Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

lirycznystreetfighter

Zamieszcza historie od: 1 lutego 2015 - 20:58
Ostatnio: 26 kwietnia 2017 - 13:06
  • Historii na głównej: 2 z 4
  • Punktów za historie: 566
  • Komentarzy: 5
  • Punktów za komentarze: 14
 
zarchiwizowany

#77889

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Rzecz dzieje się w jednym z większych miast w Niemczech, dobre kilka lat temu.
Miałem ja telefon na abonament z gwarancją na dwa lata. Telefon fajny, sprawny, byłem z niego zadowolony. Po około pół roku niestety padł mi mikrofon, więc gwarancja oraz telefon w łapę i do salonu biegiem. Usterka została sprawnie udokumentowana i przyjęta, do odbioru za 3 tygodnie. Niecały miesiąc później telefon odebrany, znowu śmiga jak nowy.
No ale jak to już tu bywa, czas na punkt zwrotny. Po kolejnych kilku miesiącach znowu ta sama usterka. Gwarancja, salon, powtórka. Po trzech tygodniach wracam do salonu i tu pierwszy zgrzyt. Telefonu jeszcze nie ma, będzie za tydzień. Myśle sobie ok, tydzień dłużej mnie nie zbawi.
Po tygodniu przychodzę, telefon będzie za trzy godziny "bo kierowca z serwisu stoi w korku". No dobra, bywa. Wracam po raz kolejny i tu moi drodzy zaczyna się cyrk. Telefon oczywiście otrzymałem, ale w identycznym stanie jak 4 tygodnie wcześniej. Okazało się że przez ostatni miesiąc telefon nawet nie opuścił salonu, tylko leżał w szufladzie żeby nie drażnił oczu.
Oczywiście konsultant mi tego nie powiedział. Po prostu siłą dedukcji połączyłem pewne fakty.
Sam konsultant natomiast powiedział cytuje "Telefon nie jest do naprawy, ponieważ uszkodzona została platyna i może go Pan teraz wyrzucić".
Pewnie, telefon wyrzuć ale za abonament grzecznie płać. Szczerze mówiąc nie miałem siły się już kłócić, po prostu wypowiedziałem umowę, telefon zaniosłem do znajomego który naprawił mi telefon za pół darmo w jeden dzień.
A ja do dziś wystrzegam się jakichkolwiek abonamentów na telefon.

Na koniec dodam, iż salon był prowadzony przez obywateli Turcji.
Nigdy więcej.

PS Konsultant był wielce zdziwiony moim wypowiedzeniem i jeszcze przez kilka dni starał mi się wcisnąć turbohipermega korzystną umowę.

salon uslugi telefon gwarancja

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 3 (65)

#77707

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pracuję sobie w pewnym biurze podróży, w pewnym kraju, w pewnej miejscowości. W ofercie mamy między innymi autobusowe przejazdy międzynarodowe. Nie tak dawno dostałem wręcz kuriozalną skargę. Ale po kolei.

Dzwoni telefon.

Ja- XYZ Travel, słucham?
Pani- Ja chciała bilet.
J- Oczywiście, dokąd?
P- Do Piekła.
(tu standardowe pytania o date, cenę).
J- Świetnie, rezerwacja jest zrobiona.
P- Aha, to kiedy mi pan przywiezie ten bilet?
J- ...Słucham?
P- No bilet kiedy mi pan przywieziesz, bo przecież potrzebuję.
J- Proszę pani, bilet do odbioru osobistego. Gdzie pani mieszka?
P- w XXX.
J- Dodzwoniła się pani do biura w YYY, które jest 300 km od XXX. Jak ja mam Pani dać ten bilet?

Tutaj wytłumaczę, że poczta nie wchodziła w grę, gdyż odjazd był na drugi dzień.

J- Mogę Pani na maila wysłać bilet, ale nie mam obowiązku jechać do Pani osobiście z biletem.
P- Jak to? Pan sprzedaje, to Pan ma mi to dostarczyć! Ja złożę na pana skargę!
JEB SŁUCHAWKĄ.

I tak dostałem skargę za nie dostarczenie biletu do rąk własnych za wszelką cenę. I nie, moi drodzy, to nie jest fejk. Sam bardzo bym chciał żeby to był fejk. Ale tacy ludzie istnieją
Skargę mój szef wyśmiał.

biuro podrozy skarga

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 239 (249)

#73376

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Nie wiem jakim trzeba być sku...synem żeby z mniej więcej 7 piętra celowo zrzucać na ludzi szklane (!) Butelki.
Około 20 poszedłem do sklepu po coś do picia i mniej więcej 2 metry za mną słyszę głośny huk.

Odwracam się a tam rozbite szkło, miejscami sam pył. Pomyślałem że komuś wypadła przez okno jednak wracając 20 minut później znowu ta sama sytuacja w tym samym miejscu. Butelka ląduje góra 2 metry ode mnie.

Jakby tego było mało w budynku naprzeciwko ktoś również zrzucał butelki...celując w dzieci.
Tak, policja została zawiadomiona
Nie, to nie w Polsce a w jednym z większych miast w Niemczech.

Niemcy butelki

Skomentuj (13) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 268 (284)
zarchiwizowany
Witam, to mój pierwszy wpis, a ze pisze na niemieckiej klawiaturze, nie mam polskich znaków. Historia bedzie o pewnej pracownicy biura podrózy

Slowem wstepu mieszkam w jednym z wiekszych miast Niemiec na poludniowym zachodzie. Mam 19 lat, lecz w chwili zdazenia mialem jeszcze 18 co jest dosc wazne w pózniejszej akcji. Sytuacja miala miejsce jakos na wakacje kiedy to odprowadzajac dziewczyne na dworzec, wracajac na tramwaj zaczepil mnie kolega z którym przyszlo mi swego czasu dzielic lawke szkolna. Pogadalismy chwile, ot tak co u ciebie itd. namówil mnie do pójscia do pobliskiego biura podrózy w którym, jesli sie przejdzie do samego konca biura, znajduja sie automaty do gry gdzie ww. kolega spedzal milo czas, jednak pytal sie wczesniej czy mam 18 lat co potwierdzilem. Ok, wchodzimy do srodka, po lewej wita nas urocza pani o zachodnioazjatyckich rysach twarzy i ciemnej karnacji. Poprosila o mój dowód i wywiazala sie taka oto rozmowa:
P-racownica
Ja
P- Ale ty nie masz 18 lat
Ja- *oczy jak 5 zl bo moze i wygladam na mlodszego ale na dowodzie stoi jak byk ze urodzony jestem w 1995* Jak to, przeciez jest data
P- Nie, nie masz 18 lat, wynocha
Tu zdebialem glupota owej pani ale kontynuuje
Ja- Prosze pani, mamy rok 2014, jak pani widzi w dowodzie jest ze z koncem listopada bedzie moje ostatnie -nascie
Przez nastepne pare minut spiewka ta sama. W koncu pania cos ruszylo bo wziela kalkulator odejmujac 2014 od daty urodzenia. Wynik chyba ja wmurowal bo patrzyla tak przez chwile, zerkajac na mnie puscila mnie wolno.

Nie mam nic do takiego zachowania gdybym nie mial dowodu ale jak wielkie braki w matematyce miala i jak ja ktos zatrudnil w BIURZE PODRÓZY pozostaje dla mnie zagadka. Moze malo piekielne ale troche zabawne.

biuro_podrozy

Skomentuj (1) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -9 (33)

1