Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

ninquelotte

Zamieszcza historie od: 22 lipca 2015 - 23:17
Ostatnio: 4 stycznia 2020 - 16:07
  • Historii na głównej: 1 z 2
  • Punktów za historie: 493
  • Komentarzy: 8
  • Punktów za komentarze: 40
 
zarchiwizowany

#67672

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
O piekielnej właścicielce stancji.

Parę lat temu razem z (K)Koleżanką otrzymałyśmy propozycję świetnie płatnej pracy sezonowej w jednej z większych miejscowości turystycznych w górach. Oferta była na tyle atrakcyjna, że zdecydowałyśmy się na kilkumiesięczną rozłąkę z naszymi połówkami i od razu zaczęłyśmy pakować walizki. Odległość między naszym "starym" miastem a "nowym" była wystarczająco mała by widywać się z naszymi mężczyznami dość często i na tyle duża, że nawet nie brałyśmy pod uwagę dojazdów, trzeba było znaleźć coś na miejscu. Jako że w sezonie zimowym miasto to jest oblegane przez turystów znalezienie czegoś graniczyło z cudem. O ile ktoś miał wolny pokój to nie było szans na żadną negocjację cenową, a płacenie 30zł za noc od osoby (zwłaszcza przed pierwszą porządną wypłatą) niezbyt nam się uśmiechało. I oczywiście musiałyśmy się wynieść na sylwestra bo rezerwacje dawno zrobione. Całkowicie to rozumiem. Po wielu telefonach (obdzwoniłyśmy prawie wszystkie "kwatery" w mieście) udało nam się w końcu znaleźć (P) Piekilną, która zaproponowała nam wynajem pokoju za 450zł od osoby. Pokój miał być duży, z szafami, telewizorem i osobną łazienką. Po obejrzeniu przesłanych przez (P) zdjęć umówiłyśmy się na dzień i godzinę przyjazdu.

Na miejscu okazało się, że pokój wcale duży nie jest, szafy to jedna komoda a łazienka jest współdzielona z 3 innymi pokojami, w tym z pokojem córki (P). Na pytanie o pokój ze zdjęć usłyszałyśmy, że przecież swojego nam nie udostępni. W naszych głowach od razu pojawiła się myśl "uciekać byle dalej" skoro początek już taki ciekawy. Jednak zostałyśmy, podpisałyśmy umowę i opłaciłyśmy miesiąc z góry. Wiedziałyśmy, że ciężko nam będzie coś znaleźć a przed nami była perspektywa prawie codziennej pracy po 12h, więc i tak dużo czasu byśmy tam nie spędzały. Kilka pierwszych dni minęło spokojnie, potem się zaczęło...

Cisza nocna

(P) już podczas rozmowy telefonicznej została poinformowana w jakich mniej więcej godzinach wychodzimy/przychodzimy z pracy. Spytałyśmy czy nasze późne/wczesne powroty nie będą problemem. Oczywiście, że nie będą. Przecież ona wynajmuje pokoje turystom to przyzwyczajona. A jednak nie.
Godzina 23, wracamy. (P) stoi na szczycie schodów, ręka założona na rękę, mord w oczach. Taki typowy rodzic co przyłapał na wymykaniu się z domu ;)

(P) - A można wiedzieć gdzie to się było?
Ja - W pracy? (oczywiście w całkowitym szoku)
(P) - Ale do tej godziny?!
Ja - No tak... Uprzedzałam Panią że właśnie w takich godzinach będziemy pracować.
(P) - Ale ja sobie nie życzę! Kto to widział żeby młode dziewczyny o tej porze do domu wracały! I jeszcze hałasują!
My karpik. Po którejś z rzędu zmianie byłyśmy wykończone, nie miałyśmy nawet siły i ochoty na rozmowę. Jedynymi wydanymi przez nas odgłosami było skrzypienie śniegu pod butami i przekręcenie klucza w zamku. (P) musiała zobaczyć nas przez okno.
Ja - Przepraszam, jutro postaramy się wrócić ciszej... (sarkazm)
(P) - To jutro też tak późno wrócicie? Sodoma i Gomora... (Czy cos w tym stylu ;))
Pół godziny później turyści wrócili z imprezy i rozkręcili porządną imprezę. Nikomu to nie przeszkadzało.

Dzień następny.
Ja miałam wolne i postanowiłam odespać. Kiedy (K) wróciła z pracy około 20 włączyła telewizor. Na tyle cicho, że nie udało jej się mnie obudzić. Udało się to za to (P).

(P) - Co to ma być! Cisza nocna!
(K) - Ale o co Pani chodzi? Cisza nocna obowiązuje dopiero od godziny 22. A poza tym tu jest cicho.
(P) - Jak będziecie telewizor oglądać to wam go zabiorę! (!)

