Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

hollowhead

Zamieszcza historie od: 19 kwietnia 2012 - 15:50
Ostatnio: 19 kwietnia 2012 - 15:50
  • Historii na głównej: 1 z 2
  • Punktów za historie: 903
  • Komentarzy: 4
  • Punktów za komentarze: 1
 

#29677

przez (PW) ·
| Do ulubionych
O piekielności pracowników SOR-u.

Jak wiadomo, na SOR przybywa wielu ludzi, którzy walczą o życie. Jednak równie często zdarzają się też przypadki zupełnie błahe czy dosyć upierdliwi "stali bywalcy".

Pewnego letniego dnia policja przywiozła jednego z przedstawicieli tej ostatniej grupy. Zalanego w trupa. Dyżurująca załoga postanowiła zażartować sobie z etatowego konesera mocniejszych trunków i... zapakowała go w worek na zwłoki (oczywiście nie zapinając do końca, coby mógł oddychać).
Pan po przebudzeniu był w lekkim szoku, a na oddział już nigdy nie wrócił.

służba_zdrowia

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 661 (705)
zarchiwizowany

#29653

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jako uczennica gimnazjum dostałam się do etapu wojewódzkiego olimpiady z języka polskiego (konkurs organizowany przez Kuratorium Oświaty - laureat uzyskuje zwolnienie z odpowiedniej części egzaminu gimnazjalnego i inne bajery; ale jako że nagroda porządna, to i poziom całkiem wysoki i to, co w szkole, to podstawa, "klient" musi wykazać się trochę szerszą wiedzą niż ta wkładana do głów tylko po to, żeby zdać egzamin gimnazjalny).

W porządku, dziewczyna bliska sukcesu, który poprawi wizerunek szkoły (uznawanej za tę "gorszą" w moim mieście), trzeba jej jakoś pomóc - pomyślicie. Otóż od swojej polonistki usłyszałam: "nie mam czasu, przygotuj się sama". No dobrze, rozumiem, może faktycznie ma tyle pracy, ale wskaże mi, jak to w ogóle ma wyglądać i JAK mam się przygotować. Co dostałam? Ani żadnego pomocnego słowa, ani pocałuj mnie w rzyć.

Ale jak to na przekór w życiu bywa, bez niczyjej łaski i zdając się na samą siebie, sukces osiągnęłam i wróciłam z tytułem laureatki. I co? Nagle kochana pani polonistka rzuca mi się w ramiona i całuje ze szczęścia, a wszystkim powtarza: "X to moja uczennica, to ja ją przygotowałam!". I dumna z siebie, bo to "wielki sukces pedagogiczny" itd. Jaki sukces, pytam? Że powiedziała uczennicy "przygotuj się sama"?

Ot, dlaczego nie chcę nawet patrzeć w twarz Piekielnej, która cudzy sukces przypisuje sobie.

nauczyciele

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 197 (243)

1