Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

nataliabtw

Zamieszcza historie od: 16 maja 2012 - 16:01
Ostatnio: 5 lutego 2016 - 17:45
O sobie:

Bywam wredna i upierdliwa, ale posiadam też pozytywne cechy ;P

"Dostałem skrzydeł by polecieć wyżej, a niebo spuściło mi wpierdol.."

  • Historii na głównej: 5 z 10
  • Punktów za historie: 5569
  • Komentarzy: 105
  • Punktów za komentarze: 867
 

#54732

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jak zerwać z narzeczoną po 4 latach związku i pół roku przed ślubem.

1. Wejdź do mieszkania, kiedy masz pewność, że jej akurat nie będzie.
2. Spakuj wszystkie swoje rzeczy.
3. Na stole zostaw list, że odchodzisz, bo się odkochałeś.
"PS. Pierścionek zostaw sobie na pamiątkę wspólnych fajnych chwil, w końcu kupiłem go Tobie".
4. Pod wieczór wyślij smsa: "Przepraszam, że tak wyszło, nie chciałem widzieć Twoich łez ,ale jednak jakbyś mogła oddać pierścionek byłbym wdzięczny".
5. Na odpowiedź, że już za późno, bo właśnie pływa w otchłani ścieków, odpisz "to masz pecha wisisz mi 1,5 tys ;)"

Gentleman pierwsza klasa...

związek

Skomentuj (49) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 958 (1078)
zarchiwizowany

#54989

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Nie ma to jak wejść to wielkiego sklepu, pełnego ludzi i wydrzeć się do swojego męża na cały głos "kochanie!! a wiesz, że już ptasiej grypy nie ma, to mogę brać ptaka do buzi?! hihihi"... Ludzie, litości...

sklepy

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 7 (45)

#44707

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Moja przyjaciółka poroniła. Z racji tego, że miała już trochę ciuszków, jakiś zabawek, itp. postanowiła to dać komuś potrzebującemu, bo nie chciała żeby te rzeczy przypominały jej o stracie dziecka.

Poprosiła żebym wystawiła ogłoszenie, że odda to wszystko (nie chciała tego sprzedawać). Dokładnie opisałam ile sztuk czego, że to na dziewczynkę, nowe, ani razu nie używane, zrobiłam nawet kilka zdj, napisałam jaka miejscowość itp., dodałam ogłoszenie ze swoim numerem tel. (to ja miałam się wszystkim zająć).

Pierwszy tel.:
[K]obieta: Dzień dobry. Ja w sprawie ogłoszenia, dalej aktualne?
[J]a: Owszem, aktualne.
[K]: A może mi pani wytłumaczyć, czemu oddaje pani całkiem nowe rzeczy? I nic za to nie chce?
[J]: Widzi pani, moja przyjaciółka poroniła, to miało być dla jej córeczki, ona już tego nie potrzebuje, też nie chce na to patrzeć, bo wracają wspomnienia...
[K]: O matko!!! To ja w takim razie podziękuję, jeszcze moje dziecko mi umrze!!!
[J]: (WTF?!)...
[K]: No, bo wie pani! Może te rzeczy mają jakaś klątwę?! Skąd pani może to wiedzieć? Ja nie będę ryzykować, do widzenia!
Połączenie zakończone.
Jeszcze z 10 minut zastanawiałam się czy dobrze usłyszałam.

Drugi tel., dzwoni młoda dziewczyna:
[MDz]: Dzień dobry! Chciałam zapytać o te ubranka, aktualne?
[J]: Tak, póki co, aktualne.
[MDz]: To ja bardzo bym chciała, bo za miesiąc mi się synek urodzi, to mi się przyda!
[J]: Eeee, a czytała pani ogłoszenie? Tam jest wprost napisane, że to rzeczy dla dziewczynki...
[MDz]: A, bo jak pani tak już rozdaje, to myślałam, że i dla mojego Kubusia się coś znajdzie.. Albo może pani sama dokupi, bo mnie to nie stać...
[J]: Wie pani, no bardzo mi przykro, ale mnie też nie stać na to, żeby coś komuś sponsorować. Kilka sztuk jest w neutralnych kolorach, tzn. niebieskim i żółtym to jakby pani chciała, to chociaż to dam.
[MDz]: Pffff, ja łaski nie potrzebuję! Nara!
Kolejne połączenie zakończone.

