Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Altec

Zamieszcza historie od: 2 sierpnia 2011 - 22:47
Ostatnio: 2 października 2014 - 0:13
Gadu-gadu: 1429920
  • Historii na głównej: 1 z 2
  • Punktów za historie: 913
  • Komentarzy: 293
  • Punktów za komentarze: 1470
 
zarchiwizowany

#20885

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Historia sprzed dwóch godzin o piekielnym ateiście. Jestem ministrantem od 9 lat, od 2 lektorem. W okresie świątecznym przed kościołem sprzedajemy kartki świąteczne, a za zebrane pieniądze częściowo finansowany jest nasz wyjazd na wakacje. W naszej parafii jest kilku ministrantów którym się nie przelewa, dlatego im więcej takich akcji tym mniej mają do zapłacenia. Dzisiaj była moja kolej by sprzedawać, no to po komunii idę do zakrystii, zabieram koszyk z kartkami, kurtka i przed kościół. Ksiądz na ogłoszeniach mówi na co zbieramy, koniec mszy, ludzie wychodzą i niektórzy kupują kartki. Cena jest ,,co łaska”. Nagle ktoś mnie klepie po ramieniu, odwracam się i stoi niski [f]acet na oko 20 lat.
[F] Ja też mogę kupić jak nie chodzę do kościoła?
[J] No pewnie
[F] Nawet jak nie wierze?
[J] Nooo, bez różnicy
[F] Jaka cena?
[J] Co łaska
[F] *Z dziwnym uśmiechem* Czyli mogę wziąć ile chce i dać ile chce?
[J] *Mhym*
[F] No to dobra
Miałem dwa typy kartek, małe pocztówkowe i większe z kopertą, normalnie w sklepie są za 0,5-2,5 zł. Facet wyciąga łapę, bierze 5 dużych, 9 małych i wrzuca 60 gr + jakieś tam złote grosze. Po czym odchodzi i mówi, że na mercedesa nie będzie. Wkurzyłem się strasznie i gdyby nie to, że wokół mnie trochę ludzi i mam albę to odpowiedziałbym gościowi bo cwaniactwa nienawidzę. No, ale cóż… Co łaska to co łaska. Dorzuciłem 7 zł ze swoich. Zrozumcie to wreszcie, zdarzają się pazerni księża, ale nie są w każdej parafii i większość naprawdę chce pomagać nie patrząc na korzyści dla siebie.

Parafia w Poznaniu

Skomentuj (17) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 166 (256)

#19173

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Skoro już powstały historię o piekielnych przebierańcach to dołożę też swoją.

Z racji tego, że następny dzień był wolny to pozwoliłem sobie posiedzieć dłużej przed komputerem rozmawiając ze znajomymi. Herbata, radyjko, pełna sielanka. Wybija gdzieś pierwsza w nocy i słyszę dzwonek do drzwi. Nie wiedziałem kto normalny może o tej porze coś chcieć, ale gdy spojrzałem przez wizjer byli to przebierańcy. No to otwieram zdenerwowany bo nie cierpię Halloween (głównie przez głupią modę na to z zachodu). Przede mną stanęło trzech, na oko szesnasto, siedemnastolatków. Pajace nie z tej ziemi, jeden miał twarz pomalowaną na wzór czaszki, sięgali mi gdzieś do szyi (mierzę 193 cm). Ubrani w prześcieradła z otworem głowę i foliówką w ręku. No i się zaczyna:

[Oni] Pieniądze albo psikus
[Ja] Z tego co wiem, to jest cukierek albo psikus.
[Oni] Ale cukierków to my mamy dużo, już dużo.
[Ja] A nie za starzy jesteście na to święto?
[Oni] Może i nawet, to dasz czy nie?
[Ja] Nie dam, a tylko zobaczę moją klamkę ubabraną pastą do zębów lub drzwi poobklejane papierem, to dorwę was prędzej czy później.
[Oni] To spier*laj.

Nic piekielnego prawda? Otóż moje drzwi zostawili w spokoju, ale gdy próbowałem się wycofać do domu to dostałem gazem pieprzowym po twarzy [sic!]. Słyszałem tylko bieg po schodach i krzyki typu "SZYBCIEJ! DALEJ!”.
Podsumowując, koszulka rozerwana (zahaczyłem o klamkę), podłoga w kuchni nadal śliską (od oleju który wylałem sobie na twarz by ten syf zmyć) i gdzieś godzina z workiem z lodem na twarzy. Dzisiaj gdy wyszedłem z psem na spacer do parku, spotkałem dwóch z nich, reszty nie będę pisać.

...

Skomentuj (49) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 667 (737)

1