Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

mamaJulki

Zamieszcza historie od: 3 stycznia 2015 - 14:48
Ostatnio: 15 września 2016 - 9:18
  • Historii na głównej: 0 z 8
  • Punktów za historie: 487
  • Komentarzy: 20
  • Punktów za komentarze: 73
 
zarchiwizowany

#65701

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Przeczytałam historie ecaflif'a o telefonie komórkowym, przypomniało mi to historie sprzed bodajże 13 lat. Dobry kolega mojego ówczesnego faceta robił 18. Wszyscy się znaliśmy już od kilku lat. Imprezę zorganizowano w klubie wujka znajomego no cud, miód, orzeszki. Impreza trwa w najlepsze, kiedy jedna z koleżanek stwierdza że zniknął jej telefon. Zaczynamy poszukiwania, bez rezultatu, dzwonimy na jej komórkę, odzywa się automat : "Abonent jest chwilowo niedostępny, lub jest poza zasięgiem". Wygląda na to że ktoś się nie bał i za***ał. Idziemy więc do wujka znajomego mówimy jaka jest sytuacja, ten zarządza "trzepanie " wszystkich z sali włącznie z nim, jego pracownikami i solenizantem. Finał? telefon bez karty sim w środku znalazł się w kieszeni chłopaka poszkodowanej, byli parą od pół roku, chłopak nawet nie próbował się bronić. Dziewczyna z marszu z nim zerwała, wymierzając mu siarczysty policzek. I tylko niesmak pozostał.


ps. Jedna z osób w swoim komentarzu stwierdziła że nie miał prawa zarządzać"trzepania". No racja nie miał, ale dał nam wybór, albo to albo wzywa Policje. Co za bardzo nie wchodziło w rachubę, bo większość towarzystwa była niepełnoletnia i raczej pod wpływem

pewnego razu w klubie

Skomentuj (35) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 99 (231)
zarchiwizowany

#63901

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Piekielne !!!! http://demotywatory.pl/4442292/Ciekawe-ile-odprawy-dostanie-pani-Krysia-jak-ja-wywala-z-Biedronki ale dla mnie piekielne jest to, że są ludzie którzy uważają że górnikom te pieniądze się nie należą! To jest piekielne jak cholera! Uważacie że górnikom się to nie należy? Uważacie że te pieniądze nie powinny trafić do górników? Wiecie jak ciężko pracują Ci ludzie? Wiecie co to znaczy iść do pracy i zastanawiać się czy się z niej wróci? Zastanawialiście się kiedyś czy wasz ojciec, mąż albo któryś z przyjaciół wróci po szychcie do domu? Te pieniądze należą się górnikom jak PSU BUDA! Jestem córką byłego górnika. Jak ojciec wychodził do pracy to zastanawiałam się czy wróci. Był też ratownikiem kiedy w 2006 roku wybuchł metan w Kopalni Halemba w RUDZIE ojciec pojechał wyciągać ludzi. Wtedy też się bałyśmy z mamą czy wróci. Teraz jest na emeryturze. Ale to co wtedy widział śni mu się po nocach, w Halembie zginął jego kolega z technikum. Więc niech mi nikt nie mówi że te pieniądze im się nie należą! i tak nie zrekompensują tego co przeżyli, co widzieli.