W międzyczasie było jeszcze kilka normalnych rozmów, ale niestety nie to miasto, raz nawet nie to województwo ;)

Kolejny tel.(dodam, że kilka godzin po ukazaniu się ogłoszenia):
[B]abka: Dzień dobry, czy ogłoszenie dalej aktualne?
[J]: Witam, owszem.
[B]: Eeee, to pewnie z tymi rzeczami coś nie tak, skoro do tej pory nikt ich nie wziął, to ja podziękuję, do widzenia!

???????

I ostatni tel, który mnie dobił. Tym razem dzwoni facet.

[F]acet: Dzień dobry, dzwonimy z żoną w sprawie ogłoszenia. Czy jest może ono nadal aktualne?
[J]: Dzień dobry, tak, jest aktualne.
[F]: Ooo, to super, to my nawet dzisiaj byśmy podjechali po te rzeczy. Co pani na to?
[J]: Jasne, nie ma problemu, już podaję państwu adres.
[F]: A jeszcze chcielibyśmy zapytać, tak właściwie to czemu oddaje pani nowe rzeczy? Naprawdę nic pani za to nie chce?
[J]: Widzi pan, moja znajoma poroniła i po prostu już nie może patrzeć na to wszystko, tak ją boli strata dziecka.
[F]: Oddajesz rzeczy po zmarłym dziecku?! Oszalałaś kobieto?!
[J]: Proszę pana, to dziecko się nie urodziło, więc nie miało nic z tym rzeczy na sobie! Nie dotykało żadnej zabawki! A zresztą nawet jakby miało, to co z tego?
[F]: No i co z tego?! A co ja powiem mojej Hani za parę lat?! Że ubieraliśmy ją w ciuchy po jakimś nieurodzonym dziecku?! Co mam jej powiedzieć, że zabawki, którymi się bawiła dostała od matki zmarłego dzieciaka?! Wie pani jak ona się będzie czuła?!
W tym momencie już wiedziałam, że nawet jakby się jednak zdecydowali, nic nie dostaną.
[J]: A przepraszam bardzo, to takie złe? Poza tym, chyba nie musi pan mówić takich rzeczy córce?
[F]: A owszem, muszę! Bo ja mam zamiar mówić mojemu dziecku o wszystkim!
[J]: To życzę powodzenia, żegnam!

Koniec końców, ogłoszenie zdjęłam, bo nie miałam siły wysłuchiwać tych bzdur. Rzeczy zawiozłam na wioskę mojej innej koleżanki, gdzie biedna para spodziewa się dziecka. Tam chociaż wiem, że naprawdę się przydadzą.

ciuszki

Skomentuj (46) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 791 (889)
zarchiwizowany

#41139

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Były już historie o tym jak ludzie lubią wykorzystywać innych, wymagając niestworzonych rzeczy, np zrobienie "cudaśnego" menu na jakąś tam imprezę czy zrobienie zdjęć weselnych gdzieś tam, hen ;)

Moja również będzie w klimacie weselnym.

Dzwoni tel, nr nie mam zapisane, nawet go nie kojarzę, no ale odbieram, może coś ważnego.


[B]abka: "No hej misiaczka!! o boziu jak ja cię dawno nie widziałam!! co tam u ciebie serducho?!"
[Ja]: Eee? to chyba pomyłka, wie pani..
[B]: Jaka pomyłka bąbel!! Co ty gadasz?! Nie poznajesz mnie? Przecież to ja, Elcia(imię zmienione,ale też było zdrobnienie) twoja najlepsza psiółka z podstawówy!!

Coś zaczyna mi świtać, w końcu się dogadałyśmy, nie była to jednak żadna "psiółka", tylko ot zwykła znajoma ze szkoły. Chciała się spotkać, zgodziłam się, bo wiedziałam, że coś się święci:D

Przychodzę na spotkanie, milion buziaków, teksty "oj jak ty cudaśnie wyglądasz!! jaka dupeczka z ciebie, prawie bym cię nie poznała" i w ten deseń:P
Pytam co się stało, że zadzwoniła.

"A bo ja sprawuńcie mam!! Słuchaj takie cudeńka masz na tym fejsbuszku, że normalnie mam prośbę!! Zrób dla mnie takie piękniuśkie zaproszenia na mój ślubik! Tylko wiesz, masz max 3 tyg, bo za tyle będę wysyłać, bo ślub za 2 miesiące! A i ma być ich 60!"

Zapytałam czy przypadkiem nie oszalała bo nie mam zamiaru siedzieć po nocach żeby jej w 3 tyg tyle zaproszeń zrobić, mam inne zajęcia. A poza tym, spytałam czy liczy się z kosztami.

