Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

potrzebujepomocy

Zamieszcza historie od: 1 lutego 2020 - 16:10
Ostatnio: 5 lipca 2020 - 16:27
  • Historii na głównej: 0 z 2
  • Punktów za historie: 5
  • Komentarzy: 12
  • Punktów za komentarze: 28
 
zarchiwizowany

#86172

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Abstrahując od sytuacji w Afryce, gdzie nieochrzczone dzieci giną z głodu i z rąk oprawców, co już stawia w bardzo marnym świetle istnienie MIŁOSIERNEGO i WSZECHMOCNEGO Boga, to mam taki pomysł jak to ugryźć z drugiej strony...

Jeżeli istnieje Dobro, to i Zło. Jeżeli Bóg Stworzyciel i Pan nasz, to i Szatan. I Szatan bez przerwy nas kusi, czyha na nasze duszę, żeby jego licznik był większy od boskiego... Kto ma więcej dusz wygrywa odwieczną walkę, tak? Plus minus tak to wygląda?

No i ten Szatan stosuje przeróżne sztuczki... Kusi nas, sprowadza na manowce. Przemawia przez kolegę w klasie, który namawia nas do złego, przez alkohol, przez narkotyki...

Gdzie diabeł w moim życiu? Wszyscy katolicy, wczoraj stałem w lesie i go wzywałem. Krzyczałem na całe gardło. Przyjdź, zabierz moja duszę, rób z nią co chcesz. Reakcja taka sama jak Boga - zerowa. Nic się nie stało...

To opłaca mu się stosować sztuczki, ale jak ktoś go po prostu wzywa to nie reaguje? Przecież nakład jego siły, pracy wykonanej do usidlenia mnie jest zerowy. Nawet jeżeli to nieograniczone moce to chyba opłacałoby mu się wpaść do tego lasu po moją całkiem fajną duszę, nie? A jeżeli nie przyszedł to go nie ma... A jeżeli nie ma Zła to i Dobra. Nie ma Szatana, nie ma Boga...

Poza początkową uwagą o murzynkach, które nie interesują Naszego Stwórcy jest oczywiście cała masa argumentów. Wiadomo dlaczego żadna religia nie ma sensu, ale na ten cudowny argument wpadłem wczoraj i chciałem się nim podzielić.

A to wszystko świadczy o tym, że jesteśmy zwierzętami. Nie mamy dusz... I ja co raz bardziej czuję się jak zwierzę. Może wtedy bym się odnalazł? Może mam zostać bestią? Może wszyscy powinniśmy?

Udanego poniedziałku.

Takie przemyślenia

Skomentuj (10) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -11 (15)
zarchiwizowany

#86009

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Rozumiem, że to nie jest odpowiedni profil strony i na pewno znalazłaby się fura forów internetowych dla wykolejeńców życiowych, ale mimo wszystko postanowiłem się z wami podzielić moja historia właśnie tutaj. Kiedyś korzystałem z tego portalu i mam do niego jakiś sentyment. Sytuacja w której się znalazłem w mojej opinii jest piekielna. Dosłownie. Czuję się jak smażony w piekle.

Ad rem, moi drodzy. Mam około 30 lat, mieszkam w dużym mieście, pracuję w delegacjach po całym świecie. Choć zasadniczo ostatnio nie pracowałem za dużo. W ciągu miesiąca natomiast opuszczam nasz cudowny kraj... Taką mam przynajmniej nadzieję, bo boje się czy dożyję.

Jestem ćpunem (MDMA, kwasy, codziennie trawa i alkohol), hazardzistą, seksoholikiem (oczywiście praktycznie tylko samogwałty i oglądanie pornografii) i degeneratem. Absolutnie nic mnie nie cieszy, nic mnie nie bawi, nic nie interesuje. Nie wiem jak to się wszystko stało...

Miałem fantastyczne warunki. Naprawdę kapitalne... Zarówno rodzice, rodzeństwo i wszystkie okoliczności w których dorastałem były mi przychylne, takoż i geny. Może mógłbym być wyższy, ale jestem bardzo inteligentny, dowcipny, lotny... Przystojny też jestem. I ten kapitalny start, wielki potencjał skończył się jak się skończył...

