Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

eloszka

Zamieszcza historie od: 7 lipca 2011 - 21:24
Ostatnio: 25 marca 2012 - 22:48
  • Historii na głównej: 0 z 5
  • Punktów za historie: 370
  • Komentarzy: 12
  • Punktów za komentarze: 15
 
zarchiwizowany

#20945

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jak wiadomo, świat od zawsze dzielił się na równych i równiejszych. Było tak za czasów jak moja mama chodziła do szkoły, jest i tak jak ja do niej chodzę. A chodzę do gimnazjum.

U mnie w klasie jest ′podział′ na ′fajnych i bogatych′ i ′materialne/osobowe zera′. Wstyd przyznawać, ale mnie i moje przyjaciółki uznają za tę drugą grupkę, ale to szczegół, bo tu nie o mnie chodzi.

Jak już wspomniałam, są ci ′fajni′, a ta ich fajność polega na tym, że potrafią przygadać nauczycielowi i mają markowe ciuchy. Jak byłam w pierwszej klasie, to ci fajni uwzięli się na jedną z moich przyjaciółek. Obgadywali ją na przerwach, na lekcjach, po lekcjach, no po prostu kiedy się dało. Sprawa została zgłoszona do wychowawcy. Wszystko ok, poprzepraszali moją kumpelę. A jak po jakimś tygodniu po zakończeniu zapytała o co im chodziło, powiedziały, że nikt jej nie lubił i przez to przez to. Teraz koleżanka się z nimi zakolegowała, żeby zapobiec kolejnym konfliktom.

W tym roku, druga klasa, pierwszy tydzień września, obgadywanki, a jak inaczej. I to przez te fajniusieńkie osóbki. Teraz uczepili się mojej innej przyjaciółki Ani (imię zmienione, ażebym, jak ktoś z moich znajomych to czyta, nie miała przewalone później). I tak jak z poprzednią, kiedy się dało obgadywały. Ale pewnego listopadowego piątku (pamiętam jak nic, bo wtedy zarobiłam moją pierwszą 1 z matematyki:)), zaczęli chłopcy obgadywać jedną z tych fajnych. Nazwijmy ją Ela. O Eli mówili, że chodzi na zaliczenia ustne z polskiego i fizyki (jak nie wiecie o co biega, to chodzi o to, że nauczycielom płci męskiej robi lody na konsultacjach i przez to ma 6). Akurat było to przed techniką. Laska się poryczała, bo tak o niej mówili, ale nie zdawała sobie sprawy, jak czuje się Ania, jak tak o niej mówiła. Wydawało nam się, że zrozumie i skończy. A gdzie tam! Było jak było, a nawet gorzej.

Ania wylosowała mnie na Mikołajki. Kupiła mi płytę. Ucieszyłam się jak bachor. Przytuliłam ją ze szczęścia, a te fajne komentarz:
- Patrz na Eloszkę, przytula się do tego...
No nie powiem, wkurzyłam się.

W tamtym tygodniu w czwartek zgłosiłyśmy sprawę o obgadywanie tym razem nie wychowawczyni tylko nauczycielce historii i WOS-u, która jest też specjalistką od praw ucznia. Przedstawiłyśmy sprawę najjaśniej jak się dało. Bardzo nam pani podziękowała za to, że jej zaufałyśmy. Sprawa poszła do pedagoga. Zobaczymy co z tego będzie. Jak historia trafi na główną to opiszę.

Mam prośbę, piszcie w komentarzach co wy byście w takiej sprawie zrobili. I przepraszam też za to, że nie umiem ładnie pisać. Pozdrawiam :)

szkoła

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -13 (23)
zarchiwizowany

#19099

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Tydzień temu, kiedy wracałam z mamą z zoologicznego, spotkałyśmy osiedlowego żula Darka. Darł się na dzieci, tu cytuję "Wypi****lać do domu uczyć się ku**a nieuki je**ne" I tym podobne.
Teraz wszyscy myślicie, że Darek był tu piekielny. O dziwo! nie.
Jak odeszłyśmy z mamą jakieś 3 metry od pana [D]arka, podeszła do niego [K]obieta (ok. 35-40 lat). Powiedziała, żeby ryja zamknął (w sumie słusznie, co tu będzie dzieci demoralizował). K: Zamknij się pan. Chcesz żeby się uczyły dobrego czy złego? Chcesz żeby były dobre czy złe? Jak się nie zamkniesz to cię pier****ę i się zdziwisz, że kobiety są takie silne.

Było widać, że Darek zaraz śmiechem buchnie, ale dalej siedział na ławeczce i słuchał tej pani, która się powtarzała.

W końcu widać nie wyrobiła. Nie mogła przyjąć do siebie tego, że Darek ją olewa, więc mu przydzwoniła w dyńkę. Ja to myślałam, że ze śmiechu zdechnę po tym jej ciosie (trochę się znam na rzeczy, bo boks trenuję). Darka to nie ruszyło więc mu drugi raz, trzeci.
Po trzecim ciosie Darek wstał podszedł do szanownej pani, i zrobił taki super ruch, który u mnie na blokach nazywany jest robaczkiem. Polega to na tym, że wyprostowany palec wskazujący wbija się w brzuch, najlepiej ok. 10 cm pod mostkiem.

