Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

zielonykangurek

Zamieszcza historie od: 29 czerwca 2017 - 9:35
Ostatnio: 27 marca 2018 - 9:01
  • Historii na głównej: 3 z 3
  • Punktów za historie: 354
  • Komentarzy: 23
  • Punktów za komentarze: 111
 

#81050

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Przypomniała mi się pewna historia. Wszyscy uczestnicy ruchu drogowego czytający te wypociny proszeni są o zajęcie miejsca siedzącego, bądź mocne złapanie się czegoś stabilnego, by uchronić się przed powalającą na kolana głupotą.

Sytuacja miała miejsce na parkingu podziemnym. Zamierzałam ku wyjazdowi pasem z pierwszeństwem. Po mojej lewej toczył się powolutku samochód, również zmierzający do wyjazdu. By lepiej zobrazować: "skrzyżowanie" w kształcie T, ja jadę daszkiem, trzonkiem pan Mundry Kierofca, on chce skręcić w lewo w daszek. A jako że jedzie podporządkowaną, to musi mi ustąpić. Na tym parkingu są oznaczenia poziome ("trójkąciki" przed skrzyżowaniem, znaczące tyle co "ustąp pierwszeństwa przejazdu").

Niestety, znaki te zostały zignorowane przez pana Kierofcę jak prawa człowieka w Korei Północnej. W ostatniej chwili udało mi się odbić na prawo unikając kolizji. Wdech, wydech, uspokoiłam się, to chcę jechać dalej, ale widzę, że niedoszły sprawca kolizji wysiadł ze swej limuzyny i zmierza w moją stronę. Otwieram okno oczekując przeprosin (eh, słodka naiwności):
[K]ierofca: Jak jeździsz durna babo! O mało nie roz[pisk cenzury] mi auta! Do końca życia byś się nie wypłaciła! Kto cię kur[pisk cenzury] wpuścił za kierownicę, idiotko?!
[J]a: Panie, nie dość, że miał mnie pan z prawej, to jeszcze jechał pan podporządkowaną *wskazuję mu "trójkąty"*
[K]: Kretynko niedouczona! To znaczy, że to JA mam pierwszeństwo, a TY masz mi ustąpić! Zapisz się na jazdy doszkalające i przestań powodować zagrożenie!
Po czym wsiadł i odjechał, pewnie dalej szerzyć świadomość wśród "niedouczonych kierowców".

Człowiek uczy się całe życie.

Mistrz kierownicy

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 144 (170)

#79807

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Warszawska "Patelnia" - miejsce tuż przy metrze, w samym centrum, niedaleko dworca PKP i przystanku autobusowego. Jak nietrudno się domyślić, jest bardzo zatłoczone, "ludziów jak mrówków".

Nic więc dziwnego, że jest to jedno z ulubionych miejsc wszelkiego rodzaju żebraków. O ile do tych, którzy choćby starają się zarobić, np. graniem, śpiewaniem i tym podobne, naprawdę nic nie mam (sama wielokrotnie dzieliłam się zawartością portfela), o tyle nie mogę znieść tych żerujących na ludzkiej wrażliwości.

Często panowie koło czterdziestki, wyglądający na zdrowych, zbierają na jedzenie. Rozumiem, że ciężko jest w tym kraju o dobrą pracę, ale chyba lepsza byle jaka niż żebranie? Takiej zresztą nie brakuje, zwłaszcza w dużym mieście.

A skłoniło mnie do napisania tej historii to, co zobaczyłam tam wczoraj. A tak dokładniej, to moja późniejsza refleksja na ten temat.

Przy schodach siedzi jakiś młody chłopak z kartką "Zbieram na blanty" (brawa za szczerość, głośne "buuu" za nieuczciwość i lenistwo).

Trochę dalej od niego siedzi drugi młody facet z kartką "Zbieram na piwo" (jak wyżej).

A trochę dalej od szanownych jegomości stoi dwoje (zapewne, sądząc po wieku) studentów i jeden starszy od nich mężczyzna, rozdają ulotki.