Sprzątanie

Oczywistym dla mnie było, że skoro wynajmuje się pokoje odpłatnie to również dba się o czystość zarówno w nich (sprzątanie po wyjeździe gości) jak i w łazienkach. Oczywistym również dla mnie jest utrzymanie porządku w pokoju, w którym pomieszkuję jak również takie czynności jak spłukanie za sobą włosów spod prysznica czy zmycie pasty do zębów z umywalki, zwłaszcza jeżeli współdzieli się z kimś pomieszczenia sanitarne. Nie jestem więc osobą generującą duże ilości brudu. (K) też nie. Jednak to nie wystarczy...

(P) wlatuje bez pukania do naszego pokoju i krzyczy. Niestety znam to tylko z opowieści (K).
(P) - A panienka co, wolne dzisiaj ma to się leni?!
(K) - Słucham?
(P) - Nie słyszy co mówię?! Robota czeka!
(K) - Ale jaka robota?
(P) - No przecież moja córka nie będzie po was sprzątać! Kibel umyć trzeba! Dywany poodkurzać! Pościel wyprać! Ruchy!
(K) - Chyba pani żartuje. Dlaczego ja mam za panią sprzątać? Po pani córce i turystach?
(P) - Za takie psie pieniądze tu mieszkacie, że to chyba oczywiste, że to są wasze obowiązki!
(K) - Przykro mi ale w umowie nie było o tym ani słowa, nie zamierzam nic sprzątać.
(P) pomruczała pod nosem i wyszła.

Goście
Któregoś dnia spytałyśmy czy nie będzie problemu z odwiedzinami połączonymi z noclegiem. Oczywiście że nie będzie! 30 zł za osobę za noc ale musimy się zmieścić w naszych łóżkach (oczywiście pojedynczych) bo ona nam nie będzie materacy udostępniać. Ok, niech będzie i tak. Następnego wolnego dnia przyjechali więc nasi partnerzy. Do (K) mąż, do mnie narzeczony. Jak tylko (P) ich zobaczyła od razu wyciągnęła rękę po pieniążki. Podczas ich pobytu nic się nie działo. A jak tylko wyjechali...

(P) - No kto to widział! Po nocach się szwendają, chłopów sobie sprowadzają!
(K) - Słucham? Dostała pani pieniądze więc nic pani do tego kogo sobie sprowadzam.
(P) - Puszczacie się na pewno!
(K) - Tak, puszczam się z mężem. I to nie jest pani sprawa.
(P) - A ty! (czyli ja) Ty nie masz obrączki! Ty się puszczasz!
Ja - Chyba pani się coś pomyliło. Tak to proszę z córką rozmawiać.
(P) - Ja wiem, że ty się puszczasz! Po nocach łazisz!
Ja - Pani jest nienormalna. Wyprowadzamy się od razu. Proszę o zwrot pieniędzy za resztę miesiąca (minęły ok 2 tygodnie od naszego wprowadzenia się)
(P) - Żadnych pieniędzy nie zobaczysz! One są moje! I już je wydałam!
Ja - Naprawdę chce pani się kłócić? Wyraźnie zerwała pani kilka warunków umowy jak chociażby udostępnienie pokoju na wyłączność a właśnie weszła pani jak do siebie. (Nie mam pojęcia czy działa to na tej zasadzie ale (P) najwyraźniej też tego nie wiedziała)
(P) - Nic mi nie udowodnicie! - I uciekła...

Wyprowadziłyśmy się od razu. I tak o 2 tygodnie za późno. Kilka dni spędziłyśmy wynajmując pokoje w bardziej ludzkich warunkach i od bardziej ludzkich właścicieli. Wolałyśmy już wysokie koszty niż taką szopkę. A niedługo później znajomi skończyli długo wyczekiwany przez nas remont mieszkania na wynajem. 1200zł i cisza i spokój...
I to nie jest tak, że nic nie szukałyśmy kiedy okazało się jakie przygody nas czekają mieszkając z (P). Mieszkanie do wynajęcia znalazłyśmy po około tygodniu, właściciele planowali koniec remontu akurat na ten czas kiedy miałyśmy wyprowadzić się od (P).

PS. Dla tych, którzy zastanawiając się co to za praca – była to praca w hotelu, a dokładniej w restauracji hotelowej. Normalny grafik uwzględniał pracę do godziny 22 lub 23, zdarzały się również dni, kiedy z powodu bankietu czy innego eventu kończyło się pracę o później, czy to o 1, czy o 3 czy nawet o 7 rano. (P) była uprzedzona o tym od samego początku, znała zarówno nasze godziny jak i miejsce pracy. Podobno jej syn był tam nawet na praktykach jako kucharz parę lat wcześniej. I też pracował do końca zmiany. Ciekawe czy on też usłyszał, że się puszcza…

stancja

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 128 (220)

1