Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

#83945

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Kontynuacja https://piekielni.pl/83899 . W skrócie - kupiliśmy z żoną na Allegro fugę, okazała się 8 lat przeterminowana, facet łaskawie zgodził się na zwrot bez kosztów przesyłki z potrąceniem 10% wartości na poczet prowizji Allegro.

Fugę obfotografowaliśmy, wsadziliśmy w paczkę i odesłaliśmy skąd przyszła. Rozpoczęliśmy dyskusję na Allegro. Opisaliśmy sytuację. Sprzedawca najpierw zaczął od tego, że otrzymaliśmy z opóźnieniem bo jego pracownik się pomylił. OK, ale nie o to chodzi. Później - że produkt jest "zaznaczony jako wyprzedaż" i został "zakupiony od dystrybutora w PROMOCJI". No i dochodzimy do kuriozum pierwszego, cytat: "Tak jak w opisie podałem brak możliwości zwrotu , ponieważ towar potrafi być uszkodzony przez firmę transportową i wszystkie koszty pomimo reklamacji ponosiłem z tego powodu". A więc całe te zakupy w Internetach i zwroty to wg sprzedającego pic na wodę fotomontaż. Facet brnie w swoje, że on daje koszt towaru -10%, mamy brać i się cieszyć.

A więc klikamy "Poproś Allegro o pomoc" i czekamy. Cytujemy cały opis aukcji, gdzie jedynym słowem poza tekstem marketingowym producenta jest słowo "Wyprzedaż", ale za to powtórzone dwa razy, pytamy gdzie tu info że fuga jest przeterminowana. Wrzucamy foty numeru seryjnego zawierającego datę produkcji i fragmentu opakowania z info, że ważne toto jest 2 lata.

Allegro wkleja formułkę, że przysługuje nam prawo do reklamacji.

Do sprzedawcy nie dociera. Każe się "dostosować do pierwszego wysłanego e-mail" i pisze, że "żal do Świata pozostanie". Następnie informuje nas, że mogliśmy kupić drożej u konkurencji 2x2kg, skoro kupiliśmy 1x5kg znaczy że szukamy okazji. Znaczy godni pogardy chyba jesteśmy.

Prosimy Allegro o pomoc drugi raz. Allegro każe się rzeczowo odnieść do roszczeń reklamacyjnych.

Facet swoje - on oddaje koszt towaru -10%, bo zaznaczył "brak możliwości zwrotu".

Wyszukuję paragraf kodeksu cywilnego i po raz kolejny piszę, że fugę reklamuję a nie zwracam bez podania przyczyny więc zwrot kosztów przesyłki mi się należy. Informuję też, że fuga czeka w paczkomacie od dnia poprzedniego. "Poproś o pomoc Allegro".

Allegro przyznaje mi rację.

Facet jest uparty - jak się na paragrafy powołuję to mogę iść do sądu. On towaru nie odbierze gdyż już nie jest jego własnością.

Piszę do Allegro, że chcę skorzystać z programu ochrony kupujących.

Allegro straszy gościa nałożeniem ograniczeń na konto i każe mu odebrać towar.

Sprzedawca pisze kolejną epopeję o swych krzywdach, że kupione bez czytania, że to towar sypki a te kuriery uszkadzają i on zwrotów nie przyjmuje, przecież napisał że "towar kupujesz na własną odpowiedzialność", że sankcje nam powinni nałożyć bo nie czytamy co kupujemy... Towar przecież dobry, w dobrym stanie bo zapakowany fabrycznie. A on przecież nikogo do zakupu nie zmusza.

Powstrzymuję chęć odpisania, żeby kupił 10 letnie parówki w opakowaniu fabrycznym i się ich najadł. Wskazuję odnośnik do trackingu paczki.

Facet żąda pokazania daty ważności i twierdzi, że odesłane bez porozumienia z nim.

Pytam gdzie w opisie aukcji jest formułka o kupowaniu na własną odpowiedzialność i informacja, że towar jest o 8 lat przeterminowany? Piszę, że zdjęcia z terminem ważności ma. Pytam skąd wie, co jest w środku zapieczętowanego opakowania?

Allegro po poproszeniu o pomoc kolejny raz każe mu odebrać przesyłkę i informuje, że "Sprzedawca nie może ograniczać Kupującemu praw wynikających z przyjętych przepisów".

Facet znowu chce zdjęcia z datą produkcji. Wklejam jeszcze raz, opisuję gdzie tej daty szukać. On mi na to że daty tam nie widzi, on sprzedaje 50 sztuk miesięcznie i każdej sprawdzać nie będzie.

Wklejam zdjęcie jeszcze raz, datę zaznaczam czerwonym kółkiem skoro ma problemy z czytaniem ze zrozumieniem.

Sprzedawca stwierdza, że twierdzeniem o problemach z czytaniem ze zrozumieniem go obrażam i żąda formularza reklamacyjnego i paragonu. Twierdzi też, że to nie jest data produkcji. Nie i już.

Ha, paragonu albo w paczce nie było albo gdzieś wyleciał. Cytujemy więc regulamin Allegro że odesłanie paragonu nie ma wpływu na reklamację. Druczek reklamacyjny - żona miała w paczkę spakować, tak więc odpisaliśmy. Po czym przypomnieliśmy sobie, że miała spakować, ale zapomniała.

Facet chwyta się braku papierków jak tonący brzytwy i żąda ich dosłania.

Allegro po raz kolejny przypomina, że to jest reklamacja. Facet dalej żąda papierów. Dołączamy do dyskusji skan druczku. Gościu wciąż chce paragon. Wklejam odnośnik do decyzji prezesa UOKIK, że paragonu odsyłać nie trzeba.

Wiktoria!!! Sprzedawca stwierdza, że się o 90 zł nie będzie dłużej przepychał. Robi przelew - w tym samym banku. Odsyłamy mu 1,08 zł reszty i zamykamy dyskusję :),

Allegro stanęło na wysokości zadania, stawiało sprzedawcę do pionu w momentach, gdy odpływał od rzeczywistości. Facet próbował w międzyczasie dzwonić do mojej żony (zakup z jej konta), telefonu nie odebrała - stwierdziliśmy, że nic na gębę.

W pewnym momencie mieliśmy z tego już polewkę, niecała stówa a prawie tydzień zabawy.

Nauczka na przyszłość: w takiej sytuacji dyskusje od razu przez Allegro nie przez maila.

No i na koniec piekielność ze strony mojej ślubnej: stwierdziła, że komentarza mu nie wystawi, bo po co. Ja z jej konta wystawiać nie będę, próbuję ją przekonać, że po to, żeby innych ostrzec.

Janusze z Allegro

Skomentuj (20) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 172 (180)

Komentarze

Momencik, trwa ładowanie komentarzy   ładowanie…