Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

fiorentina

Zamieszcza historie od: 18 lutego 2015 - 0:35
Ostatnio: 29 grudnia 2017 - 15:35
  • Historii na głównej: 4 z 4
  • Punktów za historie: 1475
  • Komentarzy: 11
  • Punktów za komentarze: 60
 
[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
31 maja 2015 o 11:37

@lillith: Na Twoim miejscu upewniłabym się. Miesiąc temu oglądając mieszkanie do wynajęcia, wtedy jeszcze zamieszkane przez poprzedniego lokatora, zapytałam go o rachunki. Rozweselony powiedział że za wodę się tu nie płaci... My szok, agentka nas oprowadzająca szok... Koniec końcó koleś na odchodne otrzymał niemały rachunek do wyrównania ;-)

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 9) | raportuj
30 maja 2015 o 17:42

@marekp: Pomysł bardzo trafiony, nawet przeszedł mi przez myśl. Na szczęście zanim doszło do jego realizacji sprawa sama się wyjaśniła:) Inny sąsiad zgłosił się do mnie po swoją przesyłkę, a podczas krótkiej rozmowy dowiedziałam się że: a) nawet nie był świadom że ktoś tam mieszka, bo praktycznie nas tam nie widuje (tak, dużo pracujemy i prawie nie ma nas w domu), b) sąsiadem lepiej się nie przejmować, każdy z nim przechodził przez swoiste piekiełko, włączając w to służby mundurowe i jego córkę z teściem przyjeżdżających by uciszać niecnych sąsiadów... A na koniec swoisty smaczek - to też pan w podeszłym wieku. Da się? Jak widać da ;-)

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
27 lutego 2015 o 22:35

@Shaienne: wow, wyobraz sobie ze nie w KAZDEJ PLACÓWCE znajduje sie WPŁATOMAT! Brawa za błyskotliwość, to dopiero jest roszczeniowa postawa - w każdej placówce musi być wpłatomat, bo tak? Czy może piechotą do głownej placówki, rekreacyjnie, godzine w każdą stronę?

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
27 lutego 2015 o 16:24

@raj: I pewnie tak by to wyglądało gdyby właśnie nie piekielność pani z banku która cały ten bajzel rozpoczęła. Standardowo wygląda to tak: wchodzisz do banku i w zasięgu wzroku znajdują się wszelkiego rodzaju papierki do wypełnienia i długopisy. Bierzesz, wypełniasz i idziesz z tym do okienka - nikomu się z niczego nie tłumacząc. Pech chciał że tym razem owych druków nie było. Podszedł więc mój facet do Pani z obsługi z zapytaniem gdzie je może znaleźć (ewentualnie czy może mu ona taki dać). Pani więc tłumaczy że nie jest mu potrzebny do wpłaty pieniędzy, wystarczy karta. Na co on że nie na swoje konto, tylko dziewczyny (bo wiedział że do okienka z kartą się nie chodzi). Pani odparła więc że to nie szkodzi, i tak może iść do okienka... (!) A że mój chłopak od zawsze ma konto w innym banku, stwierdził tylko że dziwne mają tam zwyczaje i poszedł do tego nieszczęsnego okienka... rozpoczynając tym samym cały ciąg piekielnych wydarzeń. Na nic później zdały się wszelkie tłumaczenia. Jak dla mnie to jedna wielka niekompetencja banku, bo gdyby tylko a) druczki były na miejscu b) pani z recepcji nie odesłałby go do okienka - cała sytuacja nie miałaby miejsca.

[historia]
Ocena: 18 (Głosów: 36) | raportuj
25 lutego 2015 o 18:01

@sla: naprawdę ciężko mi to wytłumaczyć. Tak samo jak Włosi lubią gestykulować a Amerykanie są przesadnie mili itp itd. Są to niby utarte schematy jednak po wielu latach pracy w dzielnicy turystycznej da się instynktownie rozpoznać czyjąś narodowość. Oczywiście, nie zawsze trafisz, nieraz mocno się zdziwiłam. Jak to się mówi 'swój pozna swojego' ;-)

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 30) | raportuj
25 lutego 2015 o 17:50

@swiezewinogrono: Ciężko powiedzieć, instynkt działa po wielu latach za granicą. Akcent i ubiór też robią swoje ;-)

