Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

justine

Zamieszcza historie od: 21 sierpnia 2014 - 1:40
Ostatnio: 16 marca 2016 - 22:57
  • Historii na głównej: 9 z 11
  • Punktów za historie: 4282
  • Komentarzy: 109
  • Punktów za komentarze: 479
 

#61797

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Mamy starsze telewizory, bez wbudowanych dekoderów, więc dokupiliśmy dodatkowe. Po kilku miesiącach dobrej współpracy dekoder się popsuł, a że był na gwarancji, wiadomo - kierunek sklep i reklamacja. Było to dokładnie 26.06 - „będą państwo zadowoleni” i za maksymalnie miesiąc będzie ALBO urządzenie sprawne ALBO zwrot gotówki oraz- należy czekać na telefon.

Czas mija, mija, nikt się ze sklepu nie odzywa. Po równo miesiącu zadzwoniliśmy do biura obsługi klienta - urządzenia nadal nie ma, jest wysłane do producenta i musimy czekać, bo nie mają odpowiedzi i „proszę czekać na telefon od nas, pewnie w przeciągu kilku dni”. W porządku, to czekamy dalej... Kolejne telefony co tydzień i „w systemie wpisane jest, że urządzenie jest nadal u producenta”.
Mama zadzwoniła wczoraj. Zdziwiona kobieta powiedziała, że „przecież ktoś powinien zadzwonić, widzę, że minęły już dwa miesiące, to urządzenie jest gotowe, proszę przyjechać po odbiór jutro”.
Mama pojechała do sklepu, poszła do punktu obsługi klienta i rozmowa wyglądała mniej więcej w taki sposób:
- A to ktoś do Pani dzwonił?
- Nie, ja sama się dowiadywałam, jednak wczoraj kobieta z którą rozmawiałam powiedziała, że urządzenie jest gotowe i mogę przyjechać po odbiór.
- A bo wie Pani, ja dzisiaj z miesięcznego urlopu z Ameryki wróciłam, to ja nic nie wiem.
Po kilku minutach rozmowy kończącej się odpowiedzią o urlopie i Ameryce, mama poprosiła o rozmowę z kierownikiem, urządzenia ani widu, ani słychu, więc może ktoś, kto chociaż nie był na urlopie będzie wiedział co się z nim dzieje.

Dziewczyna dzwoni po kierownika i rozmowę zaczyna od „jakaś poirytowana Pani tu czeka i prosi o rozmowę”, a wiadomo jak szybko po takich słowach irytacja się pojawia...

Pani kierownik przyszła, zmierzyła mamę wzrokiem, sprawdziła coś w systemie i powiedziała jedynie „nie ma, u producenta”. Mama jednak nie odpuszczała i poprosiła albo o to, by zadzwoniła teraz do producenta i poinformowała kiedy i czy dostanie urządzenie/gotówkę lub po prostu by dostała zwrot gotówki. Kierowniczka się oburzyła, powiedziała o dziwnych wymaganiach i o tym, że właśnie zwolniła się jedna osoba i „widzi pani jak nam ciężko?! Zadzwonimy jak będziemy coś wiedzieli!”. W sumie skoro jedna osoba mówi, że urządzenie jest gotowe, inna, że była na urlopie i nie wie, kolejna natomiast, że brak jednego pracownika zaburzył działanie całej firmy i musimy czekać przez x czasu, to wzbudziło większą determinację w mojej mamie, by po prostu być asertywną i drążyć temat. Pani kierowniczka była coraz bardziej niezadowolona, jednak nagle... z wielkim zdziwieniem w oczach i w głosie - wyciąga spod lady nasz dekoder. Po prostu się schyliła, bo chyba zauważyła nasze nazwisko napisane dużymi literami na kartce przyklejonej do pudełka. Z datą zwrotu od producenta, cóż, ponad miesiąc temu. Położyła go bez słowa na ladzie, odwróciła się i poszła.

A mama nie usłyszała nawet słowa „przepraszam”, nic. Kiedy powiedziała (trochę żartem), że ma nadzieje, że tym razem będzie działał, usłyszała, że w ramach problemów może złożyć kolejną reklamację, która będzie - JAK SAMA WIDZI - rozpatrzona w przeciągu niecałego miesiąca.

A wystarczyło po prostu sprawdzić, czy nie ma go przy urządzeniach już naprawionych i próbować w jakikolwiek sposób zrozumieć osobę, która jest tylko i wyłącznie zbywana przez w zasadzie ponad miesiąc od naprawy dekodera.

Kolorowa rzeczywistość.

Biuro obsługi klienta

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 405 (455)