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -13 (31)
zarchiwizowany

#63848

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jak zostałam Jasnowidzem.
Nie było piekielnie ale jak sobie przypomnę to mnie to trochę śmieszy.Jak już kiedyś wspomniałam pracowałam w Holandii. Mieszkałam w domu, w małej wiosce niedaleko Hertogenbosch. Do "naszego" domu prowadziła długa nieoświetlona droga przez kilka zagajników, pola i pastwiska. Razem ze mną mieszkało tam 7 innych osób. Pewnej nocy przyśnił mi się wypadek, na drodze prowadzącej do sklepu w sąsiedniej miejscowości, w śnie tym widziałam wyraźnie że brali w nim udział Wujek (był najstarszy dlatego tak go nazywaliśmy ) i Maciek. W sumie sen wydawał się bardzo logiczny, panowie trzymali się razem, wszędzie razem chodzili, a 3 razy w tygodniu chodzili właśnie tą drogą do sklepu żeby zakupić sobie artykuły wyskokowe i spożywkę (popijali ale nie awanturowali się, zostawiali po sobie porządek i upijali się na wesoło więc pomimo to wszyscy ich lubili). Jadąc do pracy opowiedziałam im o tym śnie. Jakiś tydzień później siedzimy z dziewczynami w pokoju gadamy, a tu dzwoni mój telefon. Patrze na wyświetlacz a tam Maciek. Odebrałam i słyszę jego wystraszony głos :" Stało się, miałaś racje, stało się!" Jako że o śnie już zdążyłam zapomnieć pytam co się stało. A on do mnie że Wujka potrącił samochód na drodze do sklepu. Zdębiałam ale szybko się otrząsnęłam z szoku, zapytałam czy wezwał karetkę, powiedział że tak że już jadą. Ja się ubrałam i szybko w samochód. Kiedy do nich dojechałam karetka już tam była. Od sanitariuszy dowiedziałam się że to nic groźnego, że w sumie Wujek jest tylko poobijany ale zabrać go muszą do szpitala żeby lekarz go obejrzał, ale dogadać się z nim nie mogą ( Wujek ani Maciek nie mówili po angielsku ani tym bardziej po holendersku, ja znam angielski bardzo dobrze i trochę po flamandzku więc się dogaduje). Wsiadłam do karetki , w szpitalu potwierdzili że Wujkowi nic nie jest, można wracać do domu. Od tego wypadku co rano, wszyscy wypytywali mnie co mi się w nocy śniło. Normalnie prorokiem zostałam.

W razie pytań, droga którą chodzili panowie nie miała pobocza. Była też krótsza niż wyznaczona po 2 stronie wsi ścieżka rowerowa. Dopiero po tym wypadku panowie zaczęli korzystać z owej ścieżki.

zagranica

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -19 (25)
zarchiwizowany

#63789

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Na demotach przeczytałam historie :http://demotywatory.pl/4438635/Bo-zaden-Niemiec-nie-bedzie-plul-nam-w-twarz i przypomniała mi się sytuacja sprzed kilku miesięcy. Idąc ulica krakowską spotkałam grupkę młodych ludzi rozmawiających po angielsku. Jedna z dziewczyn z tej grupy zaczepiła mnie i zapytała jak dojść na Wawrzyńca do Muzeum Inżynierii Miejskiej, szłam właśnie w tym kierunku i zaproponowałam że zaprowadzę ich (i tak miałam po drodze.) Rozmawiamy sobie po angielsku ale słyszę że nie wszyscy mówią z angielskim akcentem, zapytałam więc grzecznie czy wszyscy są anglikami. Jeden z chłopaków wystrzelił nagle z dumą po angielsku :"Nie ja jestem Niemcem". Angielka z którą do tej pory rozmawiałam spojrzała na niego z politowaniem i powiedziała :"Well shit happends".Chłopak miał minę jak by go ktoś w twarz kopnął, w sumie się nie dziwię.

Kraków

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -12 (32)
zarchiwizowany

#63787

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Uwaga na Bulwarach Kurlandzkich w Krakowie grasuje wściekły York z nie mniej wściekłą właścicielką (40+). Kiedy wczoraj wyszłam na spacer z moją córką do buta( wyżej nie sięgnął) rzucił mi się York zaczął mnie gryźć i ujadać. A paniusia stała i nie reagowała. Ruszyłam nogą żeby go "strzepnąć" z buta. I wtedy wystartowała do mnie Paniusia : " Co Ty wyprawiasz? zrobisz mu krzywdę Ty debilko!" ( jesteśmy na "Ty" no ok) Zdenerwowałam się. i wywiązała się mniej więcej taka rozmowa:
J: Ja debilka a Ty to niby co? Psa się trzyma!
P: Nie muszę on jest mały i nie szkodliwy.
J: Właśnie widać! buta mi pogryzł nie widzisz?
P: Chciał się bawić a Ty go kopnęłaś i nie mów do mnie na Ty ja jestem starsza, nie masz prawa!
J: (wariatka, pomyślałam) To Ty do mnie na ty zaczęłaś mówić, a pies nie wyglądał jak by chciał się bawić, jak by pogryzł dziecko to co?
P: Mały jest a dziecko jest w wózku, nie miał jak.

Argumentacji paniusi nie mogłam przebić... odeszłam stukając się po głowie. Nie ogarniam, nie rozumiem...

