Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

mosimosi

Zamieszcza historie od: 25 lutego 2012 - 20:17
Ostatnio: 25 lutego 2012 - 20:17
  • Historii na głównej: 1 z 4
  • Punktów za historie: 726
  • Komentarzy: 2
  • Punktów za komentarze: 6
 

#25745

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Tania siła robocza, czyli student na Podlasiu.

Nakreślając sytuację: jestem w trakcie wyrabiania technika BHP, mam 3-letnią córkę i mieszkam z mamą, która sama nie jest w stanie pracować. Jako rodzina mająca 836zł na miesiąc na 3 osoby, postanowiłam podjąć pracę. Złożyłam wiele CV, jednak odezwał się tylko PSS, przed którym znajomi mnie uprzedzali. Zaryzykowałam! Pieniądze są nam niezbędne do egzystencji. Praca 2 razy w tygodniu za gówniane 3zł na godzinę (poniżej cholernej krajowej), ale pomyślałam - każdy grosz się przyda... Głupia byłam.

Pierwszego dnia pracy kierowniczka ganiała mnie jak sukę po całym markecie, od jednej roboty do drugiej. Oczywiście w międzyczasie obsługiwałam klientów z szerokim uśmiechem... Układanie towarów, sprawdzanie terminów ważności, zmiana cen, taniec z mopem, itd. Godzinę przed końcem zmiany kierowniczka wyszła więc postanowiłam przeprowadzić konwersację z koleżankami z pracy. Jako przyszły behapowiec zwróciłam uwagę, na to, że:
- W ubikacji dla obsługi nie ma mydła! - Wyobraźcie sobie, że kupujecie owoce i warzywa, które były wykładane przez łapy w gównie. - FUJ!
- Podłoga jest myta samą wodą. - Przy układaniu towarów na niższych półkach, musiałam stawać na kolana i spodnie były ufajdane!
- Na zapleczu są pajęczyny, tynk ze ścian odpada.
- Na 6 pomieszczeń żadnej gaśnicy.

Dziewczyny zaszokowane, że w ogóle mam jakieś pojęcie o wyposażeniu i higienie, więc szybkie tłumaczenie, że akurat przed moim przyjściem wszystkiego zbrakło... (a mi po oku wałek jedzie!)
Następnego dnia telefon z biura PSS:
- Pani Ewo, niestety otrzymaliśmy telefon od kierowniczki sklepu, że nie chce podtrzymywać współpracy z panią, ponieważ jest Pani ORDYNARNA... Więc albo zrezygnujemy z umowy o pracę, albo postara się pani jakoś przeprosić kierowniczkę...
(pierwsza myśl? - jeszcze k*rwa czego?!)

W tym momencie powiedziałam sobie DOŚĆ! Umowa zerwana, a ja tego samego dnia dostałam telefon z drugiej firmy. :)

Wcześniej zastanawiałam się, czy nie zawiesić nauki, by utrzymać rodzinę... Teraz wiem, że chcę skończyć szkołę, by moje dziecko nie musiało kiedyś pracować w takich warunkach jak ja w PSSie aż do emerytury.

PSS Hajnówka

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 560 (642)
zarchiwizowany

#26027

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Student na Podlasiu, czyli "niepraca"

W odniesieniu do mojego poprzedniego wpisu (http://piekielni.pl/25745) w sprawie pracy w Hajnowskim PSSie. Poprzednio pisałam o tym za co nieuczciwy pracodawca mnie zwolnił, jednak dziś nastały nowe okoliczności. Niestety, równie nieprzyjemne..
Dziś upływa ósmy dzień po pierwszym dniu mojej pracy. W czasie, gdy tam pracowałam kierowniczka mówiła, że jest ze mnie zadowolona, każdemu się chwaliła, że ma nowego pracownika i kazała nie przejmować się jeśli coś mi nie wychodzi pierwszego dnia. Po moich uwagach związanych z BHP pojawiły się ostre zastrzeżenie co do jakości mojej WYKONANEJ pracy. Podkreśliłam to słowo, gdyż chcę zauważyć, że praca została wykonana prawidłowo, a wypłaty nie widziałam i pewnie nie zobaczę, ponadto nie zwrócono mi mojej książeczki zdrowia, a w biurze nazwano mnie wprost głupią i bezczelną.
Umowa została podpisana pozaregulaminowo, (po upływie 7 dni) ponieważ wciąż mnie odsyłano na inny termin. Dziś to wredne babsko powiedziało mi na to tylko "było trzeba przyjść wcześniej!". Moim zdaniem powinno się zagęścić ruchy w biurze PSS. Ja tymczasem znalazłam pracę, w której nikt nie narzeka na jakość wykonywanych przeze mnie zadań i po ośmiu godzinach biegania po zakładzie jestem zbyt zmęczona żeby codziennie przychodzić do byłego pracodawcy i pytać czy byli łaskawi nadrobić swój obowiązek!
Kobieta z biura jechała po mnie jak po łysej kobyle, jednak ja nie dam się zastraszyć, a ta sprawa została dziś zgłoszona do biura sanepidu! Mam nadzieję, że te jakże uprzejme kobiety wiedzą o istnieniu "karmy" i że są na nią gotowe..

