Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

hitman57

Zamieszcza historie od: 3 stycznia 2012 - 18:09
Ostatnio: 5 marca 2019 - 14:51
  • Historii na głównej: 6 z 8
  • Punktów za historie: 2471
  • Komentarzy: 438
  • Punktów za komentarze: 4002
 
zarchiwizowany

#68797

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Hej,

Historia http://piekielni.pl/68792 przypomniała mi zdarzenie z mojego życia .... kto był piekielny pozostawiam ocenie Wam.

Na początku chciałem zaznaczyć, że jestem gruby, zawsze byłem i czas pokaże czy tak zostanie.

Zdarzenie miało miejsce, kiedy byłem jeszcze w liceum i pracowałem w wakacje, aby podnieść wartość mojego portfela, praca polegała na układaniu towarów na półkach w markecie, towarem były napoje i piwa. Ułożenie regałów w sklepie było takie, że do każdej alejki dało się wejść z dwóch stron.

Byłem, w pracy 3ci dzień z rzędu, podczas dużego festiwalu techno, bardzo ważne jest również to, że magazyn piw/napojów był w piwnicy. Tego dnia nie działała winda, ktoś wjechał zbyt ciężką paletą do środka i spowodowało to wyłączenie się dźwigu. W związku z tym, że festiwal ten odbywał się nieopodal sklepu, wszelkie napoje i piwa znikały zanim zdążyły się choćby cokolwiek schłodzić w lodówkach.

Za co kilka razy oberwało mi się od klientów Oo

Aby dostarczyć towar musiałem zejsc po schodach do piwnicy, wziąć towar, wnieść go do góry na duży wózek i tym wózkiem podjechać do alejki z ww.

Praca nielekka, a przy tym syzyfowa, bo nim zrobiłem kurs to wszystko znikało, więc efektów nie było widać (poza obrotem na kasach).

Przy którymś kursie jak zwykle stanąłem wózkiem przy jednym wejsciu do alejki i wykonywałem swoją pracę, kiedy pojawił się ON.

On był gościem, który nadwadze mógł wspominać jakies 20 lat wcześniej, w momencie kiedy go widziałem to już była chorobliwa otyłość. To byl ten etap kiedy nawet koszula nie zasłaniała całej fałdy będącej jego brzuchem.

Gościu od razu wypalił do mnie jaki jestem głupi, niemyślący i leniwy, bo zastawiłem mu wejście do tej alejki. Wspomniałem, że przecież jest drugie wejście, powiedziałem, że przecież musze dołożyć to piwo, a nie działa winda i tak jest po prostu szybciej, a i zdrowiej dla kręgosłupa (żeby nie dźwigać tego od piwnicy). Nie było to jednak argumentem dla niego i dalej najeżdżał na mnie, że on chce TĘDY przejść, a teraz nie może, bo ja tu postawiłem ten wózek. Ktoś kto był z nim w sklepie próbował go odciągnąć ode mnie, ale gościu chyba miał gorszy dzień i dalej mi ubliżał, wtedy nie wytrzymałem. Spojrzałem mu w oczy i powiedziałem, że nie miałby najmniejszego problemu z przejściem tak jak inni gdyby się tak nie spasł, albo chociaż trochę schudł.

Gościu poczerwieniał, zasapał i ... o dziwo odszedł klnąc pod nosem, że to niedopuszczalne.

Nie jestem w stanie przytoczyć dokładnie dialogu, bo działo się to naście lat temu.

market

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 3 (61)
zarchiwizowany

#35346

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
W zeszłym roku kupiłem auto. Jak wiadomo OC kupuje właściciel, ale po zbyciu auta prawo do niego ma nowy właściciel. Więc zaraz po zakupie zadzwoniłem do ubezpieczyciela i wyraziłem chęć pozostania u nich. W miarę szybko i sprawnie, bo za drugim razem przysłali mi polisę z poprawnymi danymi.

