Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

AnonimowyPiekielny

Zamieszcza historie od: 12 września 2015 - 20:05
Ostatnio: 17 września 2015 - 9:37
  • Historii na głównej: 1 z 3
  • Punktów za historie: 478
  • Komentarzy: 13
  • Punktów za komentarze: 22
 

#68529

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Serwisanci komputerowi zrozumieją :D

Jestem programistą z zawodu i pracuję przeważnie w domu, bo w firmie mnie non stop nie potrzeba, taka sytuacja. W czwartki, piątki, i trochę krótsze soboty dorabiam sobie jako serwisant u znajomego z technikum w jego małym serwisie, więc też nie mam problemu, żeby wyjść na nagły telefon od kierownika. Często ludzie przychodzą z: "Panie odwirusuj mi pan komputer". Oczywiście uprzednio większość dzwoni czy może przyjść wtedy i wtedy, i o co chodzi.

Czasami pewnych informacji przy sprawdzaniu komputera nie da się uniknąć.

Wyobraźcie sobie miłego uśmiechniętego starszego pana, który przychodzi do mnie z laptopem, miło rozmawiamy, trochę żartów itd.

Byłem trochę zajęty, więc wziąłem od niego komputer i kazałem przyjść na jutro. Następnego dnia od samego rana odpalam komputer dziadka, bez hasła, wszystko fajnie, podłączam do swojego "serwisanta" (taki komputer), włączam skanowanie i wracam do reszty swoich spraw.

Wyobraźcie sobie tego samego uśmiechniętego miłego starszego pana, który przychodzi po odbiór laptopa... A ja muszę mu powiedzieć, że wchodzenie na wszelkie strony z gejowskim porno przysporzyło mu kilkadziesiąt trojanów, keyloggerów i wszelkiej maści wirusów... Pan zmieszał się niesamowicie. Zanim wyszedł zdążyłem jeszcze tylko powiedzieć, że zainstalowałem mu darmowy program antywirusowy, który będzie działał tylko przez miesiąc, i że warto zainwestować w licencję po tym czasie.

Wam też to radzę. Nie każcie mi poznawać nazw coraz to różniejszych stron z pornografią. :D

A... I jeszcze dlatego, że m.in. keyloggery łapią wasze loginy, piny, hasła do wszelkich stron, więc przed wchodzeniem na swoje konto w banku, czy na innej jakiejkolwiek stronce, nawet piekielnych, upewnijcie się, że macie program antywirusówy sprawdzający na bieżąco to co komputer próbuje zrobić z waszymi danymi.

Wirusy same w sobie są piekielne...

Skomentuj (27) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 214 (318)
zarchiwizowany

#68574

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Rok temu...

Przychodzi do mnie pan ze "skrzynką" (komputerem), mówił, że z dnia na dzień coraz gorzej chodzi, a komputer do gier. No muszę przyznać, że bogaty był, core i7, gtx 780.

Jednak było widać bez otwierania skrzynki, że kurzu tam od zarąbania. Chciałem jednak coś zobaczyć. Po podłączeniu do swojego komputera odpalam speedfana i co widzę? wentylator (stockowy, czyli ten z pudełka z procesorem-przeważnie do du*y) na 100% ma tylko 2100 obrotów/min, a sam procesor jak nic nie robił miał 73 stopnie celsjusza. Warto zauważyć, że przy większości procesorów intelowskich obniżają swoje taktowanie przy ok. 65 i to przy ostrym graniu, żeby się procesor nie spalił... Wszystko wyjaśniał program, który unparkował wszystkie rdzenie (pozwolił zostawać im aktywnym, żeby zwiększyć wydajność) i włączał tryb "gejming", czyli dezaktywował wszelkie zabezpieczenia przed temperaturą itd. Pan chyba nie zauważył, że gdy komputer zaczyna mu gorzej chodzić, to taki program tylko pogorszy sytuację.

Powyjmowałem wszystko z komputera i poprzejeżdżałem wszystko nawilżoną szmatką i patyczkami (szmatka tylko dla obudowy). No i komputer wyglądał jak nowy.

Radiator jednak dalej chodził na 2100 obrotach, ale temperatura bez kurzu w chłodzeniu miała przyzwoite 61 stopni przy nic nie robieniu. Postanowiłem zdjąć chłodzenie, no i jakże się zdziwiłem... Nie było w ogóle pasty termoprzewodzącej, która jest NIEZBĘDNA. Nałożyłem ją i założyłem nowe chłodzenie. Po odpaleniu wszystko śmiga jak trzeba, 36 stopni w bezruchu. Po godzinie w programie wykorzystującym 100% możliwości procesora miał maks 54 stopnie.

Wszystko fajnie? Nie.

Z tego powodu, że pan grał na komputerze z temperaturami 90 stopni, jeszcze się skarżył, że czasami mu wyskakuje blue screen lub komputer się wyłącza, zagwarantował sobie bezpowrotnie... "przypalony" procesor, bo jakimś cudem jeszcze działał. Po sprawdzeniu w 3d marku miał około 4000 punktów przy 4 rdzeniach, a powinien mieć przynajmniej 5000 przy dwóch...

