Historia Liny (http://piekielni.pl/39082) przypomniała mi pewną sytuację.
To był 2 stycznia, wszyscy w biurze wrócili z urlopów świąteczno-noworocznych, szef zaprosił nas do siebie, żeby wznieść toast za powodzenie w Nowym Roku. Były miłe słowa i życzenia, żebyśmy z ufnością patrzyli przed siebie, nie poddawali się przeciwnościom i przede wszystkim byli pewni jutra - obyśmy nigdy nie martwili się przyszłością, bo to w tych czasach jest najważniejsze (przytaczam z pamięci, ale zapamiętałam jego słowa naprawdę dobrze).
Zaraz po przemowie, łyczku szampana i opowieściach kto i jak spędził święta, szef podziękował nam i kazał się rozejść. Dodał tylko: "Mon, ciebie proszę na chwilkę do siebie".
I tak dostałam wypowiedzenie. Bo kryzys.
To był 2 stycznia, wszyscy w biurze wrócili z urlopów świąteczno-noworocznych, szef zaprosił nas do siebie, żeby wznieść toast za powodzenie w Nowym Roku. Były miłe słowa i życzenia, żebyśmy z ufnością patrzyli przed siebie, nie poddawali się przeciwnościom i przede wszystkim byli pewni jutra - obyśmy nigdy nie martwili się przyszłością, bo to w tych czasach jest najważniejsze (przytaczam z pamięci, ale zapamiętałam jego słowa naprawdę dobrze).
Zaraz po przemowie, łyczku szampana i opowieściach kto i jak spędził święta, szef podziękował nam i kazał się rozejść. Dodał tylko: "Mon, ciebie proszę na chwilkę do siebie".
I tak dostałam wypowiedzenie. Bo kryzys.
nie-korpo ale chciałoby
Ocena:
492
(552)
Komentarze