Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

David723Beckham

Zamieszcza historie od: 27 maja 2011 - 20:20
Ostatnio: 27 września 2011 - 21:04
  • Historii na głównej: 2 z 6
  • Punktów za historie: 1155
  • Komentarzy: 6
  • Punktów za komentarze: 15
 
zarchiwizowany

#17590

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
W tej historii moi rodzice są piekielnymi.
Do Was lub Waszych rodziców dzwonią natręci z banków proponując rewelacyjne oferty. Pewien pan z pewnego banku dość często o sobie przypominał dzwonić raz na tydzień jeśli nie częściej.
Piątek, godzina ok. 17.30 - dzwoni telefon. Odbiera tato, a tu znajomy głos z wielkim entuzjazmem : "Dzień dobry! Tu "Pan Piekielny" z banku "Kradniemy". Mamy dla pana rewelacyjną ofertę. Jeśli przeniesie pan pieniądze do naszego banku czekają na pana same korzyści". Oczywiście musiał wymienić te korzyści jednak nie będę Was tym zanudzać. Tata nie chcąc się tłumaczyć rzekł:
[T]ata: Wie pan co, ja niestety nie mogę nic zdziałać, ponieważ to żona ma dostęp do konta, a nie ma jej w domu, bo jest w kościele na pierwszym piątku miesiąca.
[P]an po drugiej stronie: W takim razie kiedy mogę ją oczekiwać?
[T]: Jutro.
[P]: W takim razie jutro zadzwonię.

Tata ostrzegł mamę, że może oczekiwać jutro telefonu.
Na drugi dzień owy pan dzwoni. Odbiera mama i ta sama historia, przedstawił się, powiedział, że wczoraj dzwonił itd. Na to mama: "Niestety nie mogę nic zdziałać, bo nie mam dostępu do konta tylko mąż, a w tym momencie mszę odprawia". Cisza w słuchawce była bezcenna. Po chwili pożegnał się i odłożył słuchawkę.
Mam nadzieję, że specyficzny żart mojej mamy odstraszy "piekielnego pana".

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 163 (235)

#17089

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Zabawna historia z księgarni.
Poszedłem do księgarni po książki. Przede mną stała babcia, ponad 60 lat, na oko obrończyni krzyża. Kiedy nadeszła jej kolej, z wielką powagą rzekła:
[B]abcia: JESTEM DZIECKIEM JEZUSA.
[E]kspedientka: A ja nie jestem!
Ekspedientka zapewne pomyślała, że jakieś jaja sobie kobitka robi, albo nawracać przyszła, dlatego odpowiedziała dość dobitnie, żeby nie powiedzieć chamsko. Na to starsza pani:
[B]: Ale ja książkę do religii chciałam dla wnuczka.

Sprzedawczyni "spaliła buraka", sprzedała książkę i poprosiła koleżankę do kasy i poszła do "pakamerki". W drodze na zaplecze usłyszałem tylko coś w stylu: "ja pier*olę...".

księgarnia

Skomentuj (12) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 677 (757)
zarchiwizowany

