Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#75540

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Historia http://piekielni.pl/74379 przypomniała mi podobną smutną "przygodę".

Lat temu (niestety już wiele), niedługo po uzyskaniu pełnoletności, wybraliśmy się z kumplami do baru (gejowskiego, czy to istotne - o tym za chwilę). Barek sympatyczny, ludzie uśmiechnięci, fajni, "normalni", śmietanka towarzyska.

Nie zdążyłem siorbnąć jeszcze swojego piwa kiedy pod naszym stolikiem padł chłopak w ewidentnym ataku epileptycznym. Młodocianemu mnie zaskoczył tryb adrenalinowy i pomimo tego, że nigdy w życiu nie widziałem czegoś takiego na oczy, rzuciłem się bohatersko na podłogę, podłożyłem kurtkę leżącemu pod głowę, i inne takie (w tym włożyłem poszkodowanemu coś do ust, co - teraz już wiem - jest mitem i nie wolno tego robić). Nawet nie jestem w stanie sobie przypomnieć skąd wiedziałem o tym jak zachować się gdy ktoś ma taki atak więc domyślam się, że po prostu rodzice lub nauczyciele wgrali mi taki przydatny program lata wcześniej.

Z tym, że jak już drgawki się skończyły, a ja oprzytomniałem i rozejrzałem się dokoła, okazało się, że nikt się nie ruszył z miejsca, wszyscy patrzyli na całą scenę z odrazą, a najlepsze były komentarze pod adresem tego, który z epileptykiem przyszedł: co ty tu ku**a przyprowadzasz, tacy ludzie powinni siedzieć w domu, a nie łazić po klubach - i tego typu wiązanki.

Czy istotne, że to był bar gejowski? Dla mnie - zwłaszcza młodego mnie - niestety tak. Otóż było to ostatnie miejsce, w którym spodziewałbym się niewiedzy, nietolerancji i chamstwa wobec "inności"...

knajpa

Skomentuj (22) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 246 (290)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…