Nie samo to mnie tak zbulwersowało (zamiast trzymać kartkę i grać na uczuciach, porozdawaj choćby te ulotki, zarobisz uczciwie, widziałam ludzi w różnym wieku rozdających ulotki, da się), jak postawa naszych rodaków.

Ulotki nie weźmie (a nuż widelec student ma płacone od ulotki?), ale do piwa dla absolwenta Wyższej Szkoły Lansu i Bounce'u (czy jak to się tam pisze) chętnie się dorzuci.

Nie mój interes, co kto robi ze swoimi ciężko zarobionymi pieniędzmi, ale nie sądzę, by wspieranie żebractwa było właściwe. Przez takich sprytnych inaczej prawdziwie potrzebujący nie mają szans na otrzymanie pomocy.

Z ciekawości spytałam kiedyś jednego żebrzącego pana, dlaczego nie pójdzie do pracy (wyglądał na 50 lat i całkiem zdrowego).

- Aaa, pani droga, teraz to tylko do ochrony przyjmują, a mnie się nie opłaca pracować za 7 złotych, mam swój honor!

No tak, żebranie za to takie honorowe...

jak zarobić by się nie narobić

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 94 (124)

#79577

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jako że trwa sezon na szukanie mieszkań w większych miastach, postanowiłam napisać tę historię w ramach ostrzeżenia.

Szukałam mieszkania.
Swoje wymagania miałam, i to całkiem sporo, w tej kwestii pozostawałam też nieugięta, bo, niestety, przysłowiowe machnięcie ręką na którekolwiek zmieniłoby mieszkanie w udrękę. Z tego też powodu poszukiwania trwały długo, a i przez moje ręce przeszły setki ogłoszeń, jak nie więcej.

Po czasie nauczyłam się rozpoznawać oszustwo po samym tytule ogłoszenia. Zazwyczaj były pisane na jedno kopyto. Czasem były te same zdjęcia (hm, mogłabym przysiąc, że to mieszkanie wcześniej było na Słonecznej, dlaczego teraz jest na Letniej?), ale zawsze cechowało je jedno: wyśmienita lokalizacja, luksusowe wyposażenie i śmieszna cena. Na samym początku poszukiwań moja ciekawość wzięła górę i zadzwoniłam z pytaniem "Czy cena podana w ogłoszeniu to literówka?". Po tej rozmowie pokopałam trochę i nieco już wiem na ten temat.

Zazwyczaj mówią, że jest niska cena, bo właściciel mieszka za granicą i w sumie bardziej mu zależy na bezproblemowym i długoterminowym wynajmie, niż na pieniądzach. Jeśli do tej pory nie zapala Ci się czerwona lampka, choć raczej w tym momencie powinien to już być wielki neon "UWAGA PORTFELOOPRÓŻNIACZE", to proponuję jakieś poradniki "Święty Mikołaj i proste tricki internetowe, czyli oszustwa dla laików".

Oczywiście, te oferty są nieaktualne. Zdjęcia pochodzą np z ogłoszeń o wynajem lub sprzedaż, najczęściej nieaktualnych od paru lat. Chcąc obejrzeć/wynająć to mieszkanie, musisz wpłacić agencji 140/180/240 złotych (kwoty są różne, zależy od agencji)i podpisać z nimi umowę. Przekonują Cię, że to zabezpieczenie dla nich, żebyś nie znalazł na własną rękę czegoś. Na szczęście nie byłam tak naiwna, by to zrobić, jednak domyślam się, co się dzieje po wpłacie. Część z nich ma nawet w regulaminie, że wykupujesz ich usługi na termin 7/14/30 dni. Niby nic podejrzanego? Paręnaście punktów niżej można znaleźć zapis mówiący, że mają prawo przedstawić Ci ofertę 7/14/30 dni po wpłacie. Oraz, że nie gwarantują aktualności ofert.

Takie ogłoszenia wciąż się pojawiają, więc część osób musi się nabierać. Zasada jest prosta: uczciwa agencja nie pobiera opłat przed podpisaniem umowy o wynajem. Dziwi mnie też, że dalej spokojnie funkcjonują!

agencje "dejmniekase"

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 134 (142)

1