Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
zarchiwizowany

#66097

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia Piekielnej Kunegundy o Wujaszku: http://piekielni.pl/65895 przypomniała mi czarną owcę mojej rodziny, na którą wszyscy, bez względu na stopień pokrewieństwa mówili również "wujek".

"Wujek" jest podchodzącym już pod siedemdziesiątkę krzepkim emerytem. Podejrzewam że z racji braku innych zajęć, upatrzył sobie za cel uprzykrzanie życia całej rodzinie. Opiszę tu kilka jego piekielności.:

Piekielność I:
Z osiem lat temu do mojego rodzinnego miasta przeprowadziła się córka "Wujaszka" wraz z mężem. Kupili działkę na przedmieściach, wybudowali od podstaw dom z basenem i ogródkiem. Ile się przy tym z "wujem" nawojowali - książkę można by napisać. Mnie zaś przypomniała się piekielność, której "wujo" dopuścił się jakieś 2 lata temu. Córka, po wybudowaniu wszystkiego, ogrodziła działkę płotem. Klasycznie, metalowe drążki a na nich rozpięta siatka. Słupki, zatopione w betonie, zięć "wujaszka" wkopał na granicy swej działki. To bardzo nie pasowało "Wujowi", który lubił żeby wszystko było po ichniemu. Któregoś dnia, jak zwykle niezapowiedzianie, wpadł do córusi popatrzeć jak to ona się tam urządziła. Zobaczył przy tym że sąsiad, aby wjechać na swoją posesję, musi jechać bardzo ostrożnie, z racji posiadania dość dużego samochodu marki Jeep. Miał już pretekst do wprowadzenia swego planu w życie.
"Wujaszek" jak przystało na dobrego samarytanina, postanowił pomóc człowiekowi. Pod nieobecność córki i zięcia oczywiście, wszedł na działkę, wykopał odcinek płotu "zawadzający" sąsiadowi, po czym wkopał go z powrotem, jakieś 1,5m dalej. Zięciu po powrocie z pracy dostał oczywiście białej gorączki. Doprowadził wszystko do poprzedniego stanu, w końcu teren jest jego, a co go obchodzi samochód sąsiada. Stwierdził jednak że tego tak nie zostawi i postanowił urządzić zasadzkę na "wujaszka".

Któregoś dnia wpadł on ponownie z wizytą i widać było ze nie podoba mu się to, że jego wizja jednak nie znalazła zbyt wielu entuzjastów. Jak można było się spodziewać, następnego dnia przyjechał to naprawić. Nie spodziewał się tylko że jego zięć wziął sobie wolne, specjalnie na tę okazję. Gdy tylko "wujo" upewnił się że nikogo, jego zdaniem, na posesji nie ma, poszedł na tył domu po łopatę. Zdziwił się niepomiernie gdy zobaczył zięcia z łopatą w dłoniach.
Ten, w krótkich żołnierskich słowach wyjaśnił "wujaszkowi" że jak się jeszcze raz pokaże nieproszony, to ta łopata wyląduje na jego głowie. O dziwo, podziałało, więcej tego typu problemów nie było.

Piekielność II:
Cóż, skończyć się happy endem perypetie z "wujem" nie mogły.
Jeszcze tego samego roku zmarła moja babcia, a siostra "wujaszka". Wiadomo, niezależnie od tego jakim jest człowiekiem, na pogrzebie własnej siostry być musiał. Na pogrzeb przybył w towarzystwie schlanego w trupa siostrzeńca (syn zmarłej babci, kolejna czarna owca). Ciotce się to nie spodobało, wraz z moim ojcem "na kopach" pijanego brata wywalili za drzwi.
Pogrzeb minął, pora na stypę. Wszyscy w ciszy jedzą podane potrawy gdy nagle z drugiego końca sali "wujo" podnosi nieartykułowany krzyk w kierunku swego brata. Drze się jeszcze przez chwilę o tym że "on bratem jest, to ma prawo do spadku" po czym jest wyprowadzany z sali. Brat zmarłej, po siedemdziesiątce, człowiek o złotym sercu, ciężko znosi kłótnię, szczególnie w takim dniu. Po skończonej stypie najbliższa rodzina postanowiła się zebrać w domu by powspominać babcię. Nie wszyscy dotarli na miejsce.
Brat mojej babci po drodze dostał zawału za kółkiem. Wjechał w rondo, jego żonie na szczęście nic się nie stało, ale u niego, oprócz zawału stwierdzono wstrząśnienie mózgu i szereg innych obrażeń. Szybka decyzja - przeniesiono go śmigłowcem do szpitala w Warszawie (szpital na miejscu nie miał odpowiedniego sprzętu).
Happy endu, jak wspomniałem, nie będzie.
Niestety, nie udało się go uratować. Zmarł następnego dnia. Najbardziej w tym wszystkim współczuję mojemu ojcu, który w ciągu 4 dni pochował swoją matkę i wujka, z którym miał niezwykle bliski kontakt. A wszystko to dzięki kochanemu "wujaszkowi".

rodzinka piekielny wujek

Skomentuj (16) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 87 (223)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…