"Co?! Ale jak to? Patusia mówiła, że za friko robisz!! No co ty mi tu teraz świrujesz, hue hue"

Odpowiadam, że owszem robię za darmo, ale jedną, góra 2 kartki, a poza tym zawsze, gdy kupuję materiały do ich zrobienia, zbieram paragony i potem się rozliczam. Nic dla siebie nie biorę tylko kasuję to, co zapłaciłam za rzeczy do zrobienia kartki,a tutaj jest to już dużo wyższy koszt przy takiej ilości.

"No ale wiesz?! Mi nie zrobisz?! Może to być prezent na ślub, nie mam nic przeciwko! Zaproszę cię na wesele w zamian!! 30padź(data zmieniona) w Piekiełku!

Mówię, że bardzo mi przykro, ale wtedy idę na 18stkę kuzynki, a poza tym za mało czasu żeby ogarnąć tyle sztuk. Przecież wychodzi po ok 3 kartki dziennie, gdzie jedna zajmuję ok 1-1,5h, a ja zwyczajnie jestem zajęta.

Obrażona wstała, wyszła, nawet się nie pożegnała.
Godz. później jak już byłam w domu dostaję sms'a :

"Ale ty jesteś :c taka z ciebie psiółka? impreza kuzynki ważniejsza niż mój ślub?;c i jeszcze te kartki? wiesz co, one tak naprawdę są gówniane i będę miała 100x lepsze, a ty jeszcze będziesz żałować, że mi nie pomogłaś!"

darmowa przysługa;)

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 304 (346)
zarchiwizowany

#40102

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Kolejne o kartkach, które robię;)

Zgłosił się do mnie mój były (rozstaliśmy się ponad 2 lata temu, ot "nie to, nie pasujemy do siebie", rozeszliśmy się w zgodzie, utrzymywaliśmy kontakt większy bądź mniejszy), czy nie zrobiłabym kartki dla jego nowej laski.

Napisałam, ze spoko, czemu nie, zapytałam o okazję, "pół roku",ok.
Całość wymyśliłam ja, on poprosił jedynie o to, aby na kartce znalazły się jej ulubione kwiatki - stokrotki, żaden problem.

Kartka zrobiona, odebrana.

Następnego dnia telefon
[B]yły: Wiesz.. kartka piękna, ale już nie jesteśmy razem..
[Ja]: Słucham? Jak to?
[B]: Opowiem Ci jak się spotkamy.
[Ja]: Ok, to daj znać, pa.

Jakieś 2 godziny później dostaję smsa z obcego nr:
"A wez se go kur*a zabierz!!! Po co mi on? wiedzialam ze mnie zdradza!! wiedzialam ze cos do ciebie czuje!! kur*a wiedzialam!! dlatego sie z toba spotykal. co karteczka kolejny pretekst do przeruchnia ci dupy? wal sie szmato.."

Zadzwoniłam do byłego, okazało się, że to jego dupa (sorry inaczej jej nazwać nie można:P) Stwierdziła, że ją zdradza, więc go zostawiła, a chłopak tak się starał..
No cóż, nie zasłużyła na niego;)

kochane karteczki;]

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 262 (310)

#39488

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Robię kartki okazjonalne, tj. na urodziny, ślub, święta itp. Większość z nich, praktycznie wszystkie zostają ofiarowane członkom rodziny, przyjaciołom i ważniejszym znajomym;) Czasami, gdy chcę się pochwalić co zrobiłam, wrzucam je na znany portal społecznościowy.

Któregoś dnia właśnie na ww portalu dostaję wiadomość.

"Hej!! Jestem znajomą XX widziałam z jej profilu twoje kartki, bo dla nieznajomych masz zablokowane:// Ale bardzo mi się podobają czy jest opcja żebyś zrobiła taka dla mnie? tzn właściwie dla mojej przyjaciółki?"

Odpisałam, że bez problemu, niech poda okazję, napisze parę zdań o swojej przyjaciółce, żebym mogła coś wymyślić. Do tego przesłałam jej kilka propozycji już gotowych i zrobionych prędzej dla kogoś kartek.

Odpisała, że te gotowe piękne, ale ona chce ORYGINALNĄ, taką, której nie będzie miał nikt.

Spoko, nie ma problemu, wymyśliłam 2 wzory, przesłałam jej, aby się zdecydowała, który przygotować.

Wybrała, zrobiłam, odebrała, odwdzięczyła się, wszystko ok.

