Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

wiewiorka

Zamieszcza historie od: 29 czerwca 2013 - 0:59
Ostatnio: 29 marca 2016 - 20:15
  • Historii na głównej: 0 z 2
  • Punktów za historie: 33
  • Komentarzy: 1
  • Punktów za komentarze: 1
 
zarchiwizowany

#58917

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Witam :)

Przeglądając stronę natrafiłam na kilka opowieści o naszym cudownym nfz, wiec i ja dodam coś od siebie.
Byłam dzisiaj z córką u alergologa w poradni gdzie można również prywatnie się zarejestrować, gdyż na wcześniejszej wizycie miała rozplanowane leczenie na 3 m-c, bo nie można było stwierdzić co jej jest. Dodam jeszcze, że wizyta była właśnie na fundusz. Tyle tytułem wstępu.
Po wizycie poszłam do rejestracji żeby umówić termin na kolejną wizytę mniej wiecej za 3-4 m-c. Odpowiedź [p]ani (wyjątkowo pomocnej co rzadko kiedy się zdarza) wprawiła mnie w lekkie osłupienie.
[p] - niestety limit do końca roku jest już wyczerpany, ale mogę panią wpisać na listę rezerwową / dodatkowej wizyty
[j] - a jeżeli chciałabym prywatnie?
[p] - to spokojnie tydzień wcześniej może pani się umówić.

I teraz mam pytanie na co idą te pieniądze z nfz, skoro żeby się wyleczyć trzeba mieć i tak pieniądze prywatne?

kraków słuzba_zdrowia

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -7 (21)
zarchiwizowany

#51839

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Witam :) Będzie trochę długo, no ale cóż inaczej się nie da.
Dzisiaj (a raczej juz wczoraj) siedząc ze znajomymi zaczęliśmy wspominać wypadki jakie nam się przydarzyły w ostatnich latach. I tak cofnęliśmy się do roku 2009 kiedy to miałam wypadek (ciekawskich odsyłam do szczątkowych informacji http://krakow.gazeta.pl/krakow/1,35798,6332681,Pijany_policjant_spowodowal_wypadek.html) ale nie o sam wypadek chodzi (dziękuję tym, którzy byli wtedy przy mnie, jak to się mówi "przyjaciół poznaje się w biedzie" ale to kiedy indziej). Piekielnością była nasza służba zdrowia (dziwne prawda?), po wypadku zostałam przewieziona do szpitala na ul. Botanicznej na oddział neuro - traumatologii (chyba jakoś tak się to nazywa), nie licząc początkowych godzin gdzie było trochę zabawnych sytuacji z mojej strony (nie ważne że nie kumałam co się stało, ale jakimś cudem wiedziałam, że mnie szyją, wyjechałam z tekstem "panowie proszę was bardzo ale szyjcie mnie szybciej bo o północy muszę być w domu bo tata mnie udusi"), chyba na drugi dzień ogarniałam ogrom sytuacji bardziej. Podczas obchodu lekarzy i innych, stwierdziłam że nie mogę ruszać lewą ręką, jedynie ledwo na bok na odległość około 4-5 cm, na co chyba ordynator czy jakiś inny ważniak stwierdził, że to TYLKO defekt kosmetyczny, wystarczy wsadzić do chusty i będzie cacy. Yhy już mi się to nie spodobało pomimo dużej dawki środków przeciwbólowych i innych powiedziałam tacie, żeby cokolwiek z tym zrobił, gdyż jestem (w tamtym czasie) niepełnosprawna i to nie jest "defekt kosmetyczny" (jestem leworęczna więc to wielkie utrudnienie). Dzień po operacji na głowę zostałam przewieziona do innego szpitala, gdzie mój sąsiad "wstawił" mi 13 cm DRUT w ramię na jakieś 3 lub więcej tygodni i zdiagnozował "zerwanie więzozrostu obojczykowo - barkowego". Gdyby nie mój upór (plus wsparcie znajomych i ludzi których się nie spodziewałam), na szczęście jakieś znajomości i wielomiesięczna rehabilitacja, to do tej pory nie mogłabym ruszać ręką i przeżywałabym katusze z powodu bólu.
A teraz sobie myślę co muszą przeżywać ludzie, którzy nie mają tyle szczęścia co ja i życzliwych ludzi wokół siebie.

Kraków słuzba_zdrowia

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 0 (52)

1