Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

harles112

Zamieszcza historie od: 6 kwietnia 2012 - 21:33
Ostatnio: 6 kwietnia 2018 - 7:12
  • Historii na głównej: 4 z 13
  • Punktów za historie: 3100
  • Komentarzy: 3
  • Punktów za komentarze: 12
 

#78927

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Właśnie pozbierałem szczękę z podłogi... I naprawdę się zastanawiam, czy to ja jestem piekielny czy [M]amuśka z historii...

Ale do rzeczy:

Paręnaście dni temu zostałem zaproszony do znajomości na mordoksiążce przez chłopca na wózku inwalidzkim. Wchodząc na jego profil widzę, że ani nie mamy wspólnych znajomych, ani on mi się znajomy nie wydaje. Na jego tablicy multum odnośników do stron gdzie można zasponsorować/dołożyć się do nowego wózka dla wyżej wymienionego chłopca.

No cóż, myślę sobie: przykro mi, mały, ale nie znam Cię, a już i tak mam zalewaną tablicę akcjami charytatywnymi, że jakbym chciał wszystkie naraz wesprzeć po groszu, to nawet długu publicznego by na to nie starczyło. Zignorowałem zaproszenie.

Dziś dostaję z profilu chłopca wiadomość (pisownia oryginalna):

[M]amuśka: Witam, jestem mamą Kacpra (imię zmienione, nie chcę chłopakowi robić przykrości jeszcze większej, wystarczy, że matkę ma chorą na łeb). czemu nie dodał pan mojego syna do znajomych do tej pory.
[J]a: Witam, przepraszam, ale ani my się znamy z Kacprem ani nic, nie mam zwyczaju dodawać ludzi, których nie znam.
M: ale przez to nie wie pan jak możesz wesprzeć zbiurke na wuzek dla kacperka
J: 1. nie przeszliśmy sobie na Ty, 2. przykro mi ale mam wystarczająco już stron, które wspieram w różny sposób, a zaraz mi wypłaty nie starczy.
M: to przestan wspierać innych a zacznij wrzuć coś na wuzek chociaż raz...
J: Działa Pani bardzo na niekorzyść dziecka i zbiórki, bo im bardziej mnie Pani przymusza do tego, tym bardziej mam ochotę olać to. Dziękuję, życzę miłego dnia.
M: Ty nie czuły skur******* nie masz serca pier*** się

W tym momencie zablokowałem profil Kacpra.

Sami oceńcie.

Przykro mi, że Mamuśka tak krzywdzi małego działaniem w ten sposób.

mordoksiązkowe żebranie o dotacje

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 203 (225)

#65405

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Słyszałem kiedyś powiedzenie, że żeby się u nas leczyć to trzeba mieć końskie zdrowie

Zrobiły mi się jakieś czerwone plamy na torsie i plecach więc w te pędy zapisałem się do dermatologa. I tu zaczęły się schody:

1. W styczniu zostałem zapisany na dzień 10 marca (sic!), przynajmniej tak miałem na kartce z numerkiem (a raczej jego brakiem, bo mówiłem że na daną godzinę mogę się nie wyrobić i proszę mnie zapisać na koniec listy). No to poszedłem na wizytę, wychodzi pielęgniarka spytać kto jeszcze do znachorki, na moje nazwisko otworzyła usta na szerokość dentystyczną, ale po chili odzyskała animusz i mówi mi, że moja wizyta była zaplanowana tydzień wcześniej, tj. 03 marca! Pokazuję kartkę, pani się po głowie drapie.
Poszliśmy razem do recepcji no i tam faktyczne zapis był na 03 a nie na 10 marca. Krakowskim targiem dopisano mnie na styk na dzień wczorajszy.

2. Przydreptałem więc znowu pod drzwi pani doktor, a tam kartka że "w dni dzisiejszym szanowna pani dr. nie przyjmuje. No to biegiem do recepcji dowiedzieć się o co come on.
Tam słyszę, że pani dr. w dniu dzisiejszym nie będzie, a wszystkie zapisy do niej przeniesiono na piątek od 11.00. aha spoko. A czemu nikt telefonicznie mnie nie powiadomił? Na pytanie a co jeśli w piątek nie mogę? Proszę zadzwonić w czwartek i wszystko wyjaśnić ect...