Po kilku dniach dostaję wiadomość (autentyk)

"ty ku***!! jaka ty jesteś poj*bana!! musiałaś się już pochwalić na stronie nie?:/// żal by ci dupę ścisnął jakbyś nie napisała, że to twoje?;// przez ciebie gocha się na mnie wkur*ila i nie chce ze mną gadać, bo powiedziałam jej że sama siedziałam nad tą kartką 3 dni i zrobiłam specjalnie dla niej. a ona potem zobaczyła ją w twojej galerii!! myślałam że jesteś bardziej kumata i dyskretna!! masz mi oddać tą czekoladę którą ci kupiłam!! nara kretynko!"

No cóż, taka jestem niedyskretna i niekumata, że moje dzieło wylądowało razem z innymi w folderu "Moje popołudniowe zajęcie;)" :P

"Usługi":P

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 736 (794)

#34562

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Akt II historii piekielni.pl/33522

[K]uzynka kumpeli siedzi w domu, próbuje czymś zając sobie czas, to sprząta mieszkanie, to pakuje rzeczy zmarłego żeby je oddać dla biednych, ogólnie stara się sobie wszystko ogarnąć i poukładać. Dzwoni telefon, obiera i słyszy:
- Tu [C]iotka Piekielna, dzwonię, bo rodzice Adama(zmarłego) KAZALI mi cię przeprosić.
- [K]: yyyyy... no ok, miło, że w końcu się pani na to zdecydowała.
- [C]: Dziecko, ale o czym Ty mówisz?! To, że oni mi kazali cię przeprosić, to nie znaczy, że ja mam w ogóle zamiar to zrobić!!!
- [K] już całkiem zdezorientowana pyta w takim razie po co dzwoni.
- [C]: Bo ja ci chciałam powiedzieć, że wtedy na cmentarzu miałam rację!! I wcale tego nie żałuję!!! I należało ci się, bo kłamiesz i udajesz przed wszystkimi jaka to biedna jesteś i załamana!!
- [K] już prawie płacze i pyta czy sprawia jej to satysfakcję, bo ona wbrew temu co myśli, naprawdę cierpi.
-[C]: tak mam satysfakcję kłamczucho! A wiesz czemu? Bo ten twój nowy, co to go obściskiwałaś na cmentarzu cię zdradza!! Haha! Widziałam go dzisiaj z jakąś czarną jak się przytulali na mieście. Masz za swoje!

Jeb słuchawką!

Ja rozumiem, nie chciała przeprosić, bo uważa, że miała rację, ale dzwonić i dalej dręczyć, to już przegięcie. -.-

cmentarz akt II - telefon

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 712 (766)

#33522

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Czytałam 2 historię o pogrzebach, więc i ja dodam ostatnio zasłyszaną.

Mam kumpelę, której kuzynka [K] straciła narzeczonego w wypadku samochodowym. Jakiś pijany debil wbił się w niego z ogromną prędkością i odebrał mu życie na miejscu. [K]strasznie się załamała, planowali ślub, mieli już ustalone datę, pierwsze przygotowania ruszyły, a tu taka tragedia..

Na pogrzebie [K] ledwo się trzymała, prawie nie mogła ustać na nogach, cała zalana łzami przyjmowała kondolencje. W pewnym momencie podszedł wspólny przyjaciel, jej i narzeczonego, mocno ją przytulił, pocałował w policzek i powiedział, że zawsze na niego może liczyć, że jak coś, to jej pomoże. I nagle z tłumu wyrywa się jakaś baba, chyba ciotka zmarłego, z tego co pamiętam, zaczyna szarpać [K] i jej przyjaciela i drze mordę na cały cmentarz.
- Ty ku**o!!! Ty szmato!!! Jednego dopiero co pochowałaś, grasz przed wszystkimi, jaka to załamana jesteś, a nad grobem niedoszłego męża innego faceta obściskujesz i całujesz!!! Wstyd!!! Wstyd i hańba!! Jak tak można?!

Ludzie w szoku, ktoś tam nawet dosyć szybko zareagował i odciągnął tą powaloną babę. Jednak co musiała przeżyć ta dziewczyna, trudno sobie wyobrazić.

cmentarz

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1115 (1185)
zarchiwizowany

#32518

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Czytając historię #31644 dodaną przez Toguro, przypomniałam sobie podobną sytuację.

