Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

esiek5

Zamieszcza historie od: 9 grudnia 2018 - 9:05
Ostatnio: 22 stycznia 2020 - 18:06
  • Historii na głównej: 1 z 2
  • Punktów za historie: 143
  • Komentarzy: 4
  • Punktów za komentarze: 8
 
zarchiwizowany

#85930

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Chciałbym podzielić się z Wami tym, jak piekielny byłem kilka lat temu, gdy odwaliło mi po pewnej imprezie u znajomych...
Jak to na dobrej imprezie, wypiliśmy hektolitry alkoholu, wypaliliśmy kilka jointów. Było w porządku do momentu gdy zachciało mi się iść do domu...Iść prawie 10 km przez centrum miasta, park, dworzec kolejowy i najgorsze osiedle w mieście o 2 nad ranem.. Podchmielony śmigam sobie radośnie. Idąc przez park zauważyłem jakiegoś chłopaka przede mną.. Dużo nie myśląc rozpędziłem się i sprzedałem mu siarczystego kopniaka z wyskoku w cztery litery.. Gość nawet się nie odwrócił, dostał speeda jak w formule 1.. Ja radosny idę sobie dalej.
Kolejny akt idiotyzmu pokazalem przechodząc przez długą ulicę ze sklepami i kamienicami w centrum miasta drąc się na głos "ludzieeee.. A co wy k***a jeszcze nie śpicie..." itp.
Na dworcu PKP odwaliło mi do końca, wszedłem na peron i jak pies nasikałem do kosza na śmieci...
Później jeszcze, idąc między blokami zauważyłem jakiegoś kota albo fretkę, i zacząłem go ganiać przez pół osiedla... W końcu dotarłem na swoje osiedle, do swojego bloku, po schodach wchodziłem na czworaka.. Do mieszkania już nie wszedłem usnąłem przed samymi drzwiami z kluczami w ręce.. Obudził mnie sąsiad o 6 rano idąc do pracy i pytając czy wszystko okey, ja nie wiem dlaczego wyjąłem portfel i pokazałem mu swoj dowód osobisty, wstałem i wszedłem do domu, otworzyłem lodówkę, wziąłem z niej kawał kiełbasy, walnąłem się na sofę, puściłem hafta i usnąłem.. Miałem wtedy 19 lat.. Od tamtej pory nie piję większych ilości alkoholu nie mówiąc o paleniu czegokolwiek.. Pozdrawiam

CK Kielce

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -8 (22)

#83696

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jak wielu z Was, byłem dotychczas tylko wiernym czytelnikiem. Jednak postanowiłem opisać Wam pewną sytuację, po której zastanawiam się, co stało się w dzisiejszych czasach z ludźmi.

Mieszkam od 7 lat Niemczech, przy samej granicy ze Szwajcarią, gdzie również pracuję. Ludzie są tam przeważnie radośnie i miłe nastawieni do życia i innych ludzi. Ale nie zawsze...

W sobotę podczas drogi do pracy, zatrzymałem się na stacji benzynowej, żeby kupić sobie kawę i fajki. Pani przy kasie, bardzo miła zresztą, podczas wbijania na kasę zauważyła, że ma awarię wszystkich dystrybutorów (wyskoczyła ikona serwisu przy każdym z nich). Jako, że znam się na elektryce, zaproponowałem, że rzucę okiem na bezpieczniki, podczas gdy Pani Kasjerka dzwoniła do szefa.

Wybaczcie, nie zliczę ile osób podjeżdżało na stację i robiło tej biednej kobiecie awanturę, że nie mogą zatankować samochodu. Jedni spokojnie, inni agresywnie. Jako klient tłumaczyłem im, że to nie jej wina, że takie rzeczy się zdarzają. Było to jak grochem o ścianę. Totalny brak zrozumienia. Ostatecznie nie udało mi się pomóc, a zestresowana Pani Kasjerka wezwała serwis i podziękowała mi za chęć pomocy oraz za wsparcie. Dla mnie był to naturalny odruch.

Jednak zastanawiam się, co się dzieje z ludźmi... Pozdrawiam Was serdecznie i życzę Wam, aby nigdy nie spotkała Was taka stresująca sytuacja.

Szwajcaria

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 119 (153)

1