Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

paganscum

Zamieszcza historie od: 22 czerwca 2017 - 19:46
Ostatnio: 3 października 2017 - 16:51
  • Historii na głównej: 2 z 2
  • Punktów za historie: 259
  • Komentarzy: 58
  • Punktów za komentarze: 113
 
[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
14 lipca 2017 o 16:59

Niech zgadnę... Bus Eireann i nigdy nie działające bilety online? :P Próbowałam dwa razy (o ja naiwna, za pierwszym razem myślałam, że błąd systemu, bo bilet z promocji itd.), dwa razy się przejechałam. Do tego szalejąca punktualność Expresswaya... Nie ma to jak przyjechać spóźnionym o 45 minut na pierwszy przystanek po wyjeździe z bazy i tłumaczyć się "ruchem na drodze", w martwych godzinach. Irlandio spokojna, Irlandio wesoła - wolę kochać cię na odległość, siedząc w zaciszu ocieplonego domu, z szybkim internetem i komunikacją miejską pod nosem. :D

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
6 lipca 2017 o 17:35

@lemiesz: Ja po pierwsze jestem w Czechach dopiero od paru tygodni (i to w małej miejscowości), a po drugie trafiłam i na przemiłych ludzi, i na chamów (jak w każdym narodzie), więc póki co nie czuję się kompetentna do wypowiadania się na tak ogólnospołeczne tematy. :)

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
6 lipca 2017 o 17:32

@sinne: Przy całkowitym braku komunikacji w "naszej" agencji, otrzymanie powiadomienia SMSem jawi się niczym święty Graal... ;) Agencje to w ogóle szajs, niestety do tej pracy zatrudnienia były wyłącznie przez agencję, nie było bezpośrednio przez firmę. Słyszałaś może o cyrkach z agencją pracy "Bałtycka Siła Robocza" (po angielsku), wysyłającą ludzi do dosłownie obozów pracy (bo wypłaty nie starczało nawet na jedzenie) m.in. do Danii?

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
5 lipca 2017 o 19:25

@pasjonatpl: Napisałam ładną, długą odpowiedź i mi ją zeżarło, muszę pisać od nowa. :( Ja ogólnie nie mam nic do żadnych bytujących w Czechach nacji (może poza Cyganami, z którymi miałam w życiu parę paskudnych akcji), na hali mieliśmy Czechów, Słowaków, Słoweńców, kilkoro Azjatów i diabli wiedzą, kogo jeszcze. Atmosfera międzypracownicza super, wbrew pozorom nikt nie zawyżał tempa pracy, każdy sobie wrzucił na luz (na tyle, na ile się dało na danej maszynie, bo limity wyrobu potrafiły mieć horrendalny rozstrzał), pogadał z współpracownikiem itd. :) Co do dogadywania się, to w dużej mierze zależało to od rozmówcy - jeśli ktoś chciał się dogadać, to nie było żadnego problemu (raz nawet moim łamanym czeskim udało mi się pożartować z technikiem, ach ta duma :D). Przy odrobinie dobrej woli ze strony rozmówcy udało mi się dogadać na pogotowiu, w knajpie, spytać o drogę, a nawet pozałatwiać sprawy w banku z wydatną pomocą...Google Translate obsługiwanego przez pracownika. :D Generalnie jeśli szłam gdzieś coś załatwić (np. właśnie bank), zawczasu przygotowywałam sobie potrzebne wyrażenia, słowniczek itd. Ludzie to doceniali i robili wszystko, żeby się ze mną porozumieć. A z drugiej strony trafiłam na wielu gagatków, którzy po prostu nie chcieli się dogadać i robili wszystko, żeby dać mi to odczuć (np. raz na poczcie nie miałam żadnych problemów, a drugi raz obsługiwała mnie inna babka i przez kwadrans robiła mi w niegrzeczny sposób kazanie, bo krzywo, acz czytelnie, napisałam jedną literę we wniosku...), i wtedy wszelkie słowniki, rozmówki i Google Translate można sobie wsadzić w wiadome miejsce. To nie jest tak, że ja mam jakieś chore wymagania, żeby nagle całe Czechy stały się dwujęzyczne czy coś. :D Zdaję sobie sprawę z tego, że jesteśmy tam obcym elementem i robię wszystko, żeby zostać odebrana jako osoba miła, kulturalna i w miarę komunikatywna (potrafię się dogadać po polsku, angielsku, norwesku, trochę po czesku i od biedy po francusku, więc to nie jest tak, że wymagam stricte polskiego). Aczkolwiek kiedy jestem czwarty raz w tygodniu w biurze, próbując bezskutecznie załatwić jedną sprawę, która mogłaby być odbębiona za pierwszym razem bez marnowania mojego czasu i pieniędzy, ale nie jest i nie będzie jeszcze przez kolejne trzy wizyty z powodu fochów narodowych paniuś z biura, to mówiąc potocznie dostaję k*rwicy. Wystarczyłoby wykazać minimalną ilość dobrej woli i po prostu napisać mi pewne rzeczy na kartce (liczebniki ciągle łatwiej mi ogarnąć na piśmie), ale nieeee, bo wtedy trzeba by się oderwać od fejsa...łatwiej zbluzgać pracownika, że nie da się z nim dogadać. Poza tym gdyby agencja nie kłamała od początku n.t. dyspozycyjności polskiego koordynatora, to człowiek zupełnie inaczej by się przygotował i spróbował jakoś naciułać przed podjęciem pracy na przyspieszony kurs czeskiego. Nie miałabym też żadnych wymagań językowych wobec panienek z biura, gdyby nie przejebitny Caps Lock na każdym ogłoszeniu, głoszący wszem i wobec "PRACA BEZ JĘZYKA, POLSKI KOORDYNATOR, POLSKOJĘZYCZNA ZAŁOGA BIURA"... Próbujemy i znaleźć inną pracę, i jak najszybciej ogarnąć się językowo. Dystansu nam nie zbywa na ogół, ale po miesiącu pracy w takich a nie innych warunkach, męczarni z powodu braku pralki, żarcia samych sucharów i kabanosów, i do tego wszystkiego wysłuchiwania pretensji biura... Cóż, nie byliśmy jedynymi, którzy mieli dość.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
5 lipca 2017 o 18:20