usługi

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 83 (115)
zarchiwizowany

#25761

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Golas na stawie.. Fuuj

Jeden z pięknych weekendów u dzieci szkoły podstawowej. Postanowiłam z koleżanką wybrać się na wycieczkę rowerową na staw niedaleko mojej babci. Poleżałyśmy na trawce, łapałyśmy małe żabki, słuchałyśmy muzyki na modnych wtedy walkmanach i naszła nas chęć na robienie wianuszków :) poszłyśmy na drugi koniec stawu, gdzie było więcej kwiatków i zabrałyśmy się do roboty. Siedzimy, pleciemy i czasem ot tak pomachamy do samochodów przejeżdżających na ulicy 20pare metrów dalej. Jeden z Żukow skręcał właśnie w naszą stronę więc odwracam się i mówię koleżance, że to prywatny staw więc jak coś to bierzemy nogi za pas i spadamy. I wtedy wychodzi z samochodu jakiś Zbok ok.40 w samych majtkach..
Z: Cześć dziewczyny! Jak woda?
My: Zimna proszę pana. (patrze znacząco na koleżankę, że spadamy)
Z: A ja spróbuję się pokąpać..
Póki spakowałyśmy klamoty na rowery Zboku moczył nogi w wodzie. Jednak w końcu odwracamy się a on hasa z gołym kutasem.. Szarpnęłam koleżankę i w pól sekundy nas nie było!

wycieczki rowerowe i zboki

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -9 (27)
zarchiwizowany

#25760

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Dlaczego nie wspominam przedszkola :)

Jako przedszkolak byłam bardzo nieśmiała i zamknięta w sobie toteż, gdy moja przedszkolna grupa zbierała się w pary i szła na górę do starszych dzieci ja zostałam sama w sali by dokończyć rysowankę. :) Panie nie wracały, a ja siedziałam jak na szpilkach, w końcu jednak weszli do sali dwaj chłopcy, którzy nakazali mi iść na górę do mojej grupy, "bo pani mnie woła". Grzeczny mały szmerc podreptał na górę ku zaskoczeniu opiekunek. Szybko jednak wróciliśmy do swojej sali i czekaliśmy aż rodzice po nas przyjdą. Następnego dnia wkracza Piekielna przedszkolanka z pretensjami do mojej mamy:
P: Pani Halino, niech pani nauczy swoje dziecko kultury.. (ja trzymam mamę za rękę i z wytrzeszczonymi gałami myślę o co chodzi.) Przedszkolanka bez ogródek kontynuuje:
P: Wczoraj, gdy poszliśmy z grupą dzieci na piętro pani córka ukradła mi portfel! Gdy wychodziłam z sali torebka była zamknięta, zaś po powrocie leżała rozwalona i bez portfela w środku! (mama w takim samym szoku jak ja, nawet nie pytała mnie czy to prawda, bo dziecko nie zna wartości pieniądza w tym wieku!)
M: Po pierwsze proszę opuścić z tonu. Moje córki są dobrze wychowane i zapewniam, że gdyby takie zajście miało miejsce wiedziałabym o tym. Po drugie jak to się stało, że zostawiła pani moje dziecko samo w sali?!
Piekielna jeszcze napsioczyła, że mama tresuje mnie na złodziejkę, nagadała od złodziei itd. Kwestia rozwiązująca? Parę dni później jeden z Chłopców znów przychodzi do przedszkola i podchodzi do Piekielnej.
Ch: Cześć mamo, dasz mi trochę drobnych?
Byłam mała, ale strzelił mnie szlag! Ani ja ani mama nie usłyszałyśmy słowa "przepraszam".

przedszkole

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 3 (31)

1