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -7 (41)
zarchiwizowany

#63729

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Tak siedzę i czytam stare historie o wrednych babciach z autobusów i mi się przypomniało jak w lipcu '14 jechałam sobie tramwajem linii 22 w Krakowie. Są to starszego typu tramwaje, ale zamontowaną klimatyzacje mają. Złośliwość rzeczy martwych ma to do siebie że jak coś jest potrzebne to akurat wtedy nie działa. Jak wiadomo lato roku '14 do wyjątkowo gorących należało ja już w zaawansowanej ciąży którą raczej gorzej niż lepiej przechodziłam, węch wyczulony zgaga nawet przez intensywne zapachy mnie łapała. I tak sobie stoję(tak nikt nie ustąpił mi miejsca) i jadę w tym zaduchy i wącham mniej lub bardziej potem i nie tylko pachnących ludzi. Przede mną na przeciw okna stoi wielce obrażona na wszystko i wszystkich pani starsza, z miną niczym zborsuczały jamnik. Po chwili takiej jazdy czaje że paw gastryczny może być blisko pytam grzecznie czy może się przesunąć bo chciała bym okno otworzyć. A ona jak nie wrzaśnie że absolutnie nie bo będzie wiało i jej będzie przeszkadzać. W ciąży nerwy słabe miałam i zapytałam tylko:" A jak pani śmierdzi to pani nie przeszkadza?" Szybko się przesunęła muszę powiedzieć.

komunikacja_miejska

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -6 (36)
zarchiwizowany

#63724

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Wyrodną matką jestem. No cóż nie wiedziałam, ale sąsiadka mi powiedziała. A jestem dla tego że jestem świadoma że dziecka nie wolno ani przegrzać ani wyziębić. dla tego ubieram moją 3 miesięczną córcię tak jak siebie plus jedna warstwa i kocyk. A według mojej sąsiadki to za mało powinna być ubrana w co najmniej :Body z długim rękawem, 2 bluzy, rajstopy, spodnie długie, skarpetki, buty zimowe i oczywiście zimowy kombinezon oraz czapeczka zimowa i rękawiczki oraz oczywiście szalik. A to wszystko przy temperaturze +5 stopni celcjusza. Brawo dla sąsiadki.

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 182 (324)
zarchiwizowany

#63723

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Witam, Czytam Piekielnych od dawna, sytuacji piekielnych w moim życiu było na pęczki, dopiero teraz mam trochę czasu by je opisać. Jak zostałam MORDECZYNIĄ! Tak słowem wstępu mieszkałam kiedyś w Holandii. Mieszkałam i pracowałam w kilku różnych miejscach i sytuacji piekielnych miałam tyle że trudno będzie opisać wszystkie. Ale wszystkie przebiła jedna. Mianowicie we wrześniu 2012 roku przeprowadziłam się do małej miejscowości niedaleko Hertogenbosch. Dom w którym mieszkałam dzieliłam z 7 innymi osobami pracującymi w tej samej firmie co ja. Przed przyjazdem nie znałam nikogo. Wszyscy wydawali się być bardziej lub mniej w porządku. Z 2 dziewczynami złapałam nawet niezły kontakt. Ale jeden z lokatorów szybko okazał się mieć nierówno pod sufitem... Jak to się mówi Polak za granica Polakowi...Polakiem...
Zaczęło się całkiem niewinnie z Panem M. początkowo jeździłam do pracy jednym autem.(on prowadził) jednak po 2 jeździe stwierdziłam że się boję.(jeździł jak baba nie kobieta, baba) Poprosiłam więc koordynatorkę o swój własny samochód, problemu nie było i samochodzik dostałam. Nagle okazało się że z jego usług jako kierowcy "rezygnuje" 2 następnych pasażerów... utwierdziło mnie to w tym że strach mój nie był paranoją. I tu zaczęły się pretensje z jego strony że jestem bezczelna, że on starszy(sic!) że mają z nim jeździć... nie jeździli. Potem ktoś zepsuł płytę indukcyjną w kuchni. Zrobiłam zdjęcie wysłałam do koordynatorki ( tak by zauważyła przy następnej wizycie) znowu pretensje, że to nie moja sprawa. No tak się składa że moja bo wszystkim z pensji potrącą mnie też. Później urwany panel od zmywarki. Zrobiłam tak samo jak z płytą indukcyjną. znowu pretensje. po drodze kilka kłótni i to takich ze wszyscy domownicy słyszeli. facet po sobie nie sprzątał ani w kuchni ani w salonie, jak miał w pokoju wiedzieć nie chce. Miał tendencję do wchodzenia do pokoi innych niż swój bez pukania i nie jednokrotnie pod nie obecność lokatorów. O to też mu zrobiłam awanturę, bo mój pokój był nie zamykany na klucz. W pracy miał opinie raczej nie groźnego wariata bo chodził i mówił sam do siebie ( nie jakieś "ku*wa mać potykając się o coś, tylko normalny dialog niczym Gollum z Władcy Pierścieni).

