Profil użytkownika
harles112 ♂
Zamieszcza historie od: | 6 kwietnia 2012 - 21:33 |
Ostatnio: | 6 kwietnia 2018 - 7:12 |
- Historii na głównej: 4 z 13
- Punktów za historie: 3100
- Komentarzy: 3
- Punktów za komentarze: 12
zarchiwizowany
Skomentuj
(10)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
Pracuję szpitalu psychiatrycznym. Niejednokrotnie już znajomi prosili, czasem w żartach, czasem na serio, żebym kogoś tam zamknął przy gościu podajacym się z bin Ladena itp. I czasem naprawdę mam ochotę co niektórych zabrać ze sobą i już nie wypuścić. Takteż było kiedy jechałem pociągiem z dwoma kolegami do Krakowa.
Ci dwaj koledzy to goście z piekła rodem i nie jednego człeka z równowagi wyprowadzili w sposób prosty, a zdarzało się, że nawet i inteligętny. Cał nasza trójka jest w tym samym wieku i mamy (a przynajmniej w tedy mieliśmy) taką samą ulgę biletową.
Pkp jak to pkp, raz konduktor przejdzie sprawdzić bilety, raz nie. Tym razem sprawdzali. Pokazujemy bileciki i legitymacje. Niby wszystko się zgadza. Pani konduktor już odchodziła, gdy nagle jeden z moich towarzyszy (na potrzebę historii nazwę go [D]ebilem}, a drugiego [I]diotą) mówi:
[D]: Widzicie, nieskapneła się.
Knduktorka usłyszała więc wróciła i jeszcze raz kontrola. Już wiedziałem, że najlepiej będzie się odsunąć od chłopaków bo będzie źle. Bilety sprawdzone, pani daje kroki dwa i słychać:
[I]: faktycznie, miałeśrację nie zauważyła...
Wróciła żeby jeszcze raz sprawdzić. Ja mówię jej że ja nie mam z nimi nic wspólnego i się odsuwam. Bilety i legitki okazują się w porządku więc znowu daje dwa kroki i słyszy:
[D]: Nie ma szans żeby zauważyła.
Znowu wróciła i mówi: Nic wam nie zrobię, obiecuję, ale o co chodzi?
[D]: Widzi pani, ja z kolegą się biletami zamieniliśmy.
Mi opadły ręce, mina kobity przeskakiwała ze złościw śmiech, ale słowa nie dotrzymała - tylko ja dojechałem tym pociągiem do miejsca przeznaczenia.
Ci dwaj koledzy to goście z piekła rodem i nie jednego człeka z równowagi wyprowadzili w sposób prosty, a zdarzało się, że nawet i inteligętny. Cał nasza trójka jest w tym samym wieku i mamy (a przynajmniej w tedy mieliśmy) taką samą ulgę biletową.
Pkp jak to pkp, raz konduktor przejdzie sprawdzić bilety, raz nie. Tym razem sprawdzali. Pokazujemy bileciki i legitymacje. Niby wszystko się zgadza. Pani konduktor już odchodziła, gdy nagle jeden z moich towarzyszy (na potrzebę historii nazwę go [D]ebilem}, a drugiego [I]diotą) mówi:
[D]: Widzicie, nieskapneła się.
Knduktorka usłyszała więc wróciła i jeszcze raz kontrola. Już wiedziałem, że najlepiej będzie się odsunąć od chłopaków bo będzie źle. Bilety sprawdzone, pani daje kroki dwa i słychać:
[I]: faktycznie, miałeśrację nie zauważyła...
Wróciła żeby jeszcze raz sprawdzić. Ja mówię jej że ja nie mam z nimi nic wspólnego i się odsuwam. Bilety i legitki okazują się w porządku więc znowu daje dwa kroki i słyszy:
[D]: Nie ma szans żeby zauważyła.
Znowu wróciła i mówi: Nic wam nie zrobię, obiecuję, ale o co chodzi?
[D]: Widzi pani, ja z kolegą się biletami zamieniliśmy.
Mi opadły ręce, mina kobity przeskakiwała ze złościw śmiech, ale słowa nie dotrzymała - tylko ja dojechałem tym pociągiem do miejsca przeznaczenia.
pkp
Ocena:
2
(72)
Historia ta miała miejsce jakieś dwa do trzech lat temu.
Mieszkam w małym mieście pod Płockiem i żeby dostać się do Metropolii to najtaniej autobusem.
Pewnego dnia jechałem aby pozałatwiać jakieś swoje szkolne interesy i udało mi się jako pierwszemu wcisnąć do autokaru a za mną kolejka dłuuuuga. W zwyczaju mam, że siadam na pierwszych siedzeniach. Nagle w kolejce przeciska się jakiś grubawy gościu z małym psem na rekach (chyba to był york) i drze się wniebogłosy:
- Ja mam pierwszeństwo, bo mam bilet miesięczny!!
Z racji swojej tuszy udało mu się przepchnąć i kiedy już wszedł do autokaru, wyciągnął wyżej wymieniony bilet, ażeby kierowca się przyczepić nie mógł. Kierowcy na widok czworonoga w oku zabłysła wręcz szatańska iskra i wstrzymuje, dumnego z przedwczesnego triumfu, grubaska.
- Moment, szanowny panie. Podróżuje pan tylko z psem czy ktoś jeszcze z panem jedzie?
