Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

isali

Zamieszcza historie od: 16 kwietnia 2012 - 22:17
Ostatnio: 31 lipca 2012 - 18:33
  • Historii na głównej: 1 z 2
  • Punktów za historie: 654
  • Komentarzy: 14
  • Punktów za komentarze: 58
 

#31861

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zacznę od tego, że naprawdę staram się być wyrozumiała dla ludzi, ale czasem się nie da...

Pod koniec marca wylądowałam w szpitalu, gdzie całkiem
przez przypadek dowiedziałam się, że mam guza w oczodole. W szpitalu spędziłam kilka dni, a co się z tym wiąże - nieobecność w pracy (praca na umowę zlecenie - umowa agencyjna co ważne!) z tego powodu m.in. zostałam zwolniona... No cóż, przebolałabym to jakoś, gdyby nie fakt, że na ten piątek mam umówioną bardzo ważną wizytę u neurochirurga... więc trzeba załatwić zaświadczenie, cobym mogła w urzędzie pracy się zarejestrować. No i zaczynają się schody.

Pracę zakończyłam z dniem 31 marca. Do czwartku 17 maja walczyłam o zaświadczenie, bo przecież:
-Pani od rekrutacji ignorowała moje maile, a jak dzwoniłam to twierdziła, że ona się tym nie zajmuje i mam dzwonić do biura.
-Pani w biurze twierdziła, że zajmuje się tym pani od rekrutacji.
-Pojechałam do siedziby agencji - dowiedziałam się, że od ręki nikt nie wystawi, proszę maile pisać .

W końcu 17 maja (po wkroczeniu mojej mamy do akcji - żeby nie było mam 19 lat dopiero;)) dostałam zaświadczenie brawo!

Dla niezorientowanych w UP można dostać zaświadczenie o ubezpieczeniu zdrowotnym tydzień po zarejestrowaniu się jako osoba bezrobotna, więc akurat miałam tydzień do wizyty. Tylko szkoda, że pani złe zaświadczenie wystawiła... Przez głupotę/lenistwo tej Pani muszę odwołać wizytę, a nie stać mnie na lekarza z własnej kieszeni. Bo przecież tak ciężko znaleźć 10 min w ciągu 2 miesięcy, prawda?

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 422 (482)
zarchiwizowany

#29482

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Coś o piekielnych babciach.
Było to mniej więcej 2 lata temu jakoś listopad, więc wiadomo - plucha, zimno i dużo śniegowej brei.
Czekałam na przystanku na autobus do domu. Ławka na przystanku zajęta w całości przez starsze osoby, ale jedna "babcia" postanowiła położyć na ławce swoje dość liczne zakupy, nie obeszło mnie to do chwili gdy na przystanek przyszła kobieta w zaawansowanej ciąży wyglądająca na dość zmęczoną. Jako, że nie siedziałam to nie mogłam ustąpić jej miejsca, więc widząc babcię [B] z zakupami postanowiłam interweniować [J]
[J]- Przepraszam, czy mogłaby Pani zdjąć te zakupy z ławki i ustąpić tej Pani w ciąży miejsca?
[B]- A co Ty sobie Paniusiu wyobrażasz?!! Że moje zakupy będą stały na mokrym chodniku? (Dodam, że raczej chyba torby foliowe nie przemakają)
[J]- (kopara mi opadła)
Pani w ciąży stoi lekko zawstydzona, wszyscy ludzie się gapią i na całe szczęście starszy Pan [P] wstał i ustąpił jej miejsca ze słowami:
[P]- Mam 80 lat, ale nie pozwolę żeby dama w ciąży stała, bo pani nie chce torebek pobrudzić; (tu zwraca się do kobiety w ciąży - Pani siada)
Mina Pani w ciąży i uśmiech skierowany do mnie i do tego Pana był bezcenny :)

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 189 (215)

1