Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Aksal

Zamieszcza historie od: 7 września 2013 - 10:10
Ostatnio: 29 lutego 2024 - 13:41
  • Historii na głównej: 5 z 5
  • Punktów za historie: 739
  • Komentarzy: 92
  • Punktów za komentarze: 544
 

#80792

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jako komentarz do historii http://piekielni.pl/80791 chciałbym się trochę rozpisać.

Jakiś czas temu w internecie pojawił się również screen z Facebooka, gdzie ktoś "sprytny" chwalił się, że kasjerka w którymś z dużych marketów policzyła jego avocado jako ogórka, on zauważył to już przy kasie, ale nie zwrócił jej uwagi, przez co zapłacił kwotę około 10x mniejszą niż powinien.

Screen ten trafił na jeden z portali ze śmiesznymi obrazkami, a następnie na jego facebookowy profil. I o ile jeszcze na samym portalu większość ludzi potępiała pana "sprytnego", to na Facebooku ponad połowa komentarzy pochwalała jego zachowanie, bo:

1. To zagraniczny sklep, który dużo zarabia, więc nie zbiednieją.

2. Kasjerki czasem też nabijają droższe produkty i one kradno!

3. Jakbyśmy w Polsce zarabiali normalne pieniądze, toby nie trzeba było kombinować, a wielkie sklepy wykorzystują Polaków za marne grosze.

4. Kasjerki często są winne grosika i im się zbiera w ciągu tygodnia dużo!

I jeszcze parę innych mądrości ludowych.

Gwoli ścisłości - jednak była spora część ludzi, która uważała takie zachowanie za karygodne, jednak w przypadku Facebooka - najwyżej oceniane były te głosy pochwalające zachowanie bohatera.

Moim zdaniem - taka mentalność jest jak najbardziej piekielna.

hipermarket

Skomentuj (15) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 76 (128)

#79633

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Czytałem sobie wyznanie o zachowaniu dzieci w restauracji i braku reakcji rodziców i przypomniała mi się historia sprzed paru lat (nawet byłem pewny, że ją kiedyś tutaj dodawałem, ale musiałem się mylić :)).

W czasie studiów dorabiałem sobie w znanym markecie z elektroniką jako promotor na dziale foto-video (byłem zatrudniony przez firmę X, aby zachwalać ludziom jej produkty). Jednak pracowałem akurat w ciężkim okresie, kiedy brakowało ludzi, a jako, że mnie już tam znali, bo pracowałem od jakiegoś czasu, umówiliśmy się tak, że przez większość czasu byłem sam na dziale, bez żadnego pracownika marketu, a w razie potrzeby będę dzwonił i wzywał kogoś z foto-labu.

I takiego właśnie dnia, kiedy sam przechadzałem się wzdłuż rzędu aparatów, przyszedł facet, ok 30tki, z dzieciakiem, który mógł mieć ok 3-4 lata (w każdym razie musiał stanąć na palcach, żeby dosięgnąć najniższego rzędu aparatów na półce).

I w czasie kiedy ojciec oglądał sobie jakiś aparat, mały ściągał z półki wszystkie po kolei, a potem "rzucał" je, tak że dyndały sobie na kabelku zabezpieczającym i obijały się o półkę. Popatrzyłem parę sekund w ich kierunku, żeby dać ojcu czas na reakcję, ale zobaczyłem, że spojrzał tylko na małego, ale nie zareagował. Podszedłem więc do półki i zacząłem ustawiać to co mały demolował. Kiedy skończyłem, odwróciłem się plecami do nich, żeby odejść, kiedy kątem oka zobaczyłem ruch i usłyszałem odgłos uderzenia - odwróciłem się i zobaczyłem jakieś 2 aparaty na jednej z wyższych półek obok ojca wytrącone ze swoich miejsc - mały nie miał szans tam dosięgnąć.

Przyznam, że się zwyczajnie, po ludzku wkur...em na takie burackie zachowanie tatuśka i zrobiłem pierwsze co mi przyszło do głowy - popatrzyłem na niego, a potem energicznym krokiem podszedłem do telefonu i podniosłem słuchawkę z zamiarem telefonu na ochronę.

Kiedy się odwróciłem, zobaczyłem tylko małego, znikającego za regałem, ciągniętego przez tatuśka za rękę.
I w czasie kiedy się zastanawiałem, co miałbym zrobić, gdyby uszkodzili jakiś sprzęt (przejrzałem i na szczęście nie było widać żadnych śladów na aparatach), zobaczyłem ich dwóch w towarzystwie jeszcze żony i córki, wchodzących do mojej alejki. Uśmiechnąłem się promiennie do pana buraka i znów udałem się powoli w kierunku telefonu i zanim jeszcze do niego doszedłem usłyszałem za sobą "Ku&*a, innym razem se pooglądasz aparaty" i zobaczyłem, jak burak ciągnie całą rodzinkę za sobą w stronę wyjścia.

Nie ma to jak pokazywać dziecku dobry przykład.

Media_Markt

Skomentuj (14) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 146 (160)

#78599

przez (PW) ·
| Do ulubionych
InPost - paczkomaty.

