolot do komory gazowej... (sama słyszałam).
- Bardzo państwa przepraszamy za efekty specjalne, ale właśnie przeprowadzono odlodzenie skrzydeł i trochę nam chemikalia zassało do środka...

Oczu nie zmrużyłam cały lot, wiele obejrzanych odcinków Air Crash Investigation przeleciało przez moją głowę, głupie myśli o rozszczelnieniu się kabiny na 10000 metrach itd., itp...
Dolecieliśmy w całości i tylko z odrobiną turbulencji po drodze. Ale latać to nie lubię jakby ciut bardziej.

tanie linie lotnicze

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 483 (685)
zarchiwizowany

#47777

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Dobrych naście lat temu, w mojej rodzinnej miejscowości...
ulewny deszcz, bardzo zależy mi żeby nie zmoknąć (w drodze gdzieś, gdzie trzeba by przyzwoicie wyglądać), chowam się pod jakimś daszkiem, dzwonię po taksówkę.
Ja: Poproszę o taksówkę na ulicę Kopernika.
Operatorka: ...Ale w Piekiełkowie nie ma ulicy Kopernika...
J: (Zadzierając głowę aby spojrzeć na tabliczkę) Stoję na ulicy Kopernika pod tabliczką i chciałabym zamówic taksówkę właśnie tutaj...!
O: Może na osiedle Kopernika?
(w Piekiełkowie jest i osiedle i ulica Kopernika)
J: Nie bardzo, bo to na drugim końcu miasta. Jestem na ULICY KOPERNIKA
O: Ale u nas na prawdę nie ma ulicy Kopernika...
J: (Patrząc jeszcze raz na tabliczkę) Proszę mi wierzyć, jest i ja tu wlaśnie jestem!
O: Niemożliwe! Pani nie może byc na ulicy Kopernika, takiej ulicy nie ma!
J: Wie pani co, to ja podejdę kawałek i pani wyśle samochód na róg Sobieskiego i KOPERNIKA pod Prokuraturę Rejonową....
O: oczywiście, już wysylam....
J: czyli zgadza się pani, że jednak mamy ulicę Kopernika w Piekiełkowie...?

...cisza....
O: Samochód będzie za 5-10 minut. Do widzenia.


Podeszłam 100 metrów, oberwanie chmury, zmokłam, równie dobrze mogłam pójść na autobus.....A ulica Kopernika..hmm faktycznie krótka, może ze 150m, ale JEST!

korporacja taksówkowa w zamierzchłych czasach...

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 201 (245)

1