Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

machnik79

Zamieszcza historie od: 16 sierpnia 2013 - 8:42
Ostatnio: 9 lipca 2020 - 0:00
  • Historii na głównej: 3 z 7
  • Punktów za historie: 2491
  • Komentarzy: 17
  • Punktów za komentarze: 80
 

#58181

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Poszukiwanie pracy.

Należę do ludzi którzy całe życie szukają pracy. Nie dlatego, że leseruję, tylko by poprawić standard życia. W pracy daję z siebie 100%, ale i tak szukam opcji nr.2, by nie obudzić się "z ręką w nocniku".

Znalazłem całkiem rokującą ofertę "Technik utrzymania ruchu" w renomowanej korporacji produkującej chyba z 70% chemii na świecie. Wysłałem CV, List. Po kilku tygodniach zapraszają mnie na rozmowę kwalifikacyjną.

Pierwszy etap. Zebrała się 10-cio osobowa grupka "chętnych". Dostaliśmy TEST. Fajny ciekawy... zdało nas 2-ch.
Prowadząca spotkanie zaprasza Mnie na 2-gi etap na środę. Pasuje mi godzina 7.00 (na 8 do pracy idę nie będzie kolidowało).

I zaczyna się Piekielna Gra :)

Pierwsza środa 7.00.

Zjawiam się 15 min przed czasem, czekam przy bramie, strażnik wydzwania, osoba X umówiona nie odbiera... 7.30, a pani Y informuje, że spotkanie się nie odbędzie, bo X nie dojedzie i, że w przyszłą środę o tej samej godzinie zapraszają... Ok.

Druga środa 7.00.

Zjawiam się 5 min przed czasem. Czekam przy bramie, strażnik wydzwania, osoba X jest w pracy, ale nic nie wie o spotkaniu, więc mnie olewa i mówią, że ktoś do mnie zadzwoni.

Już pogodziłem się z faktem, że "tak się ludzi traktuje", ale o dziwo w piątek telefon i zapraszają na środę na 7 na spotkanie (bo mnie 7 pasuje).

Trzecia środa 7.00.

Jestem, a co :) a może warto. Strażnik dzwoni, dostaję przepustkę. Sympatyczny młody człowiek przedstawia się jako Z (nie X i nie Y), mówi kim jest na szczebelkach, ile ma osób nad, a ile pod sobą (właściwy człowiek myślę). Rozmowa super miła (moje plany i takie tam, jak żyję), gość opowiada co się tu robi, za co mogę być odpowiedzialny. Na koniec:

Z - Czy ma pan jakieś pytania?
Ja - Tak, ile się u państwa zarabia na w/w stanowisku (pytanie chyba najbardziej mnie interesujące)
Z - Płacimy, lepiej niż konkurencja .
Ja - Czyli więcej niż 5 tys brutto mam rozumieć (zażartowałem i trochę go zaskoczyłem :) )
Z - Na tym etapie nie mogę panu podać kwoty.
Ja - Ok, rozumiem (nadal nie wiem czy tracę czas).
Z - Jak podejmiemy decyzję, to do piątku się odezwiemy, bo jest jeszcze kilku kandydatów...

I tak zakończył się 2-gi etap.
W czwartek koło południa, dzwoni Pani Y gratulując mi pomyślnego przejścia do kolejnego etapu rekrutacji i zaprasza na Środę na 7-mą rano.

Czwarta środa.

Spotkanie z Panem X (z tym z pierwszej i drugiej wizyty). Gość miły i sympatyczny, opowiada kim on jest (pod kim nad kim, nad tym Z), i zaczynamy rozmowę. Padają dokładnie te same pytania co poprzednio, więc udzielam dokładnie tych samych odpowiedzi. Nie kłamię więc się nie mylę :). Po godzinie X Pyta

X - Czy ma pan jakieś pytania do mnie?
Ja - Tak. Ile się u państwa zarabia na tym stanowisku?
X - Tego nie mogę powiedzieć, ale płacimy lepiej niż konkurencja.
Ja - Wie pan co, przyjeżdżam tutaj 5-ty raz, 2-gi raz odpowiadam na dokładnie te same pytania, a nie potrafi mi pan powiedzieć jednej rzeczy, która tak naprawdę jest najważniejsza przy zmianie pracy? Ja nie wiem czy ja tu czasu nie marnuję. Stwierdzenie, że płacimy więcej niż konkurencja może oznaczać, że będzie to 1650 brutto. Obawiam się że przy takim podejściu do mnie, olewaniu mojego czasu, ja nie nadaję się do pana firmy. Dziękuję za spotkanie.