#11573

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Jak już kiedyś wspominałem w poprzedniej historii miałem Wam opowiedzieć o naszej sprzedawczyni - Jaśce.
Nie jest to osoba zbyt inteligentna, jej zasób słownictwa jest bardzo ograniczony (a jej ulubionym słowem jest "k*rwa". Nie wiem marzy jej się ten zawód?). Nie brakuje jej jednak tupetu, żeby w biały dzień okradać ludzi.
W tym sklepie najważniejszymi klientami są smakosze taniego wina. Podczas obsługi innego klienta jest w stanie zostawić go i po za kolejką obsłużyć pijaczka. Dlaczego tak robi? Otóż kiedy owy pijak nie ma kasy na alkohol prosi, a wręcz błaga panią sprzedawczynię, żeby zapisała mu na zeszyt. Ona oczywiście zapisze, bo sama na tym zarobi. Jak? Pisząc w zeszycie dług do oddania dopisuje sobie kilka, kilkanaście złoty, które osoba, która pół życia nie pamięta, odda. Nie zauważy, że został oszukany.
Kiedyś byłem świadkiem jak niby to przypadkiem źle wydała pijakowi pieniądze. Pijak kupił wino za 3 zł, zapłacił stówką (chyba po rencie był), a ona jak gdyby nigdy nic wydała mu tak jakby zapłacił banknotem wartym 50zł. Sama byłaby do przodu o 50zł. Mimo, że nie toleruję pijaków, to nie mogłem na to pozwolić i powiedziałem "chyba mu pani źle wydała". Jaśka spaliła buraka i przeprosiła za "pomyłkę". Pomyłkę zaznaczyłem w cudzysłów, ponieważ ta pomyłka była celowa.
Oprócz tego Jaśka lubi wchodzić w czyjeś zakupy. Zawsze pyta "a po co ci to", "o Finlandię dziś pijecie, rodzina przyjeżdża?" itp. Często jest tak, że odmawia sprzedaży produktu! Jest tak zazwyczaj z chlebem. Pewnego razu poszedłem po pieczywo, a że mieliśmy remont i było kilku robotników musiałem wziąć aż 4 bochenki (zazwyczaj bierzemy jeden, bo na mnie i rodziców w zupełności to wystarcza). Sprzedawczyni odmówiła mi sprzedaży towaru, bo jak stwierdziła "po co wam tyle. Inni ludzie też muszą jeść!" Wiem, że na odmowę sprzedaży towaru są paragrafy, ale wtedy byłem młody. Zresztą kilka osób skarżyło mi się, że dotknęła ich taka sytuacja. No cóż. Oprócz tego próbuje sprzedawać trefny, przeterminowany towar, dwudniowy chleb, starą wędlinę. Po tylu latach wie kogo można oszukać...
Czy jednak ludzie nie mają sumienia? Jak można tak oszukiwać? Być takim wścibskim? Chyba nigdy tego nie zrozumiem.

sklep

Skomentuj (4) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 91 (145)

#10911

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Sytuacja nie tyle co piekielna, ale zabawna.
Od 5 marca wg prawa jestem osobą pełnoletnią. Dowód mam już jakiś czas, ponieważ z powodu wyjazdu za granicę musiałem go wyrobić.

Poszliśmy z kolegą dzień wcześniej na stację benzynową, godzina ok. 23.55. Wziąłem dwa piwa i powoli udałem się do kasy. Bacznie obserwując zegarek stawiam piwa na ladę. Pani oczywiście standard: "proszę dowód". Patrząc na zegarek powiedziałem, żeby chwilkę poczekała. Stoimy jakąś minutkę, czekamy, ekspedientka zdezorientowana, nie wie o co chodzi. Personel patrzy na mnie jak na idiotę. Gdy na zegarku pokazała się godzina 00:00, zacząłem odliczanie. 3, 2, 1. Wyjąłem dowód z uśmiechem na twarzy. Ekspedientka patrzy na datę i jest napisane: 05.06.1993. Od kilku sekund musiała mi sprzedać to piwo. Pani ekspedientka przez chwilę stała jak wryta, a potem zaczęła się śmiać.

Żart ukartowany kilka godzin wcześniej udał się. Pani na stacji złożyła mi życzenia i dodała, że takich klientów mogłaby mieć zawsze na urozmaicenie dnia;)

Stacja benzynowa

Skomentuj (32) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 776 (932)
zarchiwizowany

#11001

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
W mojej małej miejscowości są dwa sklepy. Jeden 100 metrów ode mnie, drugi może 1 km. W sklepie bliżej mojego domu jest piekielna kasjerka, z którą wiele osób miało do czynienia. Może jej piekielne przypadki opowiem Wam innym razem, kiedy do kupy zbiorę jej wszystkie grzechy.

