Profil użytkownika
reinigen
Zamieszcza historie od: | 23 listopada 2011 - 9:50 |
Ostatnio: | 3 września 2014 - 10:04 |
- Historii na głównej: 4 z 6
- Punktów za historie: 3958
- Komentarzy: 16
- Punktów za komentarze: 205
« poprzednia 1 następna »
@Wunsz: Spraw w sądzie było kilka, z różnymi pracownikami. Nawet widziałam wyroki, które nie pozostawiają wątpliwości. Dlatego w powyższej opowieści posługuję się wyłącznie faktami ustalonymi przez sądy, na które mam dowody. Jeśli pan Prezes zamierza mnie pozwać o pomówienie, to wręcz serdecznie zapraszam.
@pawel78: Dziękuję, znam przepisy. Tu chodzi raczej o Panią Szanowną, której przeszkadzał fakt, że nie ma całego chodnika, na niedozwoloną po nim jazdę rowerem :) Chociaż powiem szczerze, że jak mi huknęła łapami w maskę dla podkreślenia swych słów, to doszłam do wniosku, że chyba po prostu miała ochotę na jakąś awanturkę.
@Armagedon: Doszła chyba do wniosku, że bardziej soczysta kłótnia szykuje się z taksówkarzem niż ze mną, bo przesunęła się w końcu w jego stronę. Ja wjechałam i już ich nie widziałam, ale Pan Cieć powiedział, że ktoś się tam obrzucał inwektywami przed budynkiem :P
Chcesz rady? Weź sobie adwokata, on się wszystkiego dowie, załatwi wszystko na miejscu i będziesz miał święty spokój. Po to istniejemy, żeby w takich sytuacjach pomóc. Owszem, zapłacisz coś, ale na pewno nie jakieś góry pieniędzy, a święty spokój jest bezcenny. A uwaga natury ogólnej: ludzie, jak macie problem prawny, to naprawdę idźcie do porządnego adwokata czy radcy prawnego, bo jak czytam niektóre "rady" tutaj to włos mi się na głowie jeży.
Jak się niepiśmienna babcia podpisała? Bo do tego momentu wszystko rozumiem, ale jeśli ktoś nie umie czytać i pisać to inaczej się załatwia umowę sprzedaży nieruchomości, która wszak musi być w formie aktu notarialnego. A Ty mówisz, że potwierdziła własnoręcznym podpisem?
Układ pokarmowy to jedno, ale spróbuj też (zwłaszcza jeśli masz ten pakiet) zwrócić uwagę na błędnik. Mnie tak mdliło ponad tydzień i ostatecznie jakieś zaburzenia ze strony błędnika wyszły! Niby w uchu, ale maleństwo potrafi dać popalić.
Jako aplikant właśnie jednego z najlepszych karnistów napiszę ci krótko, ale ważną rzecz: uważaj na fundację Lex Nostra. Skądinąd wiem, że jej szef ma kilka spraw w sądach, karnych i cywilnych i nie jest to uczciwy człowiek. Nie jest prawnikiem, tylko socjologiem czy czymś takim, chociaż podaje się za "mecenasa" i tak go też tytułują w mediach. W samej Fundacji nie pracuje żaden prawnik, prócz współpracownicy prezesa, która jest aplikantką radcowską, powtarzającą któryś tam rok aplikacji. Natomiast ludzi, którzy zostali oszukani przez Fundację i pana M.L. jest coraz więcej i wcale nie są to bezpodstawne oskarżenia. Dlatego zastanów się kilka razy, czy warto podejmować "współpracę" z kimś takim. Wierz mi, dla twojej mamy może się to skończyć dużo gorzej, niż gdyby ta "fundacja" w ogóle się nią nie zainteresowała. A w samej sprawie chyba rzeczywiście warto zasięgnąć opinii prawdziwego adwokata i pomyśleć nad ewentualnym wznowieniem. Tak wydane pieniądze gwarantują przynajmniej uczciwą opinię, a nie hochsztaplerkę.
Tak się utarło, podobnie jak mówi się Pani Sędzia, a nie Sędzina (bo to żona sędziego). Czy naprawdę aż tak ważny jest rodzaj żeński? Jak to mówią, jeden aplikant ;)
Okeeeeej...
Moim skromnym zdaniem o nieuctwie i niedostatecznej inteligencji świadczy raczej kompletny brak poczucia humor Szanownego Komentującego. Cały test Kitelka utrzymany jest w tonacji satyrycznej i ewidentnie użycie wyrażenia "nie byłem obrzydliwy" jest humorystyczne i absolutnie zamierzone. Po filmie "Pieniądze to nie wszystko" zwrot powyższy wszedł do obrotu i, że się tak wyrażę, sapienti sat.
Jak to niepotrzebny numer? Toż zakład stanął! Najbardziej świński numer za moich czasów studenckich wywinięty był następujący: zrobiłam imprezę u siebie na stancji. Impreza urodzinowa ma własna, więc jak przyszła policja z interwencją, to moi nawaleni koledzy uznali, że wezmą to na siebie i nie będą mi nawet mówić, że panowie przyszli. Problem w tym, że panowie policjanci byli wyjątkowo cięci na młodych prawników, a naruszenie ciszy nocnej tak oczywiste, że wyłgać się nie dało. Dlatego oburzeni wielce koledzy postanowili działać siłą autorytetu. Niestety nie swojego. O drugiej nad ranem zadzwonili do naszego wspólnego promotora, specjalisty od postępowania karnego, a jednocześnie 70-letniego, wysoce kulturalnego i trzymającego dystans do studentów profesora, który na pewno nie miał w zwyczaju czuwać o drugiej. Przedstawili sprawę na dwa bełkotliwe głosy, podali panu profesorowi policję do słuchawki, a na koniec uświadomili mu dobitnie, że swym bohaterskim czynem ma szansę ocalić od niechybnego procesu jego własną magistrantkę. I wymienili moje imię i nazwisko, swoich oczywiście nazwisk profesorowi oszczędzając. Jeszcze raz wam, chłopaki, dziękuję...
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 20 kwietnia 2012 o 10:58
A zatem przepraszam, nie miałam pojęcia. Wybaczcie :)
Nie wiedziałam, że to kawał. Mnie to opowiedziano jako anegdotę i serdecznie się przy tym uśmiałam, więc chciałam się tym z Wami podzielić, może niektórzy nie słyszeli. Uprzedziłam, że legendarne. Rozumiem, że się niektórym sprawa nie podoba, ale po co złośliwe komentarze? Mi będzie miło, jeśli choć jednej osobie historia poprawi humor :)
Widziałam to wczoraj na yafud.pl, jesteś pewien, że Twoje?
Warchlak, głośna sprawa była :) Puścił w obieg 300 tys. zł fałszywek, idiota. Takich akcji na co dzień mam dużo więcej :P
Nowość: zadzwoniłam do Policjanta, żeby mi przypadkiem Klienta z domu o wczesnych godzinach rannych nie zgarnął. Cytuję rozmowę:nJa: Panie aspirant, pan też jesteś niezły numer. Ten telefon, którym próbuje go pan wezwać, to ta sama komórka, którą mu zwinęliście i u pana w szufladzie jest w rzeczowych.nP: O k...wa... Faktycznie, mogło tak być...nnNo comment.