Brak zainteresowań to problem od małego. Oczywiście jakieś hobby się przewijały, jakieś aktywności były podejmowane, ale koniec końców otwarcie wam mówię, że nie interesuje mnie absolutnie nic. Samo to ściąga na dno, a jest tego więcej...

Zawsze byłem lubiany, choć nie tonąłem w znajomych. Dalej jestem (o dziwo). Mam bardzo introwertyczną osobowość, jestem wycofany, cichy, mało się odzywam. Już nie jest tak, że się boję, chodzi o to, że facet nie powinien za dużo gadać. Aspiruję do miana faceta i taką mam koncepcję.

Absolutny brak powodzenia u kobiet. Absolutny... Spałem w życiu z jedną kobietą. To ona mnie poderwała i wciąż jesteśmy razem w związku. Ona poderwała mnie. Mi osobiście nie udało się nigdy uwieść kobiety... Mam z tego powodu tak dramatyczne jazdy, nie potrafię sobie tego ułożyć w głowie. Mam takie przekonanie, że jako mężczyzna, jako samiec po prostu muszę do tego doprowadzić. Czuję się niespełniony, czuję się jak śmieć. Jestem tak cholernie zafiksowany na punkcie seksu, pornografii... Dlaczego nawet pralki reklamują gołymi cyckami Dody? Jak ma sobie z tym 15 latek poradzić? A jak sobie nie poradzi to co zrobi za kilkanaście lat, co?

Nie wiem... Już nawet w tym tekście się pogubiłem.

Z moją dziewczyną mamy dziwny układ. Rozmawiałem z nią o tym wszystkim milion razy. Schodziliśmy się, zrywaliśmy... Wypracowaliśmy porozumienie w którym ja mam możliwość realizowania się jako samiec poza naszym związkiem. Mówiąc kolokwialnie mam pozwolenie na podrywanie panienek. Aż wstyd się przyznać, że ma się takie pozwolenie, chce się i nie jest się w stanie skorzystać. Nie proszę was o wymienianie możliwych powodów - i tak prawdopodobnie nie traficie. W zasadzie nie wiem po co to wszystko piszę i czego oczekuję.

Ostatnio poznałem jedną kobietę. Pisałem z nią, specjalnie chodziłem do lokalu w którym pracowała. Siedziałem tam godzinami tylko po to, żeby móc łowić jej spojrzenie, wymienić uśmiech. Long story short dostałem kosza i to dopiero wtedy kiedy naprawdę uwierzyłem, że mi się udało.

Wczoraj byłem bardzo pijany i na drążku na którym ćwiczę powiesiłem się na sznurku. Wiem, że sznurek mnie nie utrzyma i nie było niebezpieczeństwa, zresztą podtrzymywałem się ręką. Niemniej mam czerwony ślad na szyi, kaca moralnego i klasycznego, mętlik w głowie i nie mam do kogo się zwrócić. Mam znajomych, mam przyjaciół, rodzinę... Tę moja cudowną kobietę... Nie wiem. Rozmawiałem o tym z tyloma osobami (może nie o wszystkim, nie z każdym, o sznurku to np. nowy news tylko dla was) i wszyscy w którymś momencie zamykają usta, patrzą na mnie z politowaniem i mówią, że nie mają pojęcia. Żebym poszedł do specjalisty. Ale ja nie pójdę do specjalisty, bo mam wrażenie, że to albo nic nie da, albo trafie na kogoś kto mnie gdzieś zamknie. Boję się tego co mam w głowie... Mam bardzo głupie myśli. Na temat świata, Boga, sensu życia... Pójdę do profesjonalisty to wydam wszystkie pieniądze które zarobie, a gość dostanie świra ode mnie.

Nie wiem... Czekam na dobre słowo, na pomysł, na przemyślenia. Chętnie z kimś porozmawiam. Telefonicznie, na żywo, popiszę przez ten portal. Nie wiem, nie wiem, nie wiem.

Życie

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -9 (15)

1