Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

mackk84

Zamieszcza historie od: 1 grudnia 2010 - 15:09
Ostatnio: 15 listopada 2017 - 15:55
  • Historii na głównej: 15 z 35
  • Punktów za historie: 9886
  • Komentarzy: 62
  • Punktów za komentarze: 266
 

#54409

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Sprzedaliśmy samochód. Następnego dnia po zakupie dzwoni szczęśliwy nabywca z pretensjami...
- Panie, coś pan mi sprzedał, w tym aucie nie działa radio...
- Niemożliwe, do końca go używałem i nie było żadnych problemów. Jakie są dokładne objawy?
- Samo radio działa, ale płyt nie chce czytać w ogóle...

Zacząłem się zastanawiać co się stało, przecież nie było z nim żadnych problemów, czytało nawet te bardziej porysowane. Miało już co prawda swoje lata, ale czy możliwe żeby jednego dnia padł laser? Jedna rzecz przyszła mi zatem do głowy...

- Niech pan wyciągnie płytę i włoży do góry nogami.
- No coś pan, idiotę pan chce ze mnie zrobić?
- Proszę, niech pan to zrobi
(w tle słychać muzykę)
- Oooo, rzeczywiście działa....
i tu się rozłączył :)

Jak widać czasem nawet pozornie idiotyczna rada może być skuteczna.

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 620 (654)

#53552

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pamiętniki z budowy c.d.

Ekipę ogólnobudowlaną mieliśmy średnią. Bardzo powoli szły im fundamenty, mury też nie lepiej, grzebali się ze stropem. Ale jak zapewniał kierownik budowy i jak wykazywała logika oraz nasza wiedza budowlana, robili dobrze.

Po nich pojawiali się kolejni fachowcy, instalacja elektryczna została skończona, zakończyli prace również tynkarze. Przyszedł czas na wylewki. Niezwykle sprawna i fachowa firma zrobiła wszystko w jeden dzień.

Schody zaczęły się później. Dopiero po wylewkach, kiedy wysokość posadzki była już na właściwym poziomie, zauważony został istotny fakt. Otóż nie był to domek budowany dla krasnoludków czy innych skrzatów i nikt nie będzie się garbił przy przechodzeniu przez drzwi, a wyższe osoby drżały w obawie o swoją głowę. Panowie fachowcy "zapomnieli" o wylewce, kiedy murowali ściany i wstawiali nadproża i finalnie były one kilkanaście centymetrów niżej niż powinny....

Załamaliśmy się, bo znacznie oddaliła się wizja wykończenia domu, poza tym operacja nie była prosta. Na szczęście po naszej interwencji u kierownika budowy i w firmie wykonawczej udało się wyciąć część nadproży, aby osiągnąć wymaganą wysokość.

Wydawałoby się, że na tym koniec. Otóż nic bardziej mylnego, bo w pewnym momencie pojawił się problem z instalacją elektryczną. Elektryk spędził półtora dnia, żeby dojść do tego co jest nie tak. Okazało się, że nie było w tym ani trochę jego winy, że nie działa jak powinno. Człowiek, który wycinał wspomniane nadproża, zahaczył flexem o przewód, który był pod tynkiem. Przeciął go, po czym nie mówiąc nic nikomu zamaskował "miejsce zbrodni" i tyle go widzieli.

Skończyło się na kuciu w kilku miejscach w świeżym tynku, żeby dostać się do puszek łączeniowych i sprawdzić połączenia. Poza tym musieliśmy zrezygnować z dwóch gniazdek elektrycznych. A wystarczyło, żeby facet powiedział, że przeciął przewód, a oszczędziłby niepotrzebnej pracy i nerwów...

budowa

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 506 (562)

#49676

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zakupy przy okazji wykańczania kuchni. Wypatrzona w internecie płyta indukcyjna. Kasa do kieszeni i jadę do sklepu.

Okazało się, że płyta jest ostatnia, a że i model i cena mi bardzo odpowiadały, to zdecydowałem że jak nie będzie żadnych rys czy innych uszkodzeń to ja kupię.

Poprosiłem sprzedawcę, naświetliłem problem. Zaczął marudzić, ze jak to, on ma ją wyciągnąć? Przecież ona jest ciężka...
Kiedy po wielkich bojach ją wyjął, poprosiłem o zdjęcie naklejek (a było ich sporo, zasłaniały dużą część powierzchni) i przetarcie całej płyty. Jednocześnie zapewniłem, że jak wszystko będzie ok, to ją kupię.

I znowu się zaczęło:
- Ja pozdejmuję naklejki, pan nie kupi i co? Mam znowu je przyklejać?
- (byłem już wkurzony) Jak będę miał życzenie, to tak pan zrobi!
- Chyba pan żartuje!