Pani zgięła się wpół, nawrzeszczała, że zgłosi na policję itd.

Darek to tej pory żuluje u nas na osiedlu, a piekielna pani, jak się okazało później (dwa dni po tym), jest pedagogiem w okolicznej podstawówce.

polskie podwórko w Olsztynie

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -4 (32)
zarchiwizowany

#16062

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Rzecz działa się kiedy wracałam z obozu. Wracaliśmy pociągiem. O dziwo się nie spóźnił, my go o 30 minut opóźniliśmy:) Na drzwiach wagonu, który był zarezerwowany dla nas tzn. dla harcerzy (bądź nieharcerzy, tylko uczestników obozu), była wywieszona kartka z napisem "ZAREZERWOWANO dla Piekielnych Harcerzy z Hufca "Piekielnego" od stacji Piekło do stacji Olsztyn".
Wszyscy uczestnicy byli pewni, że wagon będzie pusty, tak jak to miało miejsce kiedy wsiadaliśmy w Olsztynie. A tu niespodzianka: całe przejście zajmowali ludzie (był to pociąg z przedziałami). Kilka osób z wielkimi plecakami (no tak, na 2 tygodnie obozu trzeba zabrać trochę ubrań, śpiwór, karimatę i inne takie) próbowali się przepchać, bez skutku.
W końcu mądry konduktor wszedł do wagonu i głośno, miłym tonem poprosił wszystkich o opuszczenie wagonu (z wyjątkiem osób dla których on był zarezerwowany). Jakaś babka z małymi dziećmi zaczęła się sprzeciwiać , że nie wysiądzie, bo nie ma gdzie wsiąść (tia, tylko że pozostałe 20 wagonów było prawie puste, po max 10 osób w nich było). No i wyszło tak, że tylko dwie osoby wysiadły.
No to wsiadamy, próbujemy się przepchnąć, było ciężko, potrąciłam dziecko tej babki co się mądrzyła, że nie ma gdzie się przesiąść. Zaczęła wyzywać mnie od najgorszych, że ślepa jestem bo jej dziecko potrąciłam. Przeprosiłam i poszłam do przedziału, który mi przydzielono. Wstawiliśmy plecaki na górę, te które się nie zmieściły pod siedzenia. Usiedliśmy i zaczęliśmy sobie wspominać obóz. I jakoś przy wysiadaniu nie było takich problemów jak przy wsiadaniu.

PKP IC

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -9 (25)
zarchiwizowany

#13671

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
W maju wybrałam się z mamą na wycieczkę rowerową, ponieważ było ciepło. Tam gdzie miejsce miała ta akcja była specjalna ścieżka rowerowa (żeby nie było). Przede mną jak święte krowy szły dwie studentki. Ja specjalnie przyspieszyłam i nagle zahamowałam z piskiem opon (aż się ludzie obejrzeli). Jedna z nich jak nie wrzasnęła że ją prawie zabiłam... Zeszły ze ścieżki na chodnik. Odjechałam kawałek, znowu weszły na ścieżkę. Tym razem tak na poważnie to moja mama, która jechała za mną jakieś 50m, wjechała na nie. Powiedziała po prostu "przepraszam, ale nie zauważyłam pani na tym czarodziejskim niewidzialnym rowerze" i odjechała w moją stronę.

Ścieżka rowerowa obok reala

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 76 (168)
zarchiwizowany

#13663

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Ta historia przydarzyła mi się kilka dni temu. Wracałam autobusem do domu. Na pewnym przystanku wsiadła kobieta na oko 35-40 lat (osoba typu "mi wszystko wolno, jestem najważniejsza").

Przejechaliśmy kawałek, ta kobieta z reklamówki wyjęła paczkę chipsów "Wiejskie ziemniaczki". Otworzyła i zaczęła je jeść (po za tym, że narobiła mi na nie ochoty to było ok).

W pewnym momencie kierowca gwałtownie zahamował. Kobiecie wyleciała paczka chipsów z rąk i jeszcze przy tym część zawartości opakowania wylądowała na podłodze. Zaśmiała się delikatnie i nogą zagarnęła je pod siedzenie. Wszyscy na nią patrzą wzrokiem "ogarnij się". Ta dalej sobie siedzi i się zajada. Ktoś jej zwrócił uwagę żeby sprzątnęła, ale to olała. Przed moim przystankiem ukucnęłam, zebrałam te chipsy z podłogi i wrzuciłam jej do paczki. Jak ta się nie wpieniła... Na szczęście był mój przystanek, więc wysiadłam.

Wiem, że to ja tu byłam bardziej piekielna...

MPK Olsztyn (linia nr 30 na trasie Stary Dwór - Pieczewo)

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 176 (266)

1