Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#19012

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Silversen w swojej opowieści (http://piekielni.pl/18980) przypomniał mi moje dwie przygody z piekielnymi rowerzystami:

1) Jadę prawym pasem bardzo wolno, ponieważ szukam wolnego miejsca do parkowania pomiędzy samochodami zaparkowanymi prostopadle do chodnika. Nagle łup coś w prawe przednie drzwi- to piekielna rowerzystka postanowiła włączyć się do ruchu swoim wielocypedem. Oczywiście nawet nie zerknęła przedtem czy coś akurat się nie toczy główną drogą- za bardzo była zajęta wgapianiem się czy siatki wypełnione zakupami dobrze wiszą na kierownicy.
Wyskoczyłam z samochodu, żeby sprawdzić czy się gamońka nie uszkodziła, a ta jeszcze do mnie z „ryjem” i dawaj straszyć mnie policją. Wyjęłam komórkę z auta oświadczając, że chętnie zadzwonię sama wszak mam całą zgraję świadków. Wtedy zobaczyłam jak szybko można zaiwaniać na składaczku obwieszonym siatami, do tego mającym lekko zwichrowane przednie koło.

2) Latarnie na ulicy wygaszone, ciemno jak w wątpiach kaszalota. Zatrzymuję się na „stopie”. Z prawej mam spoko widoczność, lewą stronę widać tylko w lustrze zawieszonym po drugiej stronie skrzyżowania. Upewniwszy się, że prawa wolna a w lustrze ciemność, powoli ruszyłam do przodu. Nagle słyszę pisk hamulców i widzę czarny kształt przelatujący mi nad maską. Odruchowo zahamowałam i dopiero jak odzyskałam oddech skumałam, że to ubrany na czarno rowerzysta jechał bez świateł i wdzięcznie katapultował się ze swojego siodełka i śmignął lotem koszącym ponad maską mojego samochodu. Zanim odpięłam pasy i wyskoczyłam z auta gościu już zbierał swój pojazd i spiesznie oddalał się z miejsca zdarzenia.


Już po pierwszej przygodzie zapadłam na ciężką alergię na rowerzystów i żadne odczulanie nie przynosi skutku.

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 205 (219)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…