Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

gwynblaidd252

Zamieszcza historie od: 7 października 2011 - 13:11
Ostatnio: 11 października 2011 - 11:06
  • Historii na głównej: 0 z 3
  • Punktów za historie: 206
  • Komentarzy: 0
  • Punktów za komentarze: 0
 
zarchiwizowany

#18416

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
A jednak cuda się zdarzają. Właściwie to nie wiem, czy to akurat jest właściwe miejsce na taką opowieść. Przed chwilą pisałam o dziadku i biegającym dziecku. Teraz historii ciąg dalszy. Chwilę po mojej rozmowie z dziadkiem do domu wróciła mama dziecka. Dziadek poinformował ja o mojej wizycie, wiec zeszła do mnie. Nasza rozmowa jest dowodem na to, że chłop z babą się nigdy nie dogada, a dwie baby to i owszem.
S - Ja bym chciała porozmawiać, bo tak to chyba nigdy do porozumienia nie dojdziemy. Bo my się na prawdę staramy, żeby młody tyle nie biegał. Ale chyba nie jesteśmy w stanie Państwa zadowolić.
J - Ale proszę Pani mi nie chodzi o to, żeby dziecko do kaloryfera przywiązać. Moja córka też ma ADHD i wiem, że takie dzieci ciężko opanować. Nam chodzi tylko o takie ciągłe bieganie a nie o sytuacje kiedy dziecko się przebiegnie raz na jakiś czas, bo to jest zupełnie normalne. Np. ostatnie dni to była rewelacja, mimo, że młody sobie parę razy tak solidnie pobiegał.
S - No tak, ale dzisiaj był z dziadkiem a dziadek z babcią pozwalają na wszystko.
J - Wiem bo u mnie jest to samo.
S - Czyli chodzi Państwu tylko o takie bieganie długie.
J - Tak
S - Aha rozumiem, to my tego przypilnujemy.

I co? Można się dogadać. Zobaczymy, jak będzie dalej :)

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -6 (24)
zarchiwizowany

#18415

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Walki z niemyślącymi rodzicami i dziadkami ciąg dalszy.

Jak już pisałam parę dni wcześniej, mieszkają nad nami młodzi ludzie z dzieckiem. Dzisiaj problemów ciąg dalszy. Z dzieckiem siedzi dziadek.Mały co jakiś czas robi sobie rajd po mieszkaniu i jest to do przeżycia pod warunkiem, że nie ma to charakteru ciągłego. Niestety nadszedł moment przełomowy - przez 10 minut latanie w tą i z powrotem. Wrażenia jak po podróży autostradą z Niemiec do Polski (tą betonową). Kulam się na górę i proszę grzecznie dziadka (byłego sąsiada). żeby może tak trochę mniej to dziecko biegało:
S - co wy nienormalni jesteście? Ciągle się czepiacie. Co ja mam go związać, do kaloryfera przywiązać, do domu dziecka oddać.
Więc tłumaczę, że się u mnie trzęsie w mieszkaniu, że mi sufity zaczynają pękać (mamy podwieszane), że czuję się we własnym domu jak na wyżej wspomnianej autostradzie. Na co pan sąsiad odpowiada - że nic mi się nie trzęsie i nie pęka - tylko takie stropy są i u sąsiada na dole na pewno tez słychać. Na co ja mówię, że my naszej starszej córce nie pozwalamy biegać w mieszkaniu właśnie ze względu na sąsiadów z dołu (starsi ludzie). Więc dalej grzecznie tłumaczę, że mi nie chodzi o takie pojedyncze przebiegnięcie się tylko o takie rajdy w tą i z powrotem. I znowu gadka o przywiązaniu do kaloryfera itp. Zaczynam powoli tracić cierpliwość i tłumaczę, że u nas na prawdę wszystko słychać - rozmowy, chodzenie i to mi nie przeszkadza, ze chodzi tylko o takie ciągłe bieganie. A ten znowu swoje, że my jacyś dziwni jesteśmy (no tak, w końcu kto by chciał w domu mieć spokój). Więc tłumaczę gościowi, że chodzi tylko o te rajdy a on dalej swoje. Na koniec zabił mnie tekstem, że żadne przepisy nie regulują tej całej sytuacji bo tylko to, co dzieje się od 22 do 6. Wiec mu tłumaczę, że to nie do końca jest tak jak on mówi, że jest art 51 kw regulujący takie sprawy. A on na to, że chyba wszyscy wiedzą, że zapis o hałasie nie dotyczy takich spraw i że każdy prawnik mi to udowodni. Staram się mu wytłumaczyć, że nie dotyczy to tylko wybryków chuligańskich ale ten swoje. Więc poradziłam mu, żeby sobie jeszcze poczytał art. 144 kc mówiący o prawach właścicieli nieruchomości, immisjach itp. Reakcja - machnięcie ręki i znowu tekst o prawnikach. Ręce opadają.

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -3 (27)
zarchiwizowany

#18309

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
rzecz dotyczy bezmózgiego wychowywania a właściwie hodowania dzieci oraz przerostu treści nad formą.
mieszkamy w starej kamienicy poniemieckiej. 2 piętra 6 mieszkań, nad nami jedno. Przez jakiś czas od momentu, kiedy się wprowadziliśmy sąsiedzi z góry pomieszkiwali sobie we własnym mieszkaniu. Później wyprowadzili się do domku pod lasem. Mieszkanie stało puste przez ponad dwa lata. Rok temu wprowadziła się tam córka właścicieli z mężem i małym dzieckiem. Nawet się ucieszyliśmy - są w naszym wieku, też mają dziecko. Liczyliśmy na to że będzie ok. Niestety się przeliczyliśmy. Od pewnego czasu jestem na zwolnieniu lekarskim bo jestem w ciąży. W związku z tym siedzę sobie w domku. Miało być miło i spokojnie. Skończyło się na tym, że żeby odpocząć muszę uciekać z domu do rodziców. Okazuje się że sąsiedzi z góry (z wykształceniem medycznym zresztą) hodują w domu małego maratończyka. Dziecku pozwalają na wszystko - skakanie, bieganie, rzucanie czym popadnie. Jest to stare budownictwo wiec wszystko u nas słychać. Dochodzi do tego, ze mi szkło w szafkach brzęczy kiedy młody się bawi. A bawi się od rana do wieczora - w domu bo rodzice nie wychodzą z nim z domu. Kiedyś mąż nie wytrzymał i poszedł zwrócić sąsiadom uwagę (była niedziela a tu od rana straszne łupanie):
[m]ąż - dzień dobry, chciałbym prosić o to żeby dziecko nie biegało
[s]ąsiad - ale o co panu chodzi
m - Pana dziecko biega i skacze od 6 30
s - no niech pan nie przesadza
m - chyba wiem o której wstaję, jak Pan chce to zapraszam na dół posłucha Pan jak to wygląda,
s - obejdzie się. Wie Pan to jest prywatne mieszkanie w kamienicy więc pozwalamy dziecku swobodnie biegać. (tu mąż już się naprawdę wk....wił)
m - to może w ramach tej swobody ja się tak parę razy przebiegnę po strychu nad Pańskim prywatnym mieszkaniem. Tak najlepiej o 6 rano jak Pan z dyżuru wróci.
s - nie no wie Pan tak nie można.

to była jedna z pierwszych rozmów. Kolejną przeprowadziłam ja prosząc gościa o trochę spokoju po 5 godzinach słuchania tego dudnienia. Chciałam się po prostu zdrzemnąć - w prezencie dostałam 30 minut ....

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 136 (234)

1