Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

kropkabordo

Zamieszcza historie od: 29 czerwca 2011 - 16:23
Ostatnio: 16 marca 2012 - 16:49
  • Historii na głównej: 0 z 5
  • Punktów za historie: 509
  • Komentarzy: 11
  • Punktów za komentarze: 12
 
zarchiwizowany

#26592

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
W naszej drukarni jest kilku handlowców. Jeden z kolegów podebrał drugiemu klienta dając niższą cenę o całą swoją prowizję. Nie bardzo rozumiem: sam nic na tym nie zarabia, ponieważ handlowiec ma tylko prowizję, użerać się z klientem musi ale podebrał go tylko po to, żeby ten drugi go nie miał.

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 55 (121)
zarchiwizowany

#26577

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Moja partnerka właśnie pokazała mi przygotowaną do druku ulotkę od gościa, który mieni się grafikiem. Projekty w rozklejonym photoshopie (tzw. plik roboczy, nie daje się takich do drukarni), OK to jeszcze można znieść.
Ulotka w założeniu miała mieć rozmiar A6 (14,8x10,5cm + 3mm spady)
Przód ulotki: 23x14cm (mniej więcej dwa razy większy niż powinien ale nieproporcjonalnie), napisy wpadają aż do krawędzi cięcia, a tło ma rozdzielczość 72DPI.
Tył ulotki: idealny kwadrat 17x17cm, tło ma 100dpi.

Pewnie że można coś z tym zrobić ale w tym przypadku nie jest to w zakresie naszych obowiązków, to przesłał grafik, żeby mu złożyć do druku. No nijak nie składa się, ciekawe czemu...

Studio DTP drukarnia

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -3 (73)
zarchiwizowany

#25668

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Był czas, kiedy pracowałam w pewnym magazynie motoryzacyjnym jako grafik. Cudownie wspominam kontakty z handlowcami. Najlepszy był Jacuś:
Potrafił przesłać maila ze zleceniem na projekt reklamy o godzinie 12.30 z informacją że klient musi to zaakceptować do godziny 13.00 bez podawania informacji, jakie teksty mają wejść, bez adresu, bez zdjęć a logo mam sobie ściągnąć ze strony. Na moje awantury, że logo z internetu nie nadaje się do druku mówił: "No jakoś sobie poradzisz, jesteś grafikiem".
Taaa radziłam sobie tylko potem były awantury, że to za wolno trwa, i że klient sobie poszedł do domu i nie zaakceptował projektu.
To był dwutygodnik, drukowany zawsze w określony dzień tygodnia i materiały musiałam przesłać do północy inaczej by nie wydrukowali. Na czym polega piekielność? Jacuś 2 tygodnie układał pasjansa a 2 dni przed drukiem się budził i zamiast składać magazyn do druku siedziałam nad jego reklamami. Dzięki Jacusiowi siedziałam w robocie do północy albo i dłużej dwa razy w miesiącu i padałam na pysk.
Żeby się dostać do domu musiałam brać taksówkę (tam autobusy nocne nie chodziły, zadupie Krakowa) i nikt mi za to nie zwrócił.

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 45 (99)
zarchiwizowany

#22033

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Na tym portalu były już kilkakrotnie opisywane tego typu wpadki na rozmowach kwalifikacyjnych, ale stwierdziłam że dodam swoją, bo jednak jest nieco nietypowa.
Rzecz miała miejsce ładnych parę lat temu, mieszkałam jeszcze wówczas w Warszawie.
Rozmowa kwalifikacyjna w sprawie pracy, z ust Pani pada pytanie o stan cywilny.
- Niezamężna - odpowiadam życzliwie.
- Ale ja pytam czy jest Pani w związku
- Jestem - odpowiadam z zaciekawieniem, jak też dalej potoczy się rozmowa i Pani mnie nie zawiodła:
- Czy planuje Pani dzieci.
Wciąż bardzo życzliwie odpowiedziałam, że ja i moja ówczesna partnerka dzieci sobie nie zrobimy oraz uprzejmie dziękuję, ale pracować w tej firmie to ja nie chcę.
Na co Pani posmutniała i stwierdziła że bardzo szkoda, ponieważ oni lubią ludzi o odmiennej orientacji (w Warszawie była wtedy na to moda) i chciała mnie przyjąć. Jestem grafikiem komputerowym, a to była całkiem poważna Agencja Reklamowa.

Rozmowa o pracę w Agencji Reklamowej

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 159 (217)
zarchiwizowany

#12960

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Dla wstępu, ponieważ piszę pierwszy raz. Jestem grafikiem komputerowym i między innymi współpracuję z Agencją Reklamową, będącą jednocześnie punktem usługowym.
Siedzimy sobie dziś z szefową i każda robi swoje, nagle wchodzi klient.
S - Szefowa
K - Klient

[K] Szukam sklepu z motocyklami ale muszą być włoskie, gdzie znajdę?
[S] Tu w okolicy to nigdzie nie ma, nie wiem, jak Panu pomóc, niedaleko na ulicy Aaaa jest salon Suzuki może tam coś...
[K] (przerywając) ależ ja pytam o włoskie głupia babo!
Na co ja wyszłam z zaplecza i patrzę na niego w milczeniu podczas gdy szefowa zbierała szczękę z podłogi.
[K] O dwie baby! To sprawdźcie mi w internecie!
No co my z szefową równocześnie:
Przykro mi proszę pana, nie mam na to czasu.

Szczerze mówiąc myślałam, że będzie awantura ale klient jeszcze tylko zażądał żeby mu powiedzieć gdzie jest najbliższy przystanek autobusowy, na co pokazałam mu palcem na wprost, po czym wyszedł narzekając, że on przyjechał specjalnie po włoski motocykl, że ludzie w Krakowie nic nigdy nie wiedzą i dopytać się o nic nie można.
No ja myślę, z takim podejściem!

Dla wyjaśnienia: sprawdziłabym mu gdzie znajdzie taki salon, bo co mi szkodzi, gdyby nie to podejście.

Agencja Reklamowa

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 104 (146)

1