Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#60636

przez (PW) ·
| Do ulubionych
W odpowiedzi na świeżutką historię Cynthiane (http://piekielni.pl/60634).

Wespół z grupą internetowych znajomych piszemy recenzje na pewnym portalu o literaturze. Robimy to całkowicie za darmo, od lat, portal funkcjonuje całkiem zacnie - w zamian dostajemy recenzowane książki, czasem filmy, wejściówki do kina, na imprezy czy komiksy. Takie hobby :)

Na ogół nie ma problemu z recenzjami negatywnymi, jednak zdarzają się wydawcy, którzy wyjątkowo starają się wpływać na recenzenta. Osobiście doświadczyłam tego kilka razy.

Dwukrotnie recenzja książki, której portal patronował, nie została opublikowana - bo wydawnictwo zagroziło, że zerwie współpracę nie tylko z portalem, ale także ze sklepem działającym pod tą samą marką. Żeby było śmieszniej, te recenzje nie były negatywne, a jedynie "pół na pół", wytykające np. błędy merytoryczne czy logiczne autora.

Raz otrzymałam książkę, swoja drogą niezłą, ale z paskudnymi błędami stylistycznymi i fleksyjnymi. Napisałam prywatny mail do wydawnictwa, w którym wyraziłam swoją dezaprobatę i zdziwienie, bo dotąd redakcje mieli świetną (przyznaję, nienajspokojniej). Wydawnictwo opublikowało na swojej stronie i blogu odpowiedź - złośliwą i ironiczną, nie przyznając się do błędu, a mnie wymieniając z pseudonimu i krążąc wokół literówki w mailu (porównania na zasadzie "dlaczego uwagę na błędy w wydrukowanej i sprzedawanej książce zwraca osoba, która zrobiła literówkę w prywatnym mailu"). Cóż.

Bardzo często - a od znajomych z innych potarli wiem, że to popularne wśród przedstawicieli konkretnych wydawnictw - przychodzą propozycje pt. "prosimy o pozytywną recenzję, w zamian oferujemy książkę/DVD/wejściówkę...". Potem następuje obraza majestatu, gdy recenzent/portal odmawia :) Co ciekawe, często takie propozycje trafiają do blogerów, zwłaszcza gdy książka jest słabsza - widocznie wydawcy wiedzą już, że większe portale nie chcą firmować słabizny swoim logo.

Notorycznie wydawnictwa nie wysyłają zamówionych książek, wysyłają dwa miesiące po premierze (i mają pretensje, że recenzja jest tak późno), względnie potrafią domagać się recenzji dwa dni po wysłaniu książki i grozić zerwaniem współpracy recenzenckiej, skoro "na jutro jej nie będzie". Bardzo bawią mnie też uwagi do recenzji pt. "dlaczego nie napisała pani o jakości wydania?", gdy do recenzji dostaję tzw. szczotkę, czyli najczęściej zbindowany wydruk, często przed łamaniem i ostatnią redakcją.

Cóż, recenzje to trudny kawałek chleba - zwłaszcza w internecie. Na szczęście, ponieważ nikt mi za to nie płaci, mogę poszaleć i popisać też negatywnie :)

internety

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 397 (459)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…