Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Eander

Zamieszcza historie od: 8 listopada 2012 - 11:09
Ostatnio: 24 kwietnia 2024 - 8:50
O sobie:

Z góry przepraszam za błędy niestety gdy szybko pisze łatwo mogę coś przeoczyć.

  • Historii na głównej: 2 z 3
  • Punktów za historie: 280
  • Komentarzy: 784
  • Punktów za komentarze: 4053
 
zarchiwizowany

#86642

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Może bardziej śmieszne niż piekielne ale:

Żona jest w 37 tygodniu ciąży wczoraj była na jednej z ostatnich wizyt u swojego ginekologa (nawet w porządku lekarza do tej całej epidemii) i dostała cudowną radę.

- Jak zrobi się mokro proszę jechać do szpitala.

Z relacji żony nie był to żart, a "poważne zalecenie" i tylko zastanawia nas jak poradziliśmy sobie bez tej cudownej rady przy dwóch poprzednich ciążach.

ginekolog ciąża

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -10 (18)

#85819

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Święta minęły, czas powyrzucać opakowania po prezentach. Czasem lepiej zostawić, bo łatwiej zabawki w nich przechowywać, ale czasem zwyczajnie się nie opłaca, bo zabawka czy gra ląduje w jakimś większym pudle z innymi i tu dochodzimy do sedna, a raczej do gry "Mówiące pióro" firmy Clementoni.

Jak uważacie, jakie wymiary powinno mieć opakowanie gry składającej się z 30 kart formatu zeszytowego (A5) i długopisu w kształcie marchewki o średnicy około 3-4 cm na grubszym końcu, i długości około 15 cm?
Otóż producent uznał, że odpowiednie wymiary to: 37 x 6 x 27 cm czyli miej więcej takie samo jak pudełko puzzli o 2000 elementów.

Ja naprawdę rozumiem, że małe pudełko "znika" na półce, ale tu już chyba przeszliśmy granice absurdu skoro 80% wnętrza pudełka zajmuje plastikowe wypełnienie aby "gra w nim nie latała".

prezenty opakowania

Skomentuj (11) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 153 (171)

#81276

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Do jasnej chol... co jest z tymi ludźmi, ale może zacznijmy od początku.

Pracuję w środku lasu jakieś 5km od najbliższej miejscowości i około 0,5km od głównej drogi. Jakoś około tygodnia po świętach przybłąkała się nam do pracy kotka. Zwierzę raczej młode niespełna roczne. Od razu widać było, że nie jest to dziki kot. Kotka była bardzo ufna i spragniona ludzkiego towarzystwa, do tego jak się później okazało nauczona korzystania z kuwety.
Dla wszystkich jasne było, że sama bez "pomocy" raczej nie wybrała by się na taki spacerek o tej porze roku, ale geniusza nie ma jak znaleźć, więc postanowiliśmy ją przygarnąć (typ pracy 24/7 więc zawsze ktoś jest w budynku, a i ze zwierzakiem przyjemniej posiedzieć na nocce). Koniec końców okazało się jednak że kotka trafi do domu kolegi bo i tak zastanawiał się nad przygarnięciem jakiegoś zwierzaka. Ok, tu historia mogła by się zakończyć puentą o "nietrafionych prezentach gwiazdkowych", ale...

Z racji na chorobę dziecka przez około tydzień nie było mnie w pracy, ale dziś po powrocie czekała na mnie niespodzianka. Okazało się bowiem, że mamy jednak nowy nabytek w firmie: suczkę. Tak jakiś geniusz zbrodni wywalił psa zimą (jakoś po tym załamaniu pogody) w środku lasu. No tak przecież piętnastego zaczęły się ferie.

Dlatego życzę naszym geniuszom aby następnym razem jak będą tędy jechali, najpierw padły im komórki, potem samochody szlag trafił, a na koniec musieli się przejść w zadymce te 5km do najbliższej miejscowości żeby prosić o pomoc, może wtedy debile zrozumieją co zrobili.

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 140 (160)

1