Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Adsumus

Zamieszcza historie od: 11 lipca 2011 - 17:36
Ostatnio: 23 sierpnia 2012 - 18:59
  • Historii na głównej: 5 z 17
  • Punktów za historie: 6550
  • Komentarzy: 303
  • Punktów za komentarze: 1812
 
zarchiwizowany

#13977

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Kolejna historia z czasów studenckich. Tym razem piekielną będzie pani doktor.

Na pierwszym roku mieliśmy zajęcia z fizyki. Przez pewien czas w ramach zastępstwa ćwiczenia prowadziła pani doktor, w wydaniu: "ja się nigdy nie mylę", oraz będąca naocznym świadkiem założenia Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie :-)

Pani doktor postanowiła pokazać nam jak prawidłowo rozwiązuje się zadania z fizyki. Zadanie dotyczyło oddziaływania sił na ciała przy ich zderzeniu (piłka uderza w ścianę). Po dokonaniu obliczeń wynik dla piłki wyszedł ujemny (zwykły błąd przy zmianie znaku).

Wniosek pani doktor: "Z obliczeń wynika że to nie piłka odbija się od ściany, tylko ściana od piłki."

Oczywiście próby wyjaśnienia że to nie tak spełzły na niczym, bo pani doktor się nie myli.

Strach pomyśleć co wymyśla na wydziale fizyki.

Wydział Chemiczny Politechniki ..........

Skomentuj (6) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 184 (198)
zarchiwizowany

#13927

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia z okresu spokojnych czasów studenckich, czyli kilka dobrych lat temu. Skończyłem chemię na politechnice.
Nie wiem czy jest to aż tak piekielna historia, i kto tu będzie piekielnym ;-)
Ale do rzeczy. Na pierwszym roku jednym z przedmiotów była matematyka. Zajęcia składały się z wykładów (prowadzący dr.S), oraz ćwiczeń (prowadzący dr.S i dr.W). O ile u dr.W nie było żadnych problemów bowiem pierwsze zadanie z każdego nowego tematu rozwiązywał sam na tablicy, to dr.S zakładał że po jego wykładzie wszyscy wszystko wiedzą, co było oczywistym błędem.
Gdzieś w połowie semestru dr.S podał wyniki z kolokwium (wyszło tak sobie), po czym podał zadanie i wezwał jedną dziewczynę do tablicy.
dr.S (S), dziewczyna (D)
D: Ja nie wiem jak to rozwiązać.
S: Jak pani tego nie wie?
D: Ja tego nie rozumiem.
S: Wyjaśniałem to na wykładzie, powinna pani to rozumieć, a jak nie to najwidoczniej jest pani za głupia żeby tu studiowań.
Po czym do całej grupy, że: jesteśmy bandą głąbów, do łopaty nie potrzeba wyższego wykształcenia,itp. Co prawda bez żadnych przerywników, ale zjechał nas równo. Swój monolog zakończył następującym tekstem: "Jak ja byłem w waszym wieku i chodziłem na studia, to wszystko rozumiałem zaraz po wykładzie"
I w tym momencie z ostatnich ławek: "Ale pan doktor miał porządnego wykładowcę"
Ćwiczenia w tym dniu się skończyły dla nas. Od następnego tygodnia ćwiczenia prowadził tylko dr.W.

P.S.
99% zdało matmę w pierwszym terminie, pozostali w drugim

Wydział Chemiczny Politechniki ..........

Skomentuj (5) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 160 (180)