Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

s3gaa

Zamieszcza historie od: 23 września 2011 - 17:20
Ostatnio: 7 marca 2012 - 22:38
  • Historii na głównej: 0 z 5
  • Punktów za historie: 637
  • Komentarzy: 6
  • Punktów za komentarze: 5
 
zarchiwizowany

#26641

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Przyszła do mnie paczka. Drogie oprogramowanie, kupione w Stanach, jedna płyta w pudełku. Kochany listonosz zostawił paczkę pod skrzynką na listy, czyli pod płotem na skrawku trawnika od strony ulicy. Paczka była zapakowana w szary papier i idealnie się zlewała z wysuszoną trawą, więc znaleźliśmy ją dopiero następnego dnia rano całą zmoczoną i zamarzniętą... Najgorsze jest to, że z paczki zmył się prawie całkiem druk i ciężko stwierdzić kto był dostawcą. Nie znam się, ale chyba jak coś się kupuje za granicą to automatycznie w Polsce dostawcą jest Poczta Polska?

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 66 (116)
zarchiwizowany

#26377

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Rok temu pracowałam w firmie ogrodniczej. Budowaliśmy akurat ogród przy hotelu, przy którym pracowały tez inne ekipy (różne firmy do rożnych rzeczy: murowanie, wnętrza, koparka). Byłam odpowiedzialna za ułożenie roślin w terenie wg planu i zasadzenie ich, do pomocy miałam kilku chłopaków z naszej firmy. Tak się złożyło, że na całej budowie byłam jedyną kobietą (potem przyszły kucharki które urządzały kuchnię, ale na zewnątrz byłam sama).

W całej tej sytuacji piekielna była ekipa brukarzy z ich szefem na czele. Lubili robić sobie przerwy z piwkiem i żartowali sobie na mój temat w dość wulgarny sposób (np. jak był upał to mówili, żebym się szybko rozbierała bo im się nudzi i nie mają na co patrzeć - tylko innymi słowami). Ja cały czas udawałam że nie słyszę i zajmowałam się moją pracą. Nie miałam jak się na nich poskarżyć bo to była inna firma (nie podlegali pod mojego szefa). Mój szef powiedział mi, że jestem bardzo dzielna bo poprzednia dziewczyna co była na moim miejscu nie wytrzymała tygodnia w takich warunkach. Po pewnym czasie do tamtej ekipy przyłączyli się inni (ci od wykańczania wnętrz wychodzili na balkon na przerwy i też sobie ze mnie żartowali), ale najbardziej wszystkich nakręcał szef brukarzy.

I pewnego dnia klęczę na ziemi i sadzę wrzosy gdy zza roku budynku wychodzi ten szef brukarzy i tak mówi: "O! Jak to miło dla faceta gdy dziewczyna już czeka klęcząca na ziemi!" i się śmieje sam do siebie, i poszedł w swoja stronę. Ja jak zwykle milczałam. Po chwili szok! Wraca i mówi tak: "Przepraszam cie za te żarty, nie bierz tego do siebie, to tylko taka budowlana gadka." A we mnie już się nagromadziło trochę chęci zemsty, więc mu na to odpowiedziałam spokojnie: "Spoko :) Byłam przygotowana na to, że na budowie są ludzie na niskim poziomie kulturalnym i intelektualnym." Uśmiechnęłam się i wróciłam do pracy. I jakoś tak umilkł na resztę tygodni, a za nim umilkła cała budowa.

budowa hotelu

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 158 (212)
zarchiwizowany

#25740

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia od szarri o niesieniu kawy do sklepu przypomniała mi moją historię o tym jak jestem zakręcona.

W czasie studiów robiłam zakupy w małym sklepiku z samoobsługą. Chodziło się tam z takim koszykiem jak to zwykle w małych samoobsługowych sklepach spożywczych. Taki tam był system, że przy kasie nie wyciąga się zakupów z koszyka, pani kasuje wszystko, odchodzi się z zakupami w koszyku na stoliczek i tam pakuje się zakupy do torby i odstawia koszyk.

A ja w swoim zakręceniu wyszłam ze sklepu z tym koszykiem i zakupami w nim. Zorientowałam się gdy już przeszłam dość spory kawałek. Głupio mi było wracać taki kawał świadomie niosąc koszyk. A stałam obok innego spożywczego, więc weszłam tam, zostawiłam koszyk na stercie, zabrałam zakupy i wyszłam uwolniona.