W piątek dzwoni do mnie przedstawiciel ubezpieczyciela, informuje mnie, że niedługo dobiega koniec ochrony i czy chcę wysłuchać ich oferty. Miła Pani mówi, że już przełącza mnie do działu odnowień. Raptem po 10 sekundach w słuchawce znów kobiecy głos:

-"Dzień dobry, czy pan hitman?"
-"Tak"
-"Pan jest właścicielem auta marki XxX?"
-"Tak"
-"Nie mogę przedstawić panu wyliczenia kontynuacji OC, ponieważ umowa była zawierana u naszego agenta i nie spłynęły jeszcze wszystkie dane."
-"Ale ja po zakupie auta dzwoniłem do państwa i przepisywałem polisę na siebie, u żadnego agenta nie byłem"
-"Jednak poprzedni właściciel podpisał umowę u agenta, dlatego musimy poczekać, aż spłyną dane. Najczęściej zajmuje to 1 dzień. Więc ktoś powinien do pana dzwonić w poniedziałek, bo jutro weekend"

Tutaj karpik z mojej strony, bo jak to jest, że przez rok jakieś dane do systemu im nie spłynęły, ale co tam, jeden weekend mnie nie zbawi.

Poniedziałek:

Cały dzień nikt nie dzwoni, o godzinie 15.30 nie wytrzymuje i postanawiam sam zadzwonić.

Zgłasza się Pan, który mówi mi mniej więcej to samo co Pani w piątek i on mi pomóc więcej nie może, bo to agent musi się ze mną skontaktować. Próbuję wytłumaczyć, że ja mieszkam nad pięknym polskim morzem, a agent pewnie tam gdzie kupiłem auto 550 km ode mnie, na mazurach. Pani wciąż przykro i nie może mi pomóc.

Szlag mnie trafia, krew się gotuję. No debila ze mnie chcą chyba zrobić. 20 minut później wpadłem na szatański pomysł, zadzwonię do nich i nie wybiorę opcji przedłużenie, a nowa polisa...geniusz zła ^^ (tak myślałem)

Odbiera Pan, mówię co mnie interesuje, podaję dane, ale przejrzeli mnie, słyszę w słuchawce, że przecież to auto jest ubezpieczone, to tłumaczę, że przeprowadziłem 2 rozmowy i nikt nie może wyliczyć mi kosztu przedłużenia, bo agent ma się ze mną kontaktować, tyle, że tego nie robi.

10 sekund później dowiaduje się, że wyliczenie mojego przedłużenia jest gotowe, czeka od jakiegoś czasu na mnie. Rozglądam się za kamerami i mikrofonami, brak.

Więc znów zostaje przełączony do działu odnowień.

Miła Pani informuje mnie, że to agent powinien mi przedstawić ofertę, bo ona ma zablokowane, bo oni wspierają swoich agentów, tłumaczę więc po raz 3ci z resztą:

-Ja nad morzem
-Agent na mazurach, więc nie będę go tam szukał

Pani mówi, że to nie problem, że on może do mnie przyjechać. Nie wytrzymuje strzelam facepalma, chyba było słuchać, bo nastąpiła cisza. Tłumaczę dalej, że mam niecały miesiąc, żeby to OC załatwić i muszę znać cenę, bo może zmienię ubezpieczyciela.

I znów -> "Ale agent..."

"Nie interesuje mnie agent, miał czas dzwonić, zarobić.
CHCĘ WAM ODDAĆ MOJE PIENIĄDZE A WY ICH NIE BIERZECIE, cóż to za szatańska biurokracja, że klient dzwoni sam, chce oddać ciężko zapracowane pieniądze, już teraz natychmiast, żeby mieć to z głowy na rok, a Pani mi mówi, że to nie możliwe"

Miła Pani : "Ale to nie jest żadna biurokracja, nasza firma stara się wspierać agentów" -> powtarza jak mantrę

Pytam więc czy muszę zmienić ubezpieczyciela.

Miła Pani : "To ja porozmawiam z kierownikiem na ten temat, proszę o chwilkę cierpliwości"

W tej chwili pomyślałem, że chyba już nadto swą cierpliwość nadwyrężałem, na szczęście nie czekałem długo, bo może 30 sekund i wtedy słyszę w słuchawce:

Miła Pani : "Halo, kierownik odblokował mi możliwość przekazania panu oferty na przedłużenie polisy, teraz tylko muszę pana zapytać o pesel, adres, nr tel, nr rejestracyjny auta w celu weryfikacji"


Na szczęście dalej poszło gładko, OC załatwione, kosztowało mnie to jednak jakieś 30 minut i rozmowę z 3 konsultantami.


Czy ktoś kiedyś miał takie problemy?


A w trakcie całej akcji wyglądałem mniej więcej tak:

http://forum-img.pinside.com/pinball/forum/?bb_attachments=250431&bbat=27812&inline

call_center ubezpieczalnia

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 71 (131)

1