- No jedzie ze mną jeszcze żona, a ja zajmuje nam tylko miejsca...
- Mhm, a kaganiec dla psa gdzie jest?
- Yyyyy... - Widać że klient zgłupiał i szybko szuka jakiegoś wyjścia z opresji. - Żona ma...
Błysk oka kierowcy był tak silny, że mógłby czytać w nocy:
- To zdejmij pan żonie i załóż psu!
Autobus aż zatrząsł się od śmiechu pasażerów, a grubawy klient wysiadł obrażony.
Mieszkam w małym mieście pod Płockiem i żeby dostać się do Metropolii to najtaniej autobusem.
Pewnego dnia jechałem aby pozałatwiać jakieś swoje szkolne interesy i udało mi się jako pierwszemu wcisnąć do autokaru a za mną kolejka dłuuuuga. W zwyczaju mam, że siadam na pierwszych siedzeniach. Nagle w kolejce przeciska się jakiś grubawy gościu z małym psem na rekach (chyba to był york) i drze się wniebogłosy:
- Ja mam pierwszeństwo, bo mam bilet miesięczny!!
Z racji swojej tuszy udało mu się przepchnąć i kiedy już wszedł do autokaru, wyciągnął wyżej wymieniony bilet, ażeby kierowca się przyczepić nie mógł. Kierowcy na widok czworonoga w oku zabłysła wręcz szatańska iskra i wstrzymuje, dumnego z przedwczesnego triumfu, grubaska.
- Moment, szanowny panie. Podróżuje pan tylko z psem czy ktoś jeszcze z panem jedzie?
- No jedzie ze mną jeszcze żona, a ja zajmuje nam tylko miejsca...
- Mhm, a kaganiec dla psa gdzie jest?
- Yyyyy... - Widać że klient zgłupiał i szybko szuka jakiegoś wyjścia z opresji. - Żona ma...
Błysk oka kierowcy był tak silny, że mógłby czytać w nocy:
- To zdejmij pan żonie i załóż psu!
Autobus aż zatrząsł się od śmiechu pasażerów, a grubawy klient wysiadł obrażony.
komunikacja_miejska
Ocena:
892
(976)
zarchiwizowany
Skomentuj
(4)
Pobierz ten tekst w formie obrazka
W czasie mego życia zdarzyło mi się już zwiedzić 3 uczelnie. a Historia którą chcę opowiedzieć wydarzyła się w Opolu.
Studiowałem WF na Politechnice Opolskiej. W grupie był z nami Nigeryjczyk o dźwięcznym imieniu Uzo. Przyjechał on do nas w ramach wymiany studenckiej, ale znał trochę polski (co prawda tylko bezokoliczniki, ale zawsze to coś). Historii o nim jest mnogo, ale tę zapamiętałem chyba najbardziej.
Uzo to naprawdę grzeczny chłopak. Któregoś razu wracaliśmy już po zajęciach i na jednym z przystanków wsiadała sympatyczna pani w 7/8 miesiącu ciąży (przynajmniej tak mi się wydaje). Uzo wstał aby ustąpić pani miejsca, ale jak tylko podniósł swój zadek z fotela na tym miejscu, diabli wiedzą skąd, siedziała starsza pani. Uzo się napiął i mówi do staruszki:
- Pani zejść! Ja ustąpić ta Pani!
Staruszka z obrażona miną odpowiada:
- Nie wiem, czy pan Murzyn wie, ale u nas w Polsce najpierw ustępuje się starszym dopiero potem ciężarnym.
Uzo się zagotował tak, że aż para mu z uszu poszła, ale szybko się ostudził, a w oku zapaliła się piekielna iskra:
- A u nas w Afryka zjada się taka stara k****!
Babcia równie szybo zniknęła jak się pojawiła, ciężarna usiadła, a ja wraz z Uzo ryczeliśmy ze śmiechu.
Studiowałem WF na Politechnice Opolskiej. W grupie był z nami Nigeryjczyk o dźwięcznym imieniu Uzo. Przyjechał on do nas w ramach wymiany studenckiej, ale znał trochę polski (co prawda tylko bezokoliczniki, ale zawsze to coś). Historii o nim jest mnogo, ale tę zapamiętałem chyba najbardziej.
Uzo to naprawdę grzeczny chłopak. Któregoś razu wracaliśmy już po zajęciach i na jednym z przystanków wsiadała sympatyczna pani w 7/8 miesiącu ciąży (przynajmniej tak mi się wydaje). Uzo wstał aby ustąpić pani miejsca, ale jak tylko podniósł swój zadek z fotela na tym miejscu, diabli wiedzą skąd, siedziała starsza pani. Uzo się napiął i mówi do staruszki:
- Pani zejść! Ja ustąpić ta Pani!
Staruszka z obrażona miną odpowiada:
- Nie wiem, czy pan Murzyn wie, ale u nas w Polsce najpierw ustępuje się starszym dopiero potem ciężarnym.
Uzo się zagotował tak, że aż para mu z uszu poszła, ale szybko się ostudził, a w oku zapaliła się piekielna iskra:
- A u nas w Afryka zjada się taka stara k****!
Babcia równie szybo zniknęła jak się pojawiła, ciężarna usiadła, a ja wraz z Uzo ryczeliśmy ze śmiechu.
komunikacja_miejska Opole
Ocena:
-5
(51)
‹ pierwsza < 1 2
« poprzednia 1 2 następna »