Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#72162

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Wspominałam już mimochodem o mojej przyjaciółce, której wyświadczałam przysługę, tj. zawoziłam rysunki jej dzieci na konkurs i miałam okoliczność (a właściwie mój prawy pośladek) z uroczym Konradzikiem - http://piekielni.pl/71812.

Okazało się, że na 10 oddanych prac aż 3 zostały nagrodzone i moja szczęśliwa koleżanka postanowiła to ze mną opić. Kawą. A tak na poważnie mamy taka tradycję, że zamieniamy zbędne punkty Payback na typowo damską kawę (jeżynową, dyniową lub karmelową)na ulubionej stacji stacji benzynowej z 2 literami w nazwie.

Dzisiaj podjechałam po nią do pracy i kiedy czekałam w holu, w tym całym przerwowym zgiełku i ruchu zauważyłam matronę kroczącą/sunącą z niezwykłą godnością i spokojem (jakby ciągnęła za sobą ciężki tren lub ogon) i nie zwracającą totalnie uwagi na to, co wokół niej i pod jej nogami. Jej buzia, choć ładna , swoim wyrazem nasunęła mi skojarzenie z przeżuwająca krową. Moja koleżanka - na potrzeby tej historii ochrzczę ją mianem Anety - pożegnała się personalnie z owąż panią, ("Cześć, Jagoda") życząc sobie nawzajem miłego weekendu.

Widziałam, że Aneta jest jakaś nieswoja, wreszcie przy kawie powiedziała mi, że dostała opiernicz za to, że się notorycznie spóźnia na lekcje. Zbaraniałam, bo akurat punktualność, a nawet nadpunktualność jest jej znakiem firmowym. Okazało się, że spóźnia się faktycznie, ale tylko wówczas, gdy w oddziale przedszkolnym zmienia ją Jagoda.

Tu muszę wyjaśnić, że moja koleżanka - jak wielu nauczycieli - nie miała pewności, czy zachowa etat w szkole. Pani dyrektor skleciła jej ten etat - choć nie musiała (za co Aneta jest ogromnie wdzięczna)- dokładając kilka godzin w oddziale przedszkolnym, w którym wychowawczynią jest właśnie Jagoda.

Aneta uczy praktycznie od przedszkola po 6 klasę (taka specyfika przedmiotu), a godziny w przedszkolu są tak upchane w plan, że zawsze po nich ma lekcje w starszych klasach. I tu się zaczynają schody - Aneta kończy pracę w przedszkolu np. o 10, o 10:15 rozpoczyna się kolejna lekcja, a Jagody - która teoretycznie powinna przejąć dzieciaki punkt o 10 lub spokojnie ok. 10:05 - nie ma. I tak jest zawsze...

Starsi uczniowie też są różni- jedni czekają cichutko i udają, że ich nie ma, inni krzyczą i rozrabiają, wiadomo, czasem prowadzący już lekcję nauczyciel ucisza ich, a potem są komentarze, że Aneta się spóźnia. A ona zanim wejdzie z parteru na 2 piętro, zaliczając po drodze pokój nauczycielski z systemem zamków, by zabrać dziennik i klucz od klasy, traci kolejne minuty lekcji.

Aneta kilka razy prosiła Jagodę o nieco szybsze przychodzenie na zajęcia, ponieważ się przez nią spóźnia na swoje lekcje, na co otrzymała puste spojrzenie i "też coś" okraszone urażonym sapnięciem.

Piekielne w tym wszystkim jest przede wszystkim to, że Anecie bardzo na pracy zależy i znowu zaczyna drżeć o swoje godziny. Ma niezwykle czarującego męża (z powodu którego pijemy kawę na Bee Pee, a nie np. u Anety w domu)- prawie absolwenta kilku kierunków (lingwistyka, filozofia i coś tam jeszcze)- który jak Ferdynand Kiepski może powiedzieć: "W tym kraju nie ma pracy dla człowieka z moim wykształceniem", więc świadczenia socjalne, które zabezpiecza etat Anety oraz (zacytuję za jej mężem) "gówniane, ale stałe pieniądze" stanowią podstawę bytu ich małej rodziny.

Zastanawiam się tylko, czy to notoryczne spóźnianie się Jagody (z którego nazbierało się od początku roku prawie kilkanaście godzin) jest wynikiem jej ogólnej rozlazłości, czy może chęcią usunięcia ewentualnej konkurencji, bo Aneta chodzi z dziećmi na spacery, majsterkuje, robi eksperymenty, ćwiczenia logopedyczne itp., podczas gdy Jagódka najchętniej zapędza je do kart pracy, a sama hyc za biureczko i herbatkę popija...

problemy w pracy/ niepunktualna koleżanka

Skomentuj (18) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 224 (250)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…