Odwrócił się na pięcie i zwyczajnie sobie poszedł. Na miejsce został wezwany kierownik, co sprawiło, że nasz bohater wpadł w panikę i zaczął gorączkowo przepraszać. Natychmiast zrobił to, o co wcześniej prosiłem. Od kierownika sklepu dostałem dodatkowy rok gwarancji, a sprzedawca zapewne ochrzan.

Co więcej, okazało się, że ten przyjemniaczek to praktykant. Jeśli tak zaczyna, to boję się pomyśleć co z niego wyrośnie. Strach iść na zakupy :)

sklepy

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 506 (636)

#44587

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Parking przed hipermarketem. Facet wjechał w górę śniegu, powstałą podczas odśnieżania parkingu. Następnie zadzwonił po policję, bo porysował sobie zderzak....

Komentarz policjanta chyba ujmuje debilizm kierowcy idealnie: "a gdyby tam dziecko stało, to też by pan w nie wjechał"?

market

Skomentuj (9) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 568 (640)
zarchiwizowany

#43223

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Cyganka przyszła z zamiarem kupna biletu lotniczego do Londynu... Podałem jej orientacyjną cenę i zaczął się lament:
- Ojej, jak drogo, jak tyle zapłacę to do wylotu nawet na jedzenie nie będę miała...

Potwierdzam cenę telefonicznie, okazuje się, że finalnie jest ok. 30 zł taniej.

Bilet zarezerwowany, klientka już ma wychodzić, kiedy nagle zwraca się do mnie:
- Przepraszam, czy mógłby mi pan zamówić taksówkę, bo tak strasznie pada...

biuro podróży

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 147 (215)
zarchiwizowany

#42475

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Biuro podróży. Do wyboru wakacji klienci podchodzą emocjonalnie, bo wiadomo duży wydatek, a urlop najczęściej raz w roku. Praca to nieustający kontakt z ludźmi, a co za tym idzie dużo sytuacji śmiesznych jak i piekielnych. Na początek mały zestaw ;)

1) Poligloci

- lans mine, las minet, lajs minjut
- all excuseme, all exclusive, aninkluziw
- łaj faj

To częste zamienniki popularnych sformułowań last minute, all inclusive oraz wi-fi, ale czy trzeba sobie łamać język, przecież można śmiało to zastąpić polskimi odpowiednikami :)

2) Nie ma jak konsekwencja...
Klientka prosi o ofertę z wylotem z najbliższego lotniska i tylko z tego, bo ma małe dzieci i daleka podróż nie wchodzi w grę.... Kilka dni później przychodzi i po konsultacji ze znajomymi chce ofertę do Grecji z dojazdem własnym...

3) Po fali upadku biur podróży dzwoni do mnie zdenerwowany i zaniepokojony klient, który ma wykupiony wyjazd na późniejszy termin i prosi:
- Niech pan gdzieś zadzwoni i czegoś się dowie...

Oczywiście :) Nasz klient nasz pan ;)

4) Z tego samego co powyżej powodu wpada klient i mówi:
- Panie, jak to biuro, co mi pan z niego wycieczkę sprzedałeś padnie, to ja pana zlicytuję..


5) Klienci często chcą się upewnić że podczas pobytu wszystko będzie zgodnie z ich oczekiwaniem. Nawet nie wyobrażacie sobie jaką sztuką jest pytanie w kółko o to samo, tylko na inny sposób.

- Czy będziemy w pokoju obok naszych znajomych?
- Czy nas i znajomych na pewno nie rozdzielą?
- Czy może pan załatwić żebyśmy byli zakwaterowani blisko siebie?

6) Przychodzi pan i pyta o limit bagażu i inne szczegóły podczas jego podróży do Egiptu. Okazuje się że klienta nie kojarzę... i słusznie.
- A wie Pan, kupiłem tą wycieczkę gdzie indziej, ale tam nic nie wiedzieli, to przyszedłem do pana

7) Po powrocie z Bułgarii klientka przychodzi z pretensjami:
- Gdzie pan nas wysłał, tam osły wyjadają z koszy na śmieci...

8)Niedziela wieczorem, dzwoni klient, który przebywa w Chorwacji. Z duszą na ramieniu odbieram telefon, pewny że coś się stało, lecz zamiast tego słyszę zaskakujące pytanie:

- Jak się nazywa to morze co my nad nim jesteśmy?
- Adriatyk
- Dobra, to ja zrobię na głośnomówiący, to pan powie to Pawłowi, bo on mi nie wierzy...

biuro podróży

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 151 (255)
zarchiwizowany

#42474

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Babcia kolegi bardzo lubiła z nim podróżować samochodem. Upodobała sobie szczególnie cb-radio, które z uwagi na częstotliwość padających tam wulgaryzmów "pieszczotliwie" nazywała "ku*wa-radio" :)

Któregoś razu padło standardowe pytanie:

- Jak dróżka z miasta X do Y?