Korzystałem z nich wiele (zbyt wiele) razy w różnych miastach. Zawsze byłem cholernie zadowolony, bo mogłem sobie paczkę odebrać kiedy chcę, po drodze z pracy, bez kolejki na kilkanaście osób, jak to zwykle na poczcie polskiej bywa.
Korzystałem z ich usług w kilku różnych miastach (praca w delegacji) i zawsze byłem szczerze zadowolony. Jednak jest takie miasto w centralnej Polsce, które zawzięcie pracuje sobie na członkostwo w polskim Trójkącie Bermudzkim, zwłaszcza przez podejście niektórych ludzi do swojej pracy i współżycia społecznego.

Odkąd w tym mieście się znalazłem, zamówiłem jak na razie 8 paczek z dostawą do paczkomatów, z czego przy 6 (z ośmiu, czyli 75%!) schemat był identyczny - dostaję maila, że paczka została nadana do paczkomatu pod moim blokiem, a dwa dni później dostaję smsa z informacją "Twoja paczka została umieszczona w paczkomacie na drugim końcu miasta". Bez żadnej informacji, z jakiego powodu, co można z tym zrobić i tak dalej. Za pierwszym razem nawet nie zwróciłem uwagi na treść smsa, tylko podszedłem do "mojego" paczkomatu i szlag mnie trafiał, dlaczego nie chce mi wydać mojej paczki.

Konsultant InPostu tylko przesyła informacje do oddziału, skargi lecą jedna za drugą, a leniwy kurier wciąż wsadza paczki gdzie mu wygodnie, a ja już nie wiem, co mam z tym zrobić...

Aktualizacja 6 dni później:
Po moich kilku telefonach na infolinię zakończonych zapewnieniami, że wysłali prośbę o przekierowanie paczki do prawidłowego paczkomatu, oraz po kilku reklamacjach, wszedłem w status przesyłki, a moim oczom ukazał się napis "paczka wyruszyła w drogę powrotną do nadawcy"...

inpost kurierzy

Skomentuj (7) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 106 (116)

#71443

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Właściwie bardziej niż historia, będzie to ostrzeżenie, czyli jak dałem się naciągnąć przez internet.

Znalazłem na OLX pewien sprzęt elektroniczny, na który poluję od jakiegoś czasu, w cenie dość okazyjnej (na tyle okazyjnej, żebym się zainteresował, ale nie tyle okazyjnej, żeby wzbudziła jakieś większe podejrzenia). Na profilu OLX podana w miarę dokładna lokalizacja (Katowice, konkretne osiedle), sprzedający na moje pytania odpisał, że może sprzęt wysłać, ale jeśli nie odpowiada mi przedpłata na konto, to zaprasza osobiście i tym trochę uśpił moją czujność.

Niestety, zgodziłem się, dostałem dane na maila, przelałem pieniądze i w tym momencie kontakt się urwał. I dopiero niestety w tym momencie wkleiłem dane konta w Google i znalazłem ostrzeżenia przed naciągaczem.
Poczekam do końca tygodnia i zgłaszam sprawę na policję, ale nie wierzę w odzyskanie kasy (na szczęście suma 3 cyfrowa tylko).

TL;DR:
Nie ufajcie ludziom na OLX, gdzie nie można ich praktycznie wyśledzić i nie macie gwarancji zwrotu, sprawdzajcie dane konta w Google, może ktoś inny już się naciął na tę osobę.

Nie wpłacajcie kasy na konto:
Tomasz Walasek
Katowice ul.Przedwiośnia 13/5

http://kotomwalmp-tomasz-walasek-katowice.centrumopinii.com/

OLX

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 136 (176)

#71344

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Parę miesięcy temu wyjechałem do pracy za granicę, w nieco nietypowym dla naszego kraju kierunku, bo na Słowację. Mieszkam w stolicy, co prawda w jednej z gorszych dzielnic, jednak podobne kwiatki widuję w całej Bratysławie.

W sumie nie miałbym wielu powodów do narzekania, gdyby nie to, jak niesamowicie brudno jest wszędzie wokół. I co prawda papierki porzucone na chodniku jeszcze bym jakoś przeżył, przecież i u nas ludzie nie są święci. Gorzej jest z ludźmi, którzy nie widzą nic złego w tym, żeby pozostawić psiego klocka idealnie metr przed wyjściem z bloku, na betonowym chodniku. Jeszcze gorzej jest z ludźmi, którzy potrafią wyrzucić dwa worki ze śmieciami przy drodze pod miastem (pośrodku niczego właściwie).

Jednak jakiś czas temu widziałem coś, co odebrało mi mowę - szedłem sobie ulicą (szeroka, dwupasmowa, mocno uczęszczana), a w trawie obok chodnika oprócz typowej zawartości wszelkich papierów i butelek po piwach zobaczyłem... butelkę po Domestosie.

Zastanawia mnie tylko, czy ktoś specjalnie wziął ją z domu, żeby wyrzucić w tym miejscu, czy może miał w niej jakiegoś drinka na drogę?

zagranica

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 202 (232)

1