Na wstępie muszę zaznaczyć, że mieszkam w małej miejscowości, a mój brat przeprowadził się do Poznania. Żeby było śmieszniej mieszka na ulicy, która brzmi tak jak nasze nazwisko :) przykładowo Jan Kowalski, ul. Kowalskiego 15.. Raczej nie chcę podawać swojego prawdziwego nazwiska :))

I historia właściwa.

Brat dostał jakiś ważny list z urzędu, więc pędzę mu go wysłać. Wrzuciłam w większą kopertę, coś tam mama mu jeszcze dorzuciła. W domu kopertę zaadresowałam, przychodzę na pocztę.
Nie było kolejki, więc od razu przyjęła mnie pani, do której miałam najbliżej.

[J] - Ja, [P] - pani z poczty

[J] - Dzień dobry! Chciałabym wysłać ten list poleconym priorytetem. I podaję list.

[P] patrzy na mnie jak na idiotkę i mówi: - Żartujesz sobie ze mnie?!

[J] - eeee? a o co chodzi?

[P] - Przecież ja cię znam! Nie możesz mieć własnej ulicy w takim dużym mieście! Zresztą w żadnym nie możesz mieć!

Zapomniałam wspomnieć, że to nie jakaś znana, która jest w każdym mieście typu Mickiewicza, czy Kołłątaja. Jednak gdy wpisałam to nazwisko w google, to wyświetliło mi się, że nazwa tej ulicy pochodzi od pani, która była pisarką. (podobno nawet znaną, chociaż ja o niej nie słyszałam i nie miałam pojęcia, że ma swoją ulicę, dopóki brat tam nie zamieszkał).

Stoję w szoku, nie wiem co powiedzieć. Tłumaczę pani, że to taki śmieszny zbieg okoliczności.

[P] - No bardzo śmieszny dowcip! Oddaje mi list i mówi, że go nie przyjmie, bo sobie z niej jaja robię. -.-

Nie wytrzymałam w końcu, bo babie naprawdę nic nie dało się przetłumaczyć, więc kazałam jej wpisać w kompie i sprawdzić czy jest taka ulica w Poznaniu. I oczywiście jest. Baba jeszcze większy bulwers, że robię z niej idiotkę.

Stwierdziłam, że nie będę się z nią kłócić, zabrałam jej ten list i poszłam na inną pocztę. Na odchodne tylko dodałam "sama pani z siebie robi usilnie idiotkę, skoro myśli, że wszystko wie najlepiej" i wyszłam.

List wysłałam na poczcie, do której miałam z 15 minut spacerkiem. Pani była bardzo miła i śmiała się, że niezłe zasługi musimy mieć, że naszym nazwiskiem nazwali ulicę ;)

poczta

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 116 (180)
zarchiwizowany

#31446

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Nie bądźcie zbyt surowi, to pierwsza historia, którą opisuję. :P

Historia nie moja, ale opowiedziana przez kumpelę, która pracuje w call center w jednym z salonów komórkowych. Opiszę krótko, bo pamiętam tylko najważniejsze fakty.

Pewnego dnia dzwoni pani [P] z zapytaniem jakim cudem ma zablokowane konto, ale nie z powodów braków środków, tylko jakby konto straciło ważność.
Koleżanka[K] szuka i odpowiada:

[K]: yyy, bo widzi pani, właśnie patrzę na pani akt zgonu...
[B]: WTF?! x 10000000

Dziewczyny nie wiedziały co zrobić, zawołały więc panią kierownik. Ta kazała wypytać o wszystkie dane, wszystkie szczegóły jakie były podane podczas zawierania umowy. [P] odpowiedziała na wszystko. Znaczy, że jest właścicielką tego nr. Skąd więc akt zgonu? [P] zapytała o naziwsko lekarza, który go wystawił. I co się okazało?
Ano pani jest w trakcie rozwodu. Z mężem pediatrą, który ma kolegę chirurga.. Tak;) Szanowny małżonek postanowił zemścić się na żonie. Poprosił kolegę, aby wystawił fikcyjny akt zgonu. W dosyć dramatyczny sposób opisał obrażenia jakie pani doznała w wypadku samochodowym. I małżonek postanowił ten akt zgonu zanieść do salonu oO. Ładnie co? [P] stwierdziła, że sprawdzi czy przypadkiem konta w banku też jej nie zablokował. Jak było z tym nie wiadomo.
Wiadomo za to, że obaj panowie za swój genialny pomysł zostali podani do sądu. I przez pokrzywdzoną panią i przez salon.

Można?
Można!

A salon przywrócił Panią do życia i nr odzyskała. :)

call_center

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 246 (284)

1