Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#25197

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia http://piekielni.pl/24320 przypomniała mi o moich ostatnich przygodach z dostawcą internetu. Tyle, że od drugiej strony.
Na moim osiedlu są małe możliwości podłączenia do sieci. Wybraliśmy dostęp radiowy. W sumie nie najgorszy, czasem zdarzały się jakieś chwilowe przestoje w dostarczaniu sygnału, ale naprawdę byliśmy zadowoleni. Aż do zeszłego tygodnia. We wtorek wieczorem wróciliśmy z mężem do domu, włączamy komputer. Internetu brak. Standardowe zresetowanie routera, sprawdzenie wtyczek, no nic nie pomogło. Trudno. Wieczorem nikt już telefonu w biurze dostawcy nie odbierał.
Rano zadzwoniłam do dostawcy z prośbą o informację. (D)- ktoś od dostawcy, (J)- ja.
(D) - Jaki adres? Piekielna 30? No tak, mamy tam awarię, ale dziś (środa) do 14 będzie naprawione. Pani jest w domu, żeby sprawdzić?
(J) - Niestety nie, pracuję do późna.
(D) - Acha, ale to nic bo awaria na pewno będzie usunięta.
I z tym przeświadczeniem wróciliśmy w środowy wieczór do domu. W głowie już poukładane wszystko, co musimy zrobić (powysyłać oferty naszej firmy, popłacić rachunki, sprawdzić CV osób, które chcą u nas pracować). I co? Ano nic - internetu nadal brak. Za telefon, oczywiście nikt nie odbiera. O, tak się bawić nie będziemy.
Czwartek rano dzwonię do dostawcy z pracy.
(J) - Dzwonię z ul. Piekielnej 30, dzwoniłam już wczoraj, nadal nie mamy internetu.
(D) - Niemożliwe, internet działa.
(J) - Od kiedy?
(D) - No od wczorajszego wczesnego popołudnia.
(J) - No to muszę Pana zmartwić, bo nie działa. Próbowałam się wczoraj do was dodzwonić, ale nikt nie odbierał,
(D) - Bo my pracujemy do 17.00.
(J) - Super, ja też. Proszę przysłać w takim razie kogoś, kto sprawdzi, co jest grane.
(D) - Oczywiście, czy o 14.00 będzie ktoś w domu? Bo to na pewno coś, co można zdalnie zrobić u pani w domu. Pewnie coś jest źle podłączone.
Noż cholera jasna!
(J) - Nie, pracujemy z mężem do późna! A kabelki posprawdzałam, są ok.
(D) - No to nie pomogę, wieczorem nie pracujemy.
I tu już czara się przelała!!
(J) - Czyli co? Jak przedłużaliśmy umowę, to potrafiliście SAMI przyjść do nas przed 20tą, a jak chodzi o naprawę, to nie przyjdziecie?
(D) - No nie...
(J) - Czyli tak długo, jak nie będzie mnie w domu przed 17tą, tak długo nie będę miała internetu?
(D) - No tak...
(J) - Mam nadzieję, że pan żartuje! Jeśli nie chcecie dostać pisma od mojego prawnika, radzę, by ktoś dziś wieczorem przyjechał i sprawdził, co się dzieje!
(D) - Ale wie pani, że jeśli to będzie z pani winy, to zapłaci pani za interwencję?
(J) - OK, zgadzam się na taki układ!
Czwartek, godz. 18.30 przyjechali technicy-magicy. Sprawdzili kabelki, podłączenia w naszym domu. Cóż... Wszystko działa. Zeszli do piwnicy, do skrzyneczki (czy jak to się tam nazywa). Sprawdzili... Okazało się, że jak naprawiali usterkę... rozłączyli nas na switchu. Jeden głupi kabelek, a tyle zamieszania i tyle nerwów. Oczywiście nic nie zapłaciłam, ale przeprosin nie usłyszałam.

Osiedlowy Network

Skomentuj (8) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 160 (184)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…