Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

choleraa

Zamieszcza historie od: 3 kwietnia 2015 - 19:59
Ostatnio: 4 października 2016 - 20:56
  • Historii na głównej: 2 z 2
  • Punktów za historie: 1039
  • Komentarzy: 17
  • Punktów za komentarze: 157
 

#65758

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pamiętacie te czasy kiedy słowa dorosłego brało się za pewnik?
5, 6-letnie dziecko uwierzy we wszystko co mama, tata, babcia mu powie, później dopiero uczy się, że nawet oni nie wiedzą wszystkiego. Warto czasami odpowiedzieć dziecku: "nie wiem".

Jadę tramwajem, wsiada babcia z wnuczką, dziecko ciekawe świata, rozgląda się, wierci, zauważa wolne miejsce z krzyżykiem namalowanym na siedzeniu.
- Babciu, mogę tu usiąść?
- Nie nie możesz, widzisz ten krzyżyk?
- Widzę, a co on oznacza?
- Na tym miejscu siada lekarz, jeżeli akurat jedzie tramwajem, wtedy gdyby zdarzył się wypadek, od razu wiadomo gdzie go szukać.

Wiedzieliście? :)

komunikacja_miejska

Skomentuj (28) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 550 (640)

#65649

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracowałam w cukierni 2-3 razy w tygodniu, nie zarabiałam dużo, ale praca miła, ciepła, książkę można było poczytać, klienci sympatyczni, jednym słowem coś za coś. Przez pierwsze miesiące wypłata była w terminie, ale rozmowy z dostawcą, zmienniczką i pracownikami z innych punktów nie napawały optymizmem. W końcu brak wypłaty dopadł i mnie...

Dzwonię w poniedziałek: "nie, nie w poniedziałek to ja robię zaopatrzenie, nie mogę", we wtorek: "nie, dziś są wypłaty dla piekarzy, w środę: "do dziś termin płacenia czynszu" itp. Tak minął prawie miesiąc, termin kolejnej wypłaty zbliża się wielkimi krokami, więc niewiele myśląc pod koniec dnia wzięłam swoje pieniądze z utargu.

Na drugi dzień dostaję telefon:
- Jak mogłaś to zrobić, przecież wiesz, że w poniedziałki (bla, bla, bla)
- Proszę Pani, mam rachunki do zapłacenia, jestem w czasie remontu, poza tym, zaczęłam kłócić się z mężem, że nie potrafię nawet swoich pieniędzy wyegzekwować...
- Na pewno twojemu mężowi potrzebne są te marne grosze...

Po takiej rozmowie człowiek dochodzi do wniosku, że milczenie jest złotem, więc będąc grzeczną i miłą sprzedawczynią pączków jak dotychczas wymyśliłam sobie, że uknuję spisek.

Jako, że byłam świeżym pracownikiem, a zbliżało się Boże Narodzenie, zostałam wpisana w grafik we wszystkie newralgiczne terminy. Chciałam dociągnąć do 10-ego grudnia, żeby sprawdzić, czy wypłatę dostanę bez problemu. Zgadnijcie czy dostałam? :)

Po skończonej pracy owego dnia, po samodzielnym rozliczeniu wypłaty, pani szefowa dostała ode mnie telefon, w którym wyjaśniłam jej, że doszłam do wniosku, że jednak nie są mi potrzebne te "marne grosze", a ona w Boże Narodzenie będzie musiała za ladą stanąć sama.
W Wielkanoc zadzwoniła do mnie z życzeniami :)

sklepy

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 399 (489)

1