W tym momencie babcia wyrwała koledze gruszkę (mikrofon od cb-radia) i totalnie wyluzowanym tonem wypaliła:

- Czyściutko ku*rwa, czyściutko !

cb-radio

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 362 (424)

#40801

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia bardziej śmieszna niż piekielna.

Zima, stoję w kolejce na poczcie, przede mną pan wysyłający list polecony. Niby nic nadzwyczajnego, ale...
Pani z okienka daje znaczek do naklejenia na list.
Pan oburzony:
(Pan) Co mi pani tu daje?
(Pani) Jak to co, znaczek pocztowy...
(Pan) Ale dlaczego tu jest napisane "kocham Cię", przecież ja to wysyłam do ZUSu, a ja ich nie kocham, a wręcz przeciwnie...
(Pani) Co ja panu poradzę, walentynkowa seria.
(Pan) Proszę mi to natychmiast wymienić na coś innego!

I dostał w zamian kwiatka czy innego ślimaka, bo grunt to nie okazać uczucia wrogowi :)

poczta

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1147 (1259)

#33772

przez (PW) ·
| Do ulubionych
"Jak będziesz budował dom, to będziesz potrzebował dwa razy tyle kasy co myślałeś...". To początek jednego z moich ulubionych skeczy kabaretowych. Z czasem kiedy sam zacząłem budowę, jakoś przestał mnie śmieszyć... Oprócz tego, że staram się szukać oszczędności tam gdzie to możliwe, to jeszcze muszę się bronić przed masą różnych hien, które chcą wyssać z człowieka ostatnie soki...

Dwa przykłady z ostatnich tygodni.

1) Siedzę w siedzibie firmy by zamówić drzwi wejściowe. Wybrany producent, kolor, model (wzór tłoczenia), klamka itd. itp. Cena przystępna, umawiam się na pomiar na miejscu.
Pan niezwykle punktualny przystępuje to mierzenia, liczenia. Skusiłem się jeszcze na wizjer i wkładki patentowe, żeby nie mieć problemów przy późniejszym ubezpieczeniu.

I tu następuje konsternacja, bo cena finalna wyszła ok. 300 zł większa niż ustaliliśmy w siedzibie firmy.
[Pan] - Różnica w cenie wynika z tego że wybrał pan dodatkowe wyposażenie.
[ja] - Ile zatem kosztuje wizjer i dopłata do wkładek?
[p] - Wizjer 20, wkładki 50.

Nie trzeba być wielce wprawnym matematykiem, żeby wyliczyć że nadal w obliczeniach brakuje 230 zł...
Pan po konsultacji telefonicznej z siedzibą firmy wydał werdykt:
[p]- Bo ta pani policzyła drzwi gładkie bez tłoczenia...

Załamałem się, bo doskonale pamiętam fakt, kiedy dostałem katalog z dostępnymi wzorami i doskonale pamiętam co wybrałem.

Gdy byliśmy bliscy podziękowania panu za współpracę, niespodziewanie znalazł jakąś cudowną promocje, bądź wyczarował specjalny rabat, dzięki czemu cena wróciła do pierwotnej... Nie można było tak od razu?

2) Sytuacja analogiczna, inna firma, tym razem dotyczy bramy garażowej.
Pan przyjeżdża na pomiar, cena rośnie o 350 zł.
Argument o lepszym silniku nie pomaga, bo różnica w cenie wyniosła zaledwie 80 zł, brakuje w rozliczeniach 270...

[p] Bo montaż będzie droższy...
[ja] ????
[p] Bo dzisiaj dostałem z firmy nowe cenniki montażu i dlatego wyszło drożej.

Nie wiem dlaczego nie uprzedził nas przez telefon, w każdym razie tym razem pan był nieugięty i podziękowaliśmy za dalszą współpracę...

Mam tylko nadzieję, że uda mi się wykończyć ten dom, zanim sam się wykończę. :)

budowa

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 785 (835)
zarchiwizowany

#29641

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Mama jest stałą klientką pewnego sklepu rybnego. Wczoraj była tam na zakupach, po wybraniu kilku rzeczy zapytała jeszcze czy szprotki nie są zbyt słone.

Pan triumfalnie wyjął jedną szprotkę i w tym momencie pewnie myślicie, że w celu poczęstowania klienta. Nic bardziej mylnego :) Pan zjadł szprotkę, po czym odrzekł:
"Są w sam raz, może pani brać"...

rybny

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 54 (180)