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -17 (29)
zarchiwizowany

#24469

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
W księgarni:

Klientka – Czy macie kartki na 40 urodziny?
Ja – Oczywiście, są tutaj.
K – Aha, no dobrze, a takie zwykłe urodzinowe?
J – tutaj obok.
K – A takie bez okazji?
J – tutaj.
K – a takie zwykłe, nierozkładane?
J – tutaj

Chwila mija

K – To tylko takie zwykłe macie, nierozkładane… to ja dziękuję.

I szybko wyszła

sklepy

Skomentuj (2) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 138 (176)
zarchiwizowany

#17769

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
O współlokatorce będzie.

Świetna oferta! 300zł/mc za kawalerkę! :D Ucieszyłam się strasznie i wzięłam od razu. Ostrzegała mnie tylko przed psem, że mieszka w mieszkaniu. Dla mnie to żaden problem u rodziców tez mieszka pies, a ja lubię spacery i nawet mogę go wyprowadzać. Umowa była taka, że Patrycja (w moim wieku) często wyjeżdża za granicę (razem z psem) i szuka kogoś kto będzie pilnował mieszkania w tym czasie czyli mieszkał na stałe. Wszystkie media wliczone w cenę. Co prawda trochę zaniedbane to mieszkanko, ale skoro jej często miało jej nie być, to wystarczy posprzątać, urządzić i świetnie mieszkać. I rzeczywiście, pierwszego dnia po mojej wprowadzce Patrycja wyjechała na miesiąc gdziestam. Wszystko sobie wysprzątałam i było doskonale.

Po powrocie zaczęły się cyrki.
--> Po pierwsze zaczęło mi być żal pieska, bo dawała mu do jedzenia tylko jakąś starą gotowaną fasolkę, on tego nie jadł, i dość w kuchni cuchła ta fasolka. Powiedziała, że nie mu nic więcej do jedzenia dopóki tego nie zje tego, bo nie będzie na niego tyle marnować kasy skoro mu się zrobiło takie królewskie podniebienie. Wiec kupiłam najtańsze parówki, żeby ten piesek w końcu coś zjadł. Oczywiście dostałam ochrzan że niepotrzebnie go rozpieszczam.
--> Po drugie w całym mieszkaniu porozrzucane ubrania i kosmetyki. Wiecznie niepozmywane jej naczynia. Cieknąca, śmierdząca ubikacja, jednak szkoda jej było kasy na hydraulika.
--> Po kolejne w cale ją nie obchodziło czy jakaś rzecz jest jej czy nie jej. Raz jak wyjechałam na tydzień, zostawiłam szczoteczkę do zębów na umywalce. Po powrocie widzę że szczoteczka jest przestawiona do jej kubeczka razem z jej pastą. Więc zapytałam czy to jej szczoteczka.
Patrycja - Tak to moja nowa szczoteczka... a nie sorry moja jest na półce, to to Twoja.
--> Nagle stwierdziła, że już się tak dobrze znamy, że może bez krępacji wchodzić do łazienki na siku kiedy ja się kapię, a nie było tam żadnej zasłony, tylko wanna.
--> Powoli coraz bardziej przyzwyczajała się to tego że ja wychodzę z psem, aż stało się to moim niepisanym obowiązkiem. Kiedy nie miałam czasu bo byłam cały dzień na uczelni, lub szłam na imprezę, to w mieszkaniu witała mnie u progu mała kupka. Czasem piesek zrobił kupkę do swojego legowiska, lub na balkon gdzie Patrycja tego nie zauważała i przez to nie sprzątała, musiałam jej dopiero zwrócić uwagę. Raz zapytałam czy ona lubi wychodzić z psem na spacer
Patrycja - Nienawidzę! nie mam do tego cierpliwości, to jest zbyt nudne. Najchętniej wcale bym z nim nie wychodziła.

I finał --->> Miarka się przebrała, kiedy weszła do mnie do łazienki (kąpałam się) żeby ... Załatwić grubszą sprawę!!!!

Wyprowadziłam się następnego dnia.
Oczywiście imię zmienione.

mieszkanko

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 169 (227)

1