Pewnie gdybym był bezrobotny, tak bym nie postąpił, ale takie korporacyjne podejście zupełnie mi nie leży.

Jak później ustaliłem korzystając z forum byłych i obecnych pracowników, miałem słuszne przypuszczenia, że to będzie 1650 na początku... oczywiście brutto.

Aleksandrów Łódzki

Skomentuj (26) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 632 (708)

#53468

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jagodzianki.

Chciałem zażartować z promocji w pewnej cukierni w sklepie "netto", gdzie Jagodzianki kosztowały 89gr/szt

[Ja] Są te jagodzianki z promocji??
[Ekspedientka] Tak
[J] A z czym :)
[E] Sami się zastanawiamy, skoro jagody są po 20 zł kg, to co ci nasi piekarze musieli do nich dorzucić, by to się opłacało.

Powiedziała to tak przekonująco, że zakupiłem tylko 1 szt.

sklepy

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 657 (789)

#53352

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zakup łańcucha.

Chciałem zakup1ć 1m łańcucha do przedłużenia huśtawki dla syna (takiej wiszącej w futrynie drzwi). Udałem się w tym celu do znanego marketu budowlanego Praktiker w M1 w Łodzi. Wszedłem na dział z łańcuchami, linami itp. znalazłem 2 różne odpowiadające mi łańcuchy i... zacząłem poszukiwania pracownika.

Po kilku wezwaniach pojawił się pracownik, więc postanowiłem przed zakupem zadać kontrolnie pytanie i kupić. PROSTE :)

[Ja] Chciałbym kupić 1m łańcucha, tylko mam pytanie, który jest bardziej wytrzymały, ten (1. cieńszy ale lutowane oczka) czy ten (2. ciut grubszy, ale nie lutowany).
[Pracownik]. Yyy...
[J] Jakie obciążenie wytrzymują 50kg? 150?
[P] Yyyy... 100.
[J] Strzela pan?
[P] Yyyyy... trochę.

Widząc, że sam muszę podjąć decyzję, biorę 1. Pracownik bierze miarkę, odmierza 1m. i próbuje przyniesionymi nożycami ciąć.
[P] Przepraszam, ale muszę iść po inne nożyce.
[J] Ale tu ma pan taką gilotynę do tego (przykręcona do półki z łańcuchami).

Gość zaczyna przewlekać łańcuch przez urządzenie (proste jak budowa...), zrezygnował i poszedł po nożyce.

Niezbyt chciało mi się wierzyć że gilotyna nie działa, więc wziąłem łańcuch, znalazłem oczko, które próbował ciąć i obciąłem łańcuch jednym pociągnięciem dźwigni, ale by nie było oczko obok, by pokazać pracownikowi że to było miejsce zaznaczone przez niego. taki odruch, że nie próbuję oszukać.

Pracownik wraca z nożycami, którymi pociął by czołg, a ja stoję z łańcuchem w dłoni (i satysfakcją w oczach). Gość bierze ode mnie ucięty kawałek, przykłada miarkę, a tam 1,20 (zonk)

[P] Jest 1,20.
[J] Zaraz, przecież obciąłem tam gdzie pan zaznaczył, proszę tu jest oczko które pan ciął, a tu obciąłem (odległość 2cm).
[P] Ale jest 1,20.
[J] Ok. To proszę mi obciąć te 0,20, bo chciałem 1m.
[P] A co ja zrobię z tym 0,20?
[J] To samo co z tym 1,20.

Puściłem łańcuch na ziemię i wyszedłem ze sklepu. Może wyszedłem na chama, buraka, ale wydaje mi się że pracownicy powinni być bardziej ogarnięci.

Dodam, że skończyłem szkołę techniczną i znam się na miarce :)

sklepy

Skomentuj (30) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 695 (801)

1