Historia właściwa:
Raz jedyny trafiło się tak że zostaliśmy sami w domu on miał wolne a ja nie miałam nadgodzin bo na moim dziale takowych się nie robiło.
Przyjechałam do domu około 16, zabrałam Swój prywatny rower i pojechałam do sąsiedniej wioski do Sklepu Jumbo po zakupy spożywcze. Kiedy wracałam zaczął padać deszcz(istotne) zmarzłam niemiłosiernie a że w kuchni w której Pan M gotował obiad do pracy na dzień następny (nigdy wcześniej tego nie robił) było najzwyklej w świecie ciepło więc usiadłam żeby się trochę zagrzać. I się "zaczęło" wyszedł z kuchni, wrócił, znowu wyszedł i tak kilka razy. Z jego garnka zaczęło pachnieć, ja głodna jak wilk. I zajrzałam do środka o ja głupia(on to robił za każdym razem kiedy któreś z nas gotowało)... wpadł do kuchni zaczął się drzeć na mnie. No dobra o to kłócić się nie będę. Poszłam na górę. i Wróciłam kiedy odgłosy gotowania dobiegły końca. O dziwo posprzątał po sobie. Tu mogłam się domyślić że coś jest nie tak. Zrobiłam sobie coś do jedzenia. Usiadłam przy kominku i zapaliłam papierosa. Otworzyłam sobie piwko i czytałam jakąś książkę. potem, prysznic i spać. Rano poszłam do pracy i w sumie jak każdą przygodę z Panem M w roli głównej opowiedziałam koleżanką z pracy. W czasie długiej przerwy obiadowej podlatuje do mnie i koleżanki z którą właśnie siedziałam i paliłam papierosa Pan M i zaczyna się wydzierać tak żeby wszyscy słyszeli :" Chciałaś mnie zabić! otruć! Morderczyni!" ja oczy jak 5 złotych. zaczynam się śmiać... bo nie wiem o co chodzi. ale zanim zdążyłam zapytać o co chodzi jego już nie było. i Tak w szoku sobie zostałam potem dowiedziałam się że podobno wlałam mu do jedzenia...RTĘĆ! tak rtęć... nie wiem jak, nie wiem skąd..po pracy zabrał jednego chłopaka który mówił po holendersku oraz to pudełko z jedzeniem
i pojechali na policję. Ja do domu a tu nagle moja koordynatorka dzwoni i mówi ze mam się natychmiast pakować i jechać do Ede. no to się spakowałam. I pojechałam. Jakiś czas potem dowiedziałam się że w miejscu naszego zamieszkania oraz w miejscu pracy prowadzone jest śledztwo w wyżej opisanej sprawie bo okazało się że w jego jedzeniu faktycznie była rtęć. Ludzie się wypowiedzieli na końcu na posterunek policji zaproszona i to dosłownie zostałam ja. Pojechałam powiedziałam co miałam powiedzieć. Podałam swoje namiary łącznie z polskim adresem i numerem telefonu bo za 2 tygodnie miałam jechać do kraju na urlop a nie wiedziałam czy z niego wrócę (kończył się kontrakt mojej agencji z firmą w której pracowaliśmy) i pojechałam do pracy. Do tej pory mnie nie zamknięto. Nie wiem co o tym wszystkim myśleć. I co ten pan chciał tak właściwie osiągnąć. Jak opowiadam to znajomym to nie wierzą... no ja też bym chyba nie uwierzyła. zawsze wydawało mi się że takie rzeczy to tylko w filmach się zdarzają.

Przepraszam że tak długo i nie składnie.

zagranica

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -5 (35)

1