Podobno im szybciej coś się zdiagnozuje to łatwiej wyleczyć... taaa...

słuzba_zdrowia

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 268 (350)

#43683

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wczoraj wieczorem udałem się na spacer z moim psem. Nieopodal centrum kulturowego mojego miasta, zobaczyłem leżącego na chodniku mężczyznę. Gdy podszedłem do wyżej wymienionego, zauważyłem wielką kałużę krwi wokół głowy. Dookoła nie ma innego żywego ducha, więc szybko dzwonię pod ratunkowy 112. Jakże wielkie było moje zdziwienie, gdy po drugiej stronie odezwał się policjant. Poinformował mnie, że jak coś, to dzwoni się pod 999. Okej, dzwonię.
[d]yspozytornia
[j]a

[d] Pogotowie, słucham?
[j] Tu Harles112. Znalazłem leżącego człowieka na skrzyżowaniu ulic diabelnej i piekielnej w Gostyninie. Dookoła głowy jest dużo krwi.
[d] Czyli pijany człowiek się wywrócił i rozwalił głowę?
[j] Czy ja powiedziałem, że pijany?! Nie czuję alkoholu.
[D] Wysyłam karetkę... beep, beep.

Już chciałem się zająć czynnościami ratowniczymi gdy zadzwonił telefon:
[r]atownik – Czy harles112? Proszę podać jeszcze raz ulicę, na której zdarzył się wypadek!

Co za czort? Chyba wyraźnie w dyspozytorni podałem? No nic. Podaję ratownikowi znowu lokalizację i to co widzę. Na co słyszę, że już jadą, a ja biorę się do ratowania człowieka.

Po około 30 minutach dzwonią znowu, że nikogo nie widzą.

[j] Jak to? Jesteśmy po lampą, na skrzyżowaniu piekielnej i diabelnej w Gostyninie!
[r] Jak to w Gostyninie? My w Płocku jesteśmy!

Okazało się że dyspozytornia nie zapisała dokładnie adresu. A obie ulice krzyżują się zarówno w Gostyninie jak i w Płocku... Mężczyzna nie przeżył.

Dyspozytornia ratownictwa

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 888 (938)

#28811

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia ta miała miejsce jakieś dwa do trzech lat temu.
Mieszkam w małym mieście pod Płockiem i żeby dostać się do Metropolii to najtaniej autobusem.

Pewnego dnia jechałem aby pozałatwiać jakieś swoje szkolne interesy i udało mi się jako pierwszemu wcisnąć do autokaru a za mną kolejka dłuuuuga. W zwyczaju mam, że siadam na pierwszych siedzeniach. Nagle w kolejce przeciska się jakiś grubawy gościu z małym psem na rekach (chyba to był york) i drze się wniebogłosy:
- Ja mam pierwszeństwo, bo mam bilet miesięczny!!
Z racji swojej tuszy udało mu się przepchnąć i kiedy już wszedł do autokaru, wyciągnął wyżej wymieniony bilet, ażeby kierowca się przyczepić nie mógł. Kierowcy na widok czworonoga w oku zabłysła wręcz szatańska iskra i wstrzymuje, dumnego z przedwczesnego triumfu, grubaska.
- Moment, szanowny panie. Podróżuje pan tylko z psem czy ktoś jeszcze z panem jedzie?
- No jedzie ze mną jeszcze żona, a ja zajmuje nam tylko miejsca...
- Mhm, a kaganiec dla psa gdzie jest?
- Yyyyy... - Widać że klient zgłupiał i szybko szuka jakiegoś wyjścia z opresji. - Żona ma...
Błysk oka kierowcy był tak silny, że mógłby czytać w nocy:
- To zdejmij pan żonie i załóż psu!
Autobus aż zatrząsł się od śmiechu pasażerów, a grubawy klient wysiadł obrażony.

komunikacja_miejska

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 892 (976)

1