Procesor za 1400zł został zjechany do poziomu takiego za 400zł. Szczęście w nieszczęściu, że karta graficzna działała bezproblemowo :)

Jeśli nie wiecie, jak wymieniać procesor, bo pan ewidentnie robił to na własną rękę albo składał sam komputer, to nie bierzcie się za to, lepiej się przejść do jakiegoś informatyka, który zrobi to jak trzeba.

Raz na miesiąc należy też przedmuchać cały kurz na płycie głównej i w zasilaczu, bo to też ważny komponent. Laptopów to też się tyczy.

A raz na trzy miesiące wymienić ową pastę termoprzewodzącą. Najlepiej u informatyka :)

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: -4 (34)
zarchiwizowany

#68499

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Przypomniała mi się historia z czasów mojej "gimby", kiedy byłem zafascynowany kostką rubika. Układałem i uczyłem się coraz trudniejszych algorytmów, kupowałem wszelakie wariacje zwykłej kostki itd.

Sytuacja miała miejsce latem, na kolonii nad morzem. Wybieraliśmy się na miasteczko, pani nas zostawiała, my mieliśmy czas dla siebie i chodzimy gdzie chcemy, żeby się potem spotkać w jednym miejscu i wrócić do ośrodka. Oczywiście z plecakiem, coby zakupić jakieś ewentualne pamiątki czy rzeczy, które zawsze chciałem mieć, ale o tym nie wiedziałem, normalka.

Tak przechadzając się z kolegą miasteczkiem miałem swoją zwykłą kostkę 3x3 w ręku bez konkretnego powodu, przyznam, że trochę dla szpanu :D pragnę nadmienić, że jeśli ktoś się tym interesuje, to wie, że nie układa się na kostce za 10zł z kiosku, która ledwo się rusza. Moja kosztowała ok. 65zł + każdą kostkę smaruje się od wewnątrz od czasu do czasu lubrykantem, żeby płynniej chodziła, nie popowała (nie rozwalała się sama z siebie przez szybkie ruchy) i taki smar kosztuje 20zł za 25ml.

Przechodziliśmy obok małego spożywczaka, obok wejścia stał jakiś chłopiec, który bawił się taką kostką z kiosku, a ja podszedłem do niego i powiedziałem, że pokażę mu jak ułożyć. Dałem mu swoją do ręki, wziąłem jego i zacząłem układać. Szło BARDZO OPORNIE. Młody zafascynowany, że ktoś to umie ułożyć, mi też to jakąś satysfakcję sprawia. W połowie układania wychodzi ze sklepu jego matka, łapie go za rękę nie zwracając na mnie uwagi i odchodzi ciągnąc go, ja tak stoję i myślę, że trzeba za nią ruszyć, ale młody próbuje coś powiedzieć, pokazuje mamie kostkę... I wtedy się, łagodnie mówiąc, wkurzyłem/zestresowałem tym co ona zrobiła, otóż wyrwała kostkę młodemu i wyrzuciła ją prosto na jezdnię. Nie trudno jest przewidzieć, że kostka się rozleciała na części pierwsze i jakieś auto po prostu sobie przejechało akurat po krzyżaku, na którym wszystkie części się opierają... Do wyrzucenia, trzeba kupić nowe. Kiedy auto przejechało, kolega pomógł mi pozbierać części i szybko pobiegliśmy za piekielną panią. Powiedzieliśmy jak sytuacja wygląda, dyskutowaliśmy przez chwilę, ale ona "ma to głęboko w poważaniu, że co to jest, głupia kostka!" Oczywiście używając różnorakich wulgaryzmów, nazywając nas gównażerią i obrażając za zawracanie jej majestatycznych 4 liter. Tłumaczenia nie pomogły, nawet młodego. Odeszła.

Z tym kolegą byliśmy bardzo piekielną gównażerią, więc obudził się w nas demon. Powiedział, że kupi dwa małe jakże popularne lody świderki śmietankowo-czekoladowe za 3zł - wielkie dzięki Marcin! - Postanowiliśmy publicznie upokorzyć piekielną panią. Potruchtaliśmy za nią. Pamiętacie jak zimą jako szczyle zachodziło się od tyłu i nacierało się od tyłu śniegiem po twarzy? Zrobiliśmy to samo, tylko z lodami. Nie powiem, było to bardzo niemiłym gestem... Ale jakie piękne uczucie było spojrzeć na biało-brązowo-czerwoną twarz pani, która przez chwilę stała oniemiona tym, co się stało, a my uciekliśmy, :))) Kto był bardziej piekielny według was?

Wystarczyłoby zwykłe przepraszam, bo to w sumie trochę moja wina, mogła nie wiedzieć, ale jej synek, ja i mój kolega... Straciłem 35 zł na części, wyczyszczenie i smarowanie od nowa całej kostki, mogłem coś fajnego sobie za to kupić, ale nie żałuję, wspominam jej oburzenie i złość jako miłą anegdotkę.

Pragnę jeszcze zwrócić uwagę, że przemiła pani naprawdę nas objechała przez kilka pokoleń, zupełnie bez powodu, a jako, że mściwi "chuliganie" nie lubili ludzi z jakimś syndromem wiecznego okresu i uważania się za pępek świata (z wypowiedzi można było taki wniosek wyciągnąć) to zrobili to, co im burzujący testosteron przyniósł do głowy, nie piszę też, że jestem z tego dumny.

Skomentuj (21) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 84 (310)

1