Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#53507

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jakiś czas temu dostałem zlecenie od mamy - potrzebna pilnie książka do firmy. Jedź szybko do Biblioteki. A potem do niej.
Trasa to 4,5 km jazdy rowerem. Co może Cię w czym czasie spotkać?
- Wjeżdżam na ścieżkę przy Grunwaldzkiej od Ślichowic (trochę piekielny zjazd dla osoby która jedzie z miasta, bo nagle wjeżdża się pod prąd dwujezdniowej trzypasmówki), która prowadzi wzdłuż straży pożarnej, a potem szpitala. Pod nim jest przystanek autobusowy (ścieżka idzie za nim) - ludzie stoją sobie na zieleni w cieniu, a ich torby z rzeczami na środku ścieżki. Mijam i jadę dalej, ale zaraz za przystankiem na skrzyżowaniu jest tylko przejście dla pieszych (znak końca ścieżki rowerowej przed skrzyżowaniem i kolejny mówiący o niej za nim, choć może to lepiej, bo karetki co chwilę tam jeżdżą na sygnale). Schodzę z roweru, przechodzę.
- Trasa idzie w cieniu kasztanowców między chodnikiem a drzewami. Widzę przed sobą panią idącą chodnikiem tuż przy krawędzi ścieżki, a po drugiej stronie psa idącego po trawie. Coś mi nie pasuje, więc zwalniam. Całe szczęście, bo pies był na cienkiej smyczy, której nie było widać. Dzwonek w ruch i pani łaskawie przechodzi przez ścieżkę rowerową do pieska.
- Dojeżdżam do skrzyżowania z inną dwujezdniówką - Jagiellońską. Ścieżka dalej biegnie po drugiej stronie Grunwaldzkiej, więc trzeba cztery razy przejechać przez przejazd dla rowerów. Jednak najpierw trzeba zrobić ostry skręt. Panowie biznesmeni z aktówkami postanowili porozmawiać sobie na nim w cieniu drzew.
- Przejeżdżam powolutku, na zielonym, wcześniej się zatrzymując przed wjazdem na jezdnię (czemu? ano było to jakiś czas po tym http://piekielni.pl/52570 ). Mimo tego na czwartym przejeździe ktoś postanowił wymusić pierwszeństwo i przejechał samochodem 5 m przed moim kołem (dokładnie w tym miejscu co w tamtej historii).
- Na końcu Grunwaldzkiej zmodernizowano skrzyżowanie. Postanowiono przy tym dokończyć ścieżkę rowerową, która kończyła się na 200 m przed nim. Po drodze jest wiadukt oraz wjazd i zjazd z niego. Zrobić zrobili, ale niejasne mi jest czemu nie zrobili przejazdów rowerowych na dojazdach na wiadukt - stoi sobie znak przy ścieżce, że się ona kończy, ale dla samochodów jadących jezdnią stoi znak, że jest tam przejście i przejazd, a na asfalcie jest zebra dla pieszych i pas dla rowerów oraz wszędzie różowa kostka ścieżki rowerowej (powie mi ktoś do czego mam się dostosować? Bo na razie przeprowadzam tam rower).
- Na Żytniej Pan postanowił sobie zaparkować na ścieżce rowerowej w momencie, gdy po niej jechałem. Na szczęście odbiłem szybko i udało mi się nie wjechać w niego. Zwróciłem mu uwagę, że to jest ścieżka rowerowa i by patrzył jak jeździ oraz przy okazji tam jest skrzyżowanie (w kształcie litery T) i by potem się nie zdziwił, jak ktoś wbije mu się w bok albo go przerysuje.
- By dojechać tam gdzie chcę muszę przejechać trasą tylko dla rowerów wiodącą pod mostem, tuż przy korycie (małej) rzeki poniżej normalnego gruntu. Zjeżdżając wpakowałbym się w służby oczyszczania miasta, ale najlepsza była całująca się para nastolatków w cieniu. Stali w taki sposób, że osoba jadąca z drugiej strony mogłaby na nich wpaść, bo po prostu by ich nie zauważyła, bo tam było ciemno.
- Przejeżdżam dalej przez park, przestaję liczyć już ludzi idących ścieżką mimo, że obok jest równie szeroki wyasfaltowany chodnik z ławeczkami.
- Starszy pan uznał, że lepiej zejść z górki po wijącej się ścieżce rowerowej niż po schodach, oraz inny otyły mężczyzna na wózku elektrycznym, który zjeżdżał z górki samym środkiem wąskiej ścieżki.
I to wszystko na 4,5 km.

ścieżka_rowerowa rower

Skomentuj Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -6 (28)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…