Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

chemafi

Zamieszcza historie od: 1 czerwca 2011 - 15:14
Ostatnio: 15 marca 2017 - 13:13
  • Historii na głównej: 1 z 3
  • Punktów za historie: 289
  • Komentarzy: 0
  • Punktów za komentarze: 0
 
zarchiwizowany

#21671

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Odcinek pierwszy telenoweli o piekielnej nauczycielce i wychowawczyni w jednym- ostrzegam, będzie długo.

Wybierając liceum słyszałam o tej kobiecie (nazwijmy ją U.) wiele możnaby powiedzieć legend, ale nie spodziewałam się, że nauczycielka historii weźmie "pod swoje skrzydła" klasę mat-geo-ang (dlaczego? zwyczaj w tej szkole był taki, że np. humanistyczną klasę prowadziła polonistka itd.) Później sama nam wyjaśniła, że "wzięła" klasę matematyczną, bo w takiej są chłopcy, a ona bardzo lubi chłopców(!!).

Dodam jeszcze mały opis U.- kobieta po 60, otyła, czerwona na twarzy, wyjęta żywcem z lat gdy nauczyciel był Bogiem, a uczeń marnym nikim, jak sama stwierdziła- "ona w tej szkole umrze", oczywiście by spełniać swoją misję (a raczej truć życie uczniom) do końca.

Na pierwszej lekcji wychowawczej U. zabrała nas na spacer po szkole w celu obejrzenia różnych gablot o tematyce, a jakżeby inaczej- historycznej. W pewnym momencie stojąc przy jednej z wystaw U. jak gdyby nigdy nic, podniosła rękę, w której trzymała klucze i cisnęła nimi o podłogę. Wśród nas nastała po prostu cisza, bo nikt nie wiedział, czy to jakiś głupi żart, czy co? Po chwili U. z pogardą w głosie rzekła
[U]: DAMIE spadły klucze!!!
Po otrząśnieciu się jeden z chłopaków podniósł te nieszczęsne klucze, nasłuchaliśmy się jeszcze, że brak prawdziwych mężczyzn w tej klasie, ale ona nas jeszcze nauczy, a my od tamtej chwili wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo.

U. nie widzieć czemu od samego początku mnie nie polubiła. Od zawsze miałam więcej kolegów, niż koleżanek, bo po prostu z chłopcami lepiej się dogadywałam. Tak samo było i w nowej klasie- szybko złapałam kontakt z kilkoma chłopakami, co oczywiście U. komentowała nonstop. Mniej więcej w połowie pierwszej klasy poznałam swojego (obecnego do tej pory;)) chłopaka, co wzbudziło same negatywne emocje U., choć nie powinno ją to w ogóle obchodzić. Co jakiś czas słyszałam:
[U]: chemafi, romansujesz na przerwach z jednym, a teraz jeszcze deprawujesz kolegów z klasy i ich podrywasz!
Dla jasności, U. twierdziła, że romansowanie to rozmowa z lubym na przerwie, a deprawowanie kolegów, to siedzenie w ławce z jednym z nich. Co więcej, próbowała ingerować w moje życie osobiste między innymi poprzez kłamanie mojemu ojcu o pewnych sprawach, ale to temat na odrębną historię.

W grudniu została zorganizowana wigilia klasowa, podczas której, jak tradycja nakazuje, każdy z każdym złamał się opłatkiem i złożył życzenia. U. oczywiście upatrzyła przy tym okazję- powiedziała mi, oczywiście na tyle głośno, żeby każdy słyszał, z jadem w głosie, że będzie się modliła za moją rodzinę, że pewnie mojemu tacie jest bardzo ciężko itd. (wyjaśnienie: rozpadła się moja rodzina, a wtedy sprawa była na tyle świeża, że mnie takie słodkie życzenia świąteczne zabolały). Świąteczną atmosferę dopełniła tym, jak po całej tej klasowej wigili stwierdziła:
[U]: nie podobało mi się, że brzydko śpiewaliście kolędy, nie podobało mi się to, że nikt nie podszedł do mnie żeby poczęstować mnie ciastem (ciasto i inne przekąski leżały pod jej nosem, ale damie trzeba było przecież do ręki podać), nie podobało mi się to jak składaliście sobie życzenia (...)

Ogólnie nie brałam do siebie tekstów U., nauczyłam się być wobec niej obojętna, po prostu nie wchodziłam w niepotrzebną gadkę, bo dobrze wiedziałam, że tak zwane pieszczotliwie w całym liceum "atomówki" (mianowicie trzy nauczycielki starej daty-na czele U.) potrafiły się niby przypadkiem zgrać i kolokwialnie mówiąc udupić ucznia z trzech przedmiotów, co zdarzyło się w historii tej szkoły już nie raz.

