Profil użytkownika
razzor91 ♂
Zamieszcza historie od: | 22 lipca 2012 - 9:34 |
Ostatnio: | 30 lipca 2022 - 11:37 |
Gadu-gadu: | 2100655 |
O sobie: |
Student IT, pracujący w galerii handlowej, pasjonat czytania piekielnych historii sporadycznie dorzucający coś od siebie ;) |
- Historii na głównej: 14 z 17
- Punktów za historie: 5412
- Komentarzy: 170
- Punktów za komentarze: 1053
Pewien empik. Stoję sobie przy moim ulubionym dziale z literaturą o II Wojnie Światowej. Przeglądając jakąś książkę byłam świadkiem takiej oto sytuacji:
jakiś mężczyzna koło czterdziestki przeszedł obok mnie z czasopismem w dłoni. Przeszedł przez bramki, które nagle zaczęły pikać (swoją drogą: czy gazety uaktywniają bramki?). Do pana podszedł szalenie uprzejmy pracownik, raczej student. Jego zagubiona mina wskazywała, że dopiero zaczyna pracę. [S]tudent zwraca się do [K]lienta:
S: Przepraszam pana bardzo, bramka zapikała.
K: Pewnie przez gazetę.
S: Pewnie tak. Do widzenia panu.
Student wrócił do sklepu, gdzie momentalnie przyłapała go inna [P]racownica.
P: I co?
S: Nic, gazeta zapikała.
P: A sprawdziłeś paragon?
Student zmartwił się, ale postanowił popędzić za klientem, który zdążył zrobić może trzy kroki.
S: Przepraszam pana, czy mógłbym zobaczyć paragon?
W tym momencie w klienta jakby diabeł wstąpił.
K: Zostawcie mnie!
S: Naprawdę mi przykro, ale muszę zobaczyć paragon.
K: ZOSTAWCIE MNIE DO CHOLERY! NIE JESTEM ZŁODZIEJEM!
S: Nikt nie mówi, że pan jest. Paragon powinien być w środku gazety.
K: AH TAK?! ODWAL SIĘ!
S: (student zaczął trochę panikować) proszę pana, ale ja muszę, taka jest moja praca.
K: A WEŹCIE SOBIE TĘ J*ANĄ GAZETĘ! NIE CHCĘ JEJ!
I trzasnął pismem o posadzkę. Zmartwiony student, rozpływając się w przeprosinach zbierał towar. Co się później okazało? W środku był paragon. Rozumiem, że klient mógł się zirytować przy drugim zaczepieniu, ale czy to powód żeby naskakiwać na bogu ducha winnego pracownika?
jakiś mężczyzna koło czterdziestki przeszedł obok mnie z czasopismem w dłoni. Przeszedł przez bramki, które nagle zaczęły pikać (swoją drogą: czy gazety uaktywniają bramki?). Do pana podszedł szalenie uprzejmy pracownik, raczej student. Jego zagubiona mina wskazywała, że dopiero zaczyna pracę. [S]tudent zwraca się do [K]lienta:
S: Przepraszam pana bardzo, bramka zapikała.
K: Pewnie przez gazetę.
S: Pewnie tak. Do widzenia panu.
Student wrócił do sklepu, gdzie momentalnie przyłapała go inna [P]racownica.
P: I co?
S: Nic, gazeta zapikała.
P: A sprawdziłeś paragon?
Student zmartwił się, ale postanowił popędzić za klientem, który zdążył zrobić może trzy kroki.
S: Przepraszam pana, czy mógłbym zobaczyć paragon?
W tym momencie w klienta jakby diabeł wstąpił.
K: Zostawcie mnie!
S: Naprawdę mi przykro, ale muszę zobaczyć paragon.
K: ZOSTAWCIE MNIE DO CHOLERY! NIE JESTEM ZŁODZIEJEM!
S: Nikt nie mówi, że pan jest. Paragon powinien być w środku gazety.
K: AH TAK?! ODWAL SIĘ!
S: (student zaczął trochę panikować) proszę pana, ale ja muszę, taka jest moja praca.
K: A WEŹCIE SOBIE TĘ J*ANĄ GAZETĘ! NIE CHCĘ JEJ!
I trzasnął pismem o posadzkę. Zmartwiony student, rozpływając się w przeprosinach zbierał towar. Co się później okazało? W środku był paragon. Rozumiem, że klient mógł się zirytować przy drugim zaczepieniu, ale czy to powód żeby naskakiwać na bogu ducha winnego pracownika?
empik w byłej stolicy
Ocena:
512
(620)
1
« poprzednia 1 następna »