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
24 lutego 2015 o 15:59

@inmymind: Złodziej który chce wpłacić pieniądze? Nie robiąc użytku z karty, a jedynie przenosząc dane z karty na papier? Ludzie, zacznijcie czytać ze zrozumieniem. Zgadzam się z każdym z osobna - tyle że nie w tym konkretnym przypadku! Gdyby wyciągnął tą kartę przy okienku, próbując coś z nią zmajstrować - owszem. On poprosił Panią grzecznie o druk który chiał wypełnić. Na którym chciał wpisać swoje dane jako przelewającego tą kasę. Żadnych ściem, kręcenia z tytułami przelewu ani innych podanych przez Was przykładów. Tyle.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
19 lutego 2015 o 14:09

@iva91: Już odpowiadam: 1) Próby kontaktu nie było Z PEWNOŚCIĄ. Jako że jestem pod telefonem 24/7 - taka praca. 2) Z pewnością został poinformowany o tym że nowa karta zostanie zamówiona. Dla mnie wyglądało to bardziej jak zagarnie w stylu upewnienia się że nie ściemnia - a skoro nie wpadł w panikę i wiedział że wszystko jest ok - to nowa karta przyjdzie za kilka dni i będzie po sprawie. Co ważne dla historii - po całej sprawie dostałam od banku rekompensatę pieniężną, a Piekielna Pani została zawieszona. Chyba takich kroków nie podejmuje się wobec pracownika wykonującego swoje zadania zgodnie z procedurami?

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
19 lutego 2015 o 13:08

@iva91: "wg. procedury ją blokowałam, a następnie dzwoniłam to prawidłowego użytkownika karty, informując jak sprawa wygląda." ...I właśnie o to mi chodzi w tej historii. Nie wnikam w inne przypadki bo kazy jest odosobniony. Jednak brak telefonu z banku, brak informacji o zablokowaniu mojej karty i niezamówienie nowej - to chyba jednak spora piekielność? Niezależnie w jakim kraju stacjonuje bank i jakie są jego procedury - najważniejsze jest chyba to by klient czuł się bezpiecznie zawierzając swoje środki, a tu jak widać wszystko działo się bez mojej wiedzy...

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
19 lutego 2015 o 12:09

@PiekielnyDiablik: Nie zgodzę się z Tobą. Jeśli w miesiącu X przychodzę sobie do banku i informuję że przeprowadziłam się na stałe, to ICH OBOWIĄZKIEM jest upewnić się że WSZYSTKIE ADRESY zostały zmienione na poprawne. Chyba nie po to poświęcasz swój czas wolny i załatwiasz sprawy jak należy, aby potem Twoja karta i PIN podróżowały po całym kraju do nieznanych ludzi??? Po drugie - zabranie karty to też nie jest prawidłowa procedura. Pani powinna przede wszystkim wykonać telefon i upewnić się że jest tak jak mówił mój chłopak. Ile nerwów i czasu by zaoszczędziła? No i pozostaje fakt taki że nigdy wcześniej nikt nie miał z tym problemu, a i po rozmowach z dyrektorem i innymi pracownikami wywnioskowałam że Piekielna Pani absolutnie nie miała prawa zabierać owej karty. Czy nie wygląda Ci to na zwykły kaprys kogoś kto miał zły dzień? Zabrać, nakrzyczeć, nie zamówić drugiej karty, nie poinformować właścicielki konta o całej sytuacji? Bo ja w całym tym ciągu wydarzeń nie znajduję ani jednej czynności wykonanej prawidłowo.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
19 lutego 2015 o 0:20

Odpowiadając na Wasze pytania: 1.Karta była mu potrzebna tylko po to by nie przepisywać wszelkich potrzebnych danych (sort code, numer konta itp). Cała piekielność polegała na tym że podszedł on do Pani obsługi z zapytaniem czy może dostać druk do wypełnienia (aby przenieść na niego dane z karty i podejść z tym do okienka - nie blokując kolejki) a odpowiedzi odebrano mu kartę jak złodziejowi... 2) Sytuacja zaistniała w UK. Bank to Barclays. Przez 8 lat w Londynie nie miałam z nimi najmniejszego problemu. Pół roku od przeprowadzki zmiana banku - jakie wnioski?

« poprzednia 1 następna »