Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

mariuz

Zamieszcza historie od: 5 lutego 2011 - 11:24
Ostatnio: 7 kwietnia 2024 - 17:39
  • Historii na głównej: 1 z 1
  • Punktów za historie: 1500
  • Komentarzy: 179
  • Punktów za komentarze: 673
 

#39349

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Pozdrawiam "inteligientnych" g*wniarzy, bo inaczej nazwać się ich nie da, ze szkoły mojej chrześniaczki.

W kilku słowach:
Na początku gimnazjum wszystko było ok, ale od października zeszłego roku kilku "spadochroniarzy", z rodzin "och, ach i ech, jacy to oni nie są bogaci", uwzięło się na biedną Gosię. Dręczenie w szkole, anonimy i tego typu "zabawy" były na porządku dziennym, ale to, co zrobili teraz przechodzi ludzkie pojęcie.

Przyjechałam do siostry (mamy Gośki) na kilka dni. Jako, że nie chciałam dowalać jej obowiązków, postanowiłam przygotować pyszny obiad. W tym celu udałam się do sklepu (na dłuższe zakupy). Zamiast samochodu wzięłam rower mojej chrześniaczki. Przypięłam środek transportu pod sklepem i wiśta wio! Na zakupy.

Po "szopingu" załadowałam zakupy na rower i wracam do domu. W pewnym momencie musiałam wykonać dość ostry skręt i wyhamować (a jechałam z górki). Jakież było moje zdziwienie, gdy hamulce ręczne nie zadziałały (nożne od jakiegoś czasu szwankują). W celu uratowania się i nie wpadnięcia pod samochód, wykonałam gwałtowny skręt kierownicą i... wpadłam w krzaki. W wyniku tego mam skręconą kostkę i całą masę zadrapań.

Jakoś wygramoliłam się z krzaków i mimo rwącego bólu kostki, doczłapałam do domu (reakcje przechodzących ludzi nadają się na oddzielną historię, ale nikt mi nie pomógł, ba, nikt nie raczył spytać, czy wszystko dobrze). Przy wtórze okrzyków zgrozy, mój ojciec sprowadził i sprawdził rower. I co się okazało? Ktoś z wielką dokładnością przeciął hamulce.

Całe szczęście, sklep ma monitoring... Kilka minut przeglądania i... mamy zwycięzców! Nasze "kochane" chłopaczki ze szkoły.

Sprawa zgłoszona policji, mam się stawić na przesłuchanie.

Moja kostka to nic, ale... Co by było, gdybym nie jechała ja, a Gosia? Ja mam doświadczenie w unikaniu cudem wypadków (z czasów dzieciństwa). Przecież kilka sekund za późno i w najlepszym przypadku można zostać unieruchomionym na kilka miesięcy... O reszcie nie chcę myśleć.

"wspaniali" koledzy ze szkoły

Skomentuj (31) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1006 (1068)
odrzucony

#24978

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Konfliktu z piekielną złodziejką podjazdu dla inwalidów epizod drugi.

Dla niezorientowanych w temacie polecam moją poprzednią historię, (http://piekielni.pl/24564) coby trochę naświetlić wcześniejsze wydarzenia.

W związku z tym co działo się w historii poprzedniej, piekielna musiała udać się na pobliską komendę celem złożenia wyjaśnień. Była tym faktem szalenie niepocieszona, więc postanowiła dać upust swoim emocjom z pomocą swojego syna. Względnie wczesnym rankiem, ze spokojnej drzemki wyrwało mnie okropne walenie do drzwi, jakby buldożer przejechał po klatce schodowej. Ledwo zdążyłem doturlać się do przedpokoju usłyszałem krzyk:

- Nie będziesz mnie pier*olony kuternogo po policjach ciągał!

Zamiast zignorować piekielną, tudzież wezwać policję/straż miejską, jak idiota otworzyłem drzwi i... włochaty kułak jej synalka niemal natychmiast zamalował mnie w mordę. Świat zaczął kręcić się jak na karuzeli, zobaczyłem kątem oka, jak włochata łapa ponownie się unosi i... opada pod wpływem cielska mojego psa! Psa, który po raz drugi ratuje moje cztery litery w moim własnym, prywatnym mieszkaniu. Kobieta w ułamku sekundy czmychnęła z klatki schodowej, synalek darł się wniebogłosy, a pies nie odpuszczał, dopóki nie zorientowałem się, że może by tak kazać mu już przestać.

Finał sytuacji był taki, że synalek krwawiący jak szlachtowany wieprzak został zabrany przez karetkę na szycie/składanie łapska, ja zostałem z podbitym okiem, a piekielna swoimi krzykami zapewniła mi trzech świadków całego zdarzenia w postaci sąsiadów którzy wyszli ze swoich mieszkań zaciekawieni głośnym zajściem. Jako, że kobieta w bloku nie jest lubiana, wszyscy wspaniałomyślnie zgodzili się zeznawać.

Na jutro jestem umówiony z prawnikiem, a na dniach ruszy cała machina wymiaru sprawiedliwości mająca na celu ukaranie sprawcy pobicia.

Tylko pies jakiś taki zadowolony chodzi po mieszkaniu.

Ciąg dalszy nastąpi...

mieszkanie klatka schodowa.

Skomentuj (71) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1104 (1128)

1