W następnym odcinku opowiem o chorobliwej miłości U. do przedmiotu jakim jest historia, podziale, jaki stosowała U. na tla religijnym oraz jej dwulicowości i nie tylko;)

p.s. pewnie ktoś napisze- "dlaczego ktoś czegoś z tym nie zrobił? rozmowa u dyrekcji?". Otóż dyrektorka tej szkoły to w porównaniu z U. młoda kobieta, koło 40, która sama z daleka kłaniała się U. i całej reszcie atomówek i twierdziła, że te trzy kobiety to największe dobro naszej placówki. Dlaczego? Nikt tego do końca nie wie. Na potwierdzenie swoich słów opowiem jeszcze, że w klasie humanistycznej mojego starszego brata, większość stanowiły dziewczyny (w klasie dwudziestokilkuosobowej, tylko trzech chłopaków), których U. nie wiadomo dlaczego bardzo nie lubiła, sami rodzice tych uczennic nie wytrzymali poniżania ich dzieci i poszli z tym do dyrektorki, napisali petycje o zmiane nauczyciela historii i czy z wielu rozmów coś wynikło? Nic, oprócz tego, że U. "uczyła" tą klasę dalej, a żadna dziewczyna nie miała wyższej oceny od 2.

liceum

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 154 (238)

#10588

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mój [ch]łopak przez pewien czas pracował w pewnej firmie RTV i AGD o nazwie na literkę A. Obsługiwanie starszych, nieznośnych pań (niczym Al Bundy;)) było rutyną. Jednak pewnego dnia do sklepu przyszło starsze, miłe małżeństwo w celu zakupu golarki do włosów. Podczas prezentacji różnych modeli maszynek, mój luby został poproszony o podłączenie jednej z nich do kontaktu, żeby sprawdzić "czy aby na pewno działa". I tu nagle, ciach-[d]ziadek zdjął czapkę, [b]abcia przejechała dziadkowi golarką przez środek głowy, włosy posypały się na podłogę. Stało się to tak szybko, że [ch] zareagował dopiero po fakcie:
[ch]: Co państwo robicie? Tak nie można!
[b]: Musiałam sprawdzić, czy dobrze działa! Jednak nie chcę tej golarki.
[ch]: Teraz państwo MUSZĄ kupić tą maszynkę, gdyż jest już używana. Proszę również po sobie posprzątać.
Po czym przyniósł im szufelkę z miotłą, babcia chciała się jeszcze wykłócać, ale szybko zrezygnowała, sprzątnęła, kupili maszynkę i szybko opuścili sklep.

Mimo, że po fakcie nie robili zbyt dużego problemu, to zadziwia mnie sposób postrzegania świata przez takich ludzi. Ciekawe czy para ta przed zakupem szczoteczki do zębów też sprawdza, czy owa się nadaje.

A...

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 536 (604)
zarchiwizowany

#10589

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Kilka dni temu odebrałam telefon od konsultantki z banku, w którym mam konto. Na początku miła [p]ani przedstawiła się, powiadomiła mnie o tym, że rozmowa będzie nagrywana i że zajmie mi dosłownie dwie minutki. Pomyślałam "czemu nie?" i o zgrozo, zgodziłam się na rozmowę. Pani ta zaczęła mówic tak szybko, tak niewyraźnie, że sposród wypowiedzianych przez nią słów zrozumiałam tylko tyle, że bank ma dla mnie superhiperprześwietną propozycję ubezpieczenia, będą TYLKO co miesiąc pobierali z mojego konta jakąś kwotę, niestety nie usłyszałam jaką, że tu i teraz przez telefon możemy zawrzeć umowę. Co śmieszniejsze, pani miała już chyba wypracowany sposób "omotania" klienta, mianowicie pytała:
[p]: oferta ta jest taka korzystna, nieprawdaż? Chce pani zawrzec z nami umowę, co nie? Nie można nie skorzystac z takiej okazji!
Jestem odporna na wszystkie takie marketingowe "zagrywki" więc grzecznie odpowiedziałam:
[j]: niestety, ale nie jestem zainteresowana tą ofertą.
I w tym momencie powinnam się rozłączyc, czego niestety nie zrobiłam. Pani rozpoczęła swój wywód na temat: "jak mogę nie chciec skorzystac z takiej okazji?!", dodała, że przecież wakacje się zbliżają, w każdej chwili mogę zostac inwalidką, mogę przecież umrzec! i co zostanie po mnie mojej rodzinie? NIC! a korzystając z ich supermegahiper ubezpieczenia zapewnie sobię i mojej rodzinie przecudowny byt!
Oczywiście nie dało się przerwac monologu tej pani. Chciałam byc grzeczna, ale nie wytrzymałam i w trakcie jej paplaniny powiedziałam:
[j]: przepraszam, ja bez tego waszego cudownego ubezpieczenia mam zapewniony byt, nie chcę już panią kolejny raz informowac o tym, że nie jestem zainteresowana tą ofertą, także po prostu się rozłącze. Do widzenia!
Zszokowana konsultantka (chyba tym, że jej chwyty jednak nie działają) życzyła mi miłego dnia i się pożegnała.

A...

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -1 (29)

1