@szafa: Nie, agencja ta jest stricte pomarańczowa, posługuje się nazwą podobną do słowa "śpiączka/przecinek" w języku angielskim + Jobs. Zatrudnia m.in. do firm V***oc Lightings oraz H***n Systems, obsługują kilka miast m.in. Novy Jicin, Cieszyn, Branka. Teraz poszukują produkcyjniaków, lakierników, magazynierów i chyba też kurierów do pracy w DHL. Mają stronę na fb, można też znaleźć o nich opinie na stronie gowork.pl (po wpisaniu w Google frazy "Jobs opinie Cieszyn" powinien się pojawić wynik). Radzę też uważać na agencję "SiłaRobocza" (nazwa po angielsku), z tym szajsem z kolei mieliśmy do czynienia w Polsce i powinni się raczej nazywać "NiewolniczaSiłaRobocza". Logo niebiesko-pomarańczowe...coś nieszczęsny ten kolor pomarańczowy. ;) Mam nadzieję, że te dane nie są dostatecznie szczegółowe, żeby firma mnie pozwała (?) w razie znalezienia tej historii. Wolałam odpowiedzieć w komentarzu zamiast przez pw, żeby każdy zainteresowany mógł zobaczyć.

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 7) | raportuj
4 lipca 2017 o 12:45

Ech, jakbym czytała o sobie. :/ Z własnego doświadczenia mogę tylko poradzić, żeby siostra zerwała wszelkie kontakty i po prostu miała matkę w czterech literach, inaczej cały czas będzie ją za sobą podświadomie "ciągnąć" i to będzie rujnować jej życie. Całe swoje życie robiłam wszystko, żeby sobie "zasłużyć" na miłość swojej matki, podczas gdy jedyne, co od niej otrzymywałam, to było lodowate zimno emocjonalne, obwinianie o wszystko włącznie z ociepleniem klimatu i umieraniem dzieci w Afryce, "wychowywanie" poprzez ośmieszanie publicznie przy każdej okazji, przemoc i stawianie mnie w hierarchii domowej niżej od czegokolwiek, wliczając w to czyste podłogi. Jak łatwo się domyślić, moje dorosłe życie przebiegało pod dyktando ciągłego poczucia winy, strachu i kompleksów (mimo, że wyprowadziłam się z domu zaraz po maturze). W końcu po jednym szczególnie sążnym "numerze", który moja matka odwaliła, powiedziałam sobie: "DOŚĆ. P***dolę tę relację. Zrobiłam wszystko, co mogłam, żeby było dobrze - skoro jej na tym nie zależy, to nie ma po co dalej się starać.". Przepłakałam dwa dni, ale od tamtej pory czuję się 10x lżejsza i silniejsza psychicznie. Wreszcie w siebie uwierzyłam, zaczęłam dążyć do realizowania marzeń, które do tej pory trzymałam w szufladzie oznaczonej przez moją matkę jako "dziecinne pierdoły". I czuję się świetnie, lepiej, niż kiedykolwiek dotąd. Także polecam odcięcie się od toksycznego rodzica i skupienie się na własnym życiu.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 4) | raportuj
2 lipca 2017 o 20:56

Aż mi się przypomniały awantury, kiedy wyszło na jaw, że po wielu latach "przymusu katolickiego", w dorosłym życiu przeszłam na pogaństwo... Uch, na twarzach częśći mojej rodziny można by było smażyć jajka. ;)

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 2) | raportuj
24 czerwca 2017 o 22:35

@kaede: A to ciekawostka. :) Ja wielokrotnie słyszałam opinię, że Czesi nas nie lubią, ponieważ zarąbaliśmy im część Śląska. Nie wiem, ile w tym prawdy, ale faktem jest, że nawet, kiedy próbuję mówić po czesku (rozmówki, słownik i heja...) i uda mi się sklecić całkiem ładne zdania, to wiele osób odnosi się do mnie nieprzyjemnie. I to właśnie w usługach, gdzie powinno im dzwonić w głowie nieustanne "klient nasz pan". :) Ciekawy naród, można się nieźle przejechać na myśleniu "Czesi to tacy trochę inni Polacy". Ale generalnie to mili ludzie, z dużą dozą zdrowego rozsądku, dbający o swój kraj. I wychowują dzieci!!! Szok po użeraniu się przez lata z hordami rozwydrzonych bachorów, zarówno w Polsce, jak i w innych krajach. Edit: trzasnęłam literówkę, już poprawione.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 24 czerwca 2017 o 22:36

« poprzednia 1 2 3 następna »