A teraz do rzeczy.
Będę nieskromny, ale byłem zdolnym dzieckiem. W wieku 4 lat umiałem czytać, liczyć. Wiadomo z funkcji trygonometrycznej nie korzystałem, ale w sklepie oszukać się nie dałem. Byłem również bardzo wygadany i dawałem sobie radę w różnych sytuacjach. Udałem się rodzicom;) Właśnie w tak młodym wieku chodziłem już do sklepu, kupowałem co miałem kupić, wszyscy byli w szoku, że taki bachor robi sam zakupy.
Raz mama wysłała mnie po jakieś drobne zakupy. Na liście znajdowało się mleko, o które poprosiłem kasjerkę. Jaśka (bo tak się nazywa) owszem dała mi to mleko, ale przeterminowane! Rodzice kazali mi sprawdzać datę ważności produktów i tak również zrobiłem. Kiedy zorientowałem się, że coś jest tak mówię: "proszę pani to mleko jest przeterminowane". Jaśka myślała, że dzieciak to nie zauważy i wciśnie mu trefny towar. Po otrząśnięciu się z lekkiego szoku sprzedawczyni dalej próbowała mnie bajerować: "co ty mały gadasz, dobre jest to mleko". Nie lubiłem jak ktoś na mnie mówił "mały", dlatego ze złością: "po pierwsze nie jestem mały! A po drugie poproszę dobre mleko, bo zadzwonię na policję!". Wtem pijaczek, który znajdował się w sklepie powiedział: "Daj mu dobre mleko. Ty nie wiesz, że młodego "P*** (tu moje nazwisko) nie oszukasz?" Mimo jej szczerych chęci podziękowałem z mleka i reszty zakupów, zapłaciłem za to co już było skasowane, poprosiłem o paragon dodając: "żeby sprawdzić czy mnie pani znów nie oszukała" i wyszedłem. Powiedziałem w domu co i jak, mój tata zj**ał ją tak, że do dziś dla mnie jest taka grzeczna i nigdy mnie nie próbowała oszukać.
Czy ludzie nie mają jednak wyrzutów sumienia, żeby tak oszukiwać? Ja się nie dałem, ale ilu innym osobom musiała wcisnąć coś przeterminowanego? Ręce opadają...

sklep

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 82 (160)
zarchiwizowany

#10353

przez (PW) ·
| było | Do ulubionych
Od czasu do czasu odbywają się w mojej miejscowości dyskoteki. Może nie jest to impreza pokroju energy, ale są stali bywalcy, którzy lubią się pobawić w rytmach disco polo lub piosenkach słyszanych w radio. Przyjeżdżają również i przyjezdni. Razi trochę cena (aż 10 zł). I tu jest największy problem. Sprzedaję właśnie na tej dyskotece bilety i zdarzają się piekielni klienci. Niektórzy popłaczą, że na lepszych dyskotekach też jest 10 zł, ale ja stanowczo odpowiadam, że mogą sobie tam jechać. Ostatecznie kupują bilet.

Nie daję taniej biletów, ponieważ jestem z tego rozliczany i jeśli w kasie nie byłoby chociaż złotówki musiałbym ją dać z własnej kieszeni. Warto dodać, że z tej sprzedaży praktycznie nic nie mam. Chociaż na ładne dziewczyny popatrzę:)

Ale przejdźmy do piekielnej.
Siedzę sobie, nuda, nagle podchodzi [D]ziewczyna i do mnie z tekstem.
[D]- 24 zł i 11 osób wchodzi.
Byłem w szoku. Niekiedy umawiamy się z ochroną, że przy dużej ilości biletów wpuszczamy kilka osób. Robimy to w taki sposób, żeby się wszystko zgadzało. Kiedy odmówiłem stanowczo na jej propozycję, naburmuszyła się i odeszła. Za 3 minuty przychodzi z ochroniarzem i mówi:
[D]- Dogadałam się z nim. 40zł i wchodzimy.
Na to [J]a:
[J]- ale nie dogadałaś się ze mną.
Z racji tego, że kończyła się impreza i jakbyśmy zgarnęli te 50 zł to i tak byłoby ok. Dlatego mówię:
[J]- 50zł i wchodzicie.
[D]- Chyba cię poje**ło, ty ch**u jeb**y. w d*pę sobie taką dyskotekę wsadź za taką cenę.
I odeszła. Po chwili przyszedł jej kompan, powiedziałem mu o rozmowie. Jak dowiedział się, że chcę ich wpuścić za 50 zł od 11 osób, poszedł i opieprzył piekielną dziewczynę. Za chwilę ona przyszła ze spuszczoną głową, rzuciła 50zł coś bąknęła, a ja z szyderczym śmiechem dałem jej 5 biletów, a reszta weszła już wg umowy.

Nie rozumiem tylko po co tak się denerwować. Czy nie można z honorem odejść tylko trzeba wyzywać? Tu mogę pochwalić chłopaka który sam przyszedł grzecznie powiedział: "stary, końcówka imprezy. 20zł i wchodzimy we czterech". Zgodziłem się od razu. Koleś potem mi jeszcze browca postawił;)

dyskoteka

Skomentuj (3) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 86 (166)

1