Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

lorior

Zamieszcza historie od: 18 maja 2011 - 17:31
Ostatnio: 16 maja 2018 - 1:08
  • Historii na głównej: 2 z 2
  • Punktów za historie: 194
  • Komentarzy: 2
  • Punktów za komentarze: 1
 

#9937

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Dzisiaj opowiem wam o Piekielnym Busiarzu.

Swego czasu jeżdżąc na studia jedynym sensownym środkiem transportu były dla mnie busy. Ciasno, duszno etc ale nigdy mi to nie przeszkadzało. Ale już pierwsze spotkanie z [B]usiarzem odcisnęło na mnie niemiłe wrażenie :< (a i to skromnie powiedziane). Przedstawię parę sytuacji z owym panem.

Jakaś dziewoja weszła do busa z zamiarem opłaty przejazdu. Wręczyła busiarzowi banknot 50zł na co ten wybuchnął (to naprawdę dobre słowo przy nim)
-Co ty myślisz że ja worek pieniędzy wożę żeby wszystkim wydawać??!! (po czym ruszył, dalej opieprzając Bogu winną dziewczynę)
-Albo dasz ile trzeba albo Cię wyrzucę podczas jazdy!
Dziewczyna nabrała kolorów (zapewne ze złości jak i ze strachu) i uprzejmie zaczęła pytać pasażerów czy nie mają jak rozmienić tych nieszczęsnych 50 zł. Spytała kolejno 2 pasażerów kiedy kierowca ją do siebie zawołał i... Wydał resztę której oczywiście mu NIE brakowało.
Calutką drogę bluzgał na przechodniów, kierowców, pogodę, własnych klientów ( ! ). Gdy ludzie opuszczali bus, każdy z nich musiał usłyszeć reprymendę w stylu: "A ruszże się!". "Płać szybciej!", "Domknij te drzwi!", "Wylicz ile masz zapłacić!"

Pomyślałem że pewnie miał zły dzień czy coś...

Ależ skąd! Kiedy tylko na niego znowu natrafiłem sytuacje się powtarzały!

Godzina odjazdu - Zamknął drzwi, odpalił silnik. Jakaś staruszka zdążyła dobiec do busa i otworzyć drzwi, na co facet: "Zamykaj te drzwi!" Starsza pani zdziwiona ale zamknęła, po czym busiarz ruszył zostawiając panią w tyle i nie reagując na niczyje skargi.

Jeden z przystanków - Busiarz się zatrzymał, a jakaś kobieta próbowała wsiąść. Trzeba wcisnąć przycisk i pociągnąć drzwi a pani nie umiała sobie z nimi poradzić, co nasz Cham roku 2010 zaczął komentować:
- Nie umiesz sobie drzwi otworzyć? No musisz coś ze sobą zrobić skoro ci to taką trudność robi!
Drzwi miał na wyciągnięcie ręki ale olał kobiecinę. Na szczęście jeden z bliżej siedzących pasażerów poratował damę w opresji.

Pierwszy przystanek. Odjazd 6:10. O 6:00 byłem już w jego busiku razem z dwiema innymi osobami. Facet odpalił silnik i ruszył 10 minut przed czasem. W trakcie jazdy zadzwonił mu telefon:
- No i co ku*wa?
-...
- Jacy ku*wa klienci?! Wszystkich wziąłem!
-...
- To sobie poczekają na następnego.
-...
- Co ku*wa myślisz, że po całym mieście będę zapie*dalał i zbierał ludzi?!
Po czym się rozłączył. Już na drugim przystanku (przystanek busów) czekał na niego "kolega" po fachu. Nasz busiarz wysiadł i zaczął prowadzić z kolegą dyskusje grubo przeplatane bluzgami. Wrócił do nas i kazał nam się przesiąść do drugiego busa. No nic ucieszyłem się, że nie będę musiał z nim jechać. Oczywiście przedwczesna była moja radość. Wszedł do naszego środka transportu i dowiózł gdzie miał dowieźć, do końca podróży słowem się nie odzywając.

Oczywiście historyjek z tym panem mam więcej (równie "miłych") ale zdaje się że już i tak za długo się rozpisałem :)

Transport miejski

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 419 (543)

#9851

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia rozegrała się w aptece. Na prośbę babci wyruszyłem do apteki z misją wykupienia dosłownie kilku recept. Na miejscu natrafiłem na kilkuosobową kolejkę a więc swoje przeczekałem. Kiedy nadeszła moja kolej za mną nie było żywego ducha. Tak więc czekam na lekarstwa. W tym momencie do apteki weszła [P]ani w wieku około 50 lat. Ze stoickim spokojem stanęła za mną i czekała. Nie minęło 30 sekund, a za sobą zacząłem słyszeć sapanie jakby zdyszanego nosorożca. Dla pewności sprawdziłem czy aby tutaj nie wbiegł, ale to była tylko ta starsza pani. No cóż, pewnie zmęczyła się staniem. Wręczając ostatnią receptę sapiąca klientka zbliżyła się do mnie i wypaliła:
[P] A pan to na cały rok wykupuje te leki?!
No co jak co, ale swoje wystałem, a obsługiwany byłem raptem 3 minuty, więc zasłużyłem na to żeby spokojnie dokończyć. Na zaczepkę odwróciłem się do [P]ani i z pełną powagą stwierdziłem:
[J] Proszę pani, ja tu mam recepty dla całego bloku a dopiero na jedną klatkę zrealizowałem.
[P]ani odwróciła się na pięcie i wyszła z żądzą mordu w oczach.

Pozdrowienia dla aptekarzy, którzy muszą się użerać z niecierpliwymi klientami.

Apteka

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 730 (806)

1