Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Digul

Zamieszcza historie od: 7 listopada 2012 - 22:05
Ostatnio: 19 kwietnia 2015 - 19:22
  • Historii na głównej: 2 z 2
  • Punktów za historie: 1874
  • Komentarzy: 3
  • Punktów za komentarze: 29
 

#65883

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Witam. Mam chorą na nowotwór córeczkę, ostatnio przeszła piątą i mamy nadzieję, że ostatnią operację. Dużo się wycierpiała, lecz to co stało się wczoraj, zwaliło mnie z nóg i powiedziałem sobie, że tego nie daruję.

Mianowicie, mała ze względu na chorobę (zespół Cushinga) i przyjmowane hormony jest dosyć pulchna, przez co stale trzeba kontrolować wenflon czy się nie wysuwa. Wczoraj małżonka powiedziała pielęgniarce, że trzeba go sprawdzić bo ma podejrzenie, że coś jest nie tak. Pielęgniarka zbagatelizowała sprawę, stwierdziła, że skoro rano było dobrze to i teraz musi być (było ok 21.) i podłączyła potas. Ten zamiast w krwioobieg dostawał się w tkanki. Po kilku minutach żona zauważyła że dzieje się coś niedobrego i dopiero wtedy pielęgniarka się zreflektowała, ale było już za późno. Nastąpiła zamartwica tkanek, otwarta rana na stopie wielkości denka od szklanki. W najlepszym przypadku czeka małą przeszczep skóry i blizna o najgorszym nawet nie chcę myśleć. Mała nie ma czucia w nóżce a ja obiecałem sobie, że tak tego nie zostawię. Pielęgniarka oddziałowa i ordynator powiedzieli, że wobec tej pielęgniarki zostaną wyciągnięte konsekwencje, ale co mi z tego. Mała i tak jest dzielna, bo bardzo dużo cierpi, a teraz jeszcze to. O stresie który wraz z żoną przeżywamy można by napisać książkę.

Czy mam podstawy aby wchodzić z tym na drogę prawną? Co mogę osiągnąć? Proszę o komentarze.

________________________________________________________

Śpieszę z odpowiedziami:

1. Malutka (córcia ma 13 msc) była na 2 dzień po operacji, dostawała jeszcze morfinę, stąd może brak oznak bólu gdy coś złego zaczęło się dziać.

2. Możliwe, że działanie potasu było wzmożone ze względu na przyjmowane leki m.in. kortyzol, metopiron.

3. A propos wkłucia centralnego - mała ma wkłucie centralne w klatce piersiowej od pierwszej chemii (prawie rok temu), i w czasie gdy był podawany potas w centralce szła kroplówka nawadniająca (po operacji mała wszystko co zjadła - zwracała).

I to nie jest tak że tylko na piekielnych opisałem historię. Poradziłem się na forum prawnym, dzwoniłem do adwokata i rzecznika. Wiem gdzie i z czym uderzyć, a na razie zbieramy materiały dowodowe.

Pozdrawiam.

CZD

Skomentuj (61) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 540 (710)

#45467

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Jestem dosyć młodym facetem (23 lata), dobrze zarabiam, mam lekką pracę, żonę (starszą ode mnie ale radzącą sobie w życiu i prowadzącą własny kwiaciarniany biznes) i 3-letnią córeczkę (tak się czasem zdarza).
Otóż moja córcia od września uczęszcza do przedszkola.

Córcia z natury jest słoneczkiem bardzo ugodowym. Gdy ją o coś spytamy zawsze się zgadza. A to czy na obiad chce zupkę? - Tak. Czy na deser chce kisiel? - Tak.
Na każde pytanie zawsze się zgadza.

Dwa dni przed przerwą świąteczną dostałem z przedszkola wezwanie. Myślę sobie: "No to się zaczęło". Jakież było moje zdziwienie gdy okazało się, że mój kwiatuszek ani nikogo nie pobił, ani nic nie zniszczył.

Na drugi dzień oczywiście nieświadomy zerwałem się z pracy i stawiłem się na spotkanie w przedszkolu. Niestety... Dyrektorka placówki zrobiła sobie dłuższy weekend przed świętami i spotkanie nie było możliwe.

Wczoraj, gdy zaprowadziłem córcię do sali, czekała na mnie już "wychowawczyni" z tzw. pianą w ustach, że jutro "MAM SIĘ STAWIĆ" o godzinie 12 na spotkanie z dyrekcją i POLICJĄ w obecności córki.

Powiem szczerze, że razem z żoną srogo się wystraszyliśmy tak naprawdę o co w tym wszystkim chodzi.

Nadszedł jednak dzisiejszy dzień. Zgodnie z planem po marudzeniach mojego przełożonego stawiłem się w przedszkolu. W gabinecie dyrektorki byłem ja, moja 3-letnia córka, dyrektorka, wychowawczyni, przedstawiciel policji (notabene mało zainteresowany bo 3/4 czasu rozmawiał przez telefon) i uwaga: Kurator!

Pytam więc: - O co biega?
Wychowawczyni: - Amelko powiedz nam czy tata bije??

c - córka [będę pisał tak jak córcia się wypowiada],
j - ja,
w - wychowawczyni,
d - dyrektor,
k - kurator,
p - policjant

c- Nio, bije tata...
w- A czy mama bije?
c- Nio bije mama...
w- A co tata pije amelko? Wódkę?
c- Nio, wodke nio...
d- Piją rodzice?
c- Nio piją.

Wtedy do akcji wkraczam ja, już troszkę wyluzowany, bo wiem z czym mam do czynienia.

j- Amelko a powiedz mi czy pani krzyczy?
c- Nio ksicy glosno...
j- A powiedz skarbie czy pani bije?
c- Nio, bije pupe.

Miny obu pań powoli marnieją, ale postanowiłem już dołożyć do pieca i w tym momencie to chyba ja byłem tym piekielnym, może nawet odrobinę przesadziłem, ale przynajmniej pan kurator i policjant zmienili sferę zainteresowań.

j- A czy pan kucharz przytula?
c- Nio tuli.
j- A buzi daje?
c- Nio daje, daje.

W tym momencie przerwał mi pan kurator

k- Raczej to spotkanie było zbędne, chyba że pani W*** ma jeszcze jakiś zarzut?

Cisza.

Po wszystkim rozmawiałem jeszcze z policjantem i dowiedziałem się, że mogę zgłosić to jako pomówienie, jednak nie mam ochoty i siły na zabawy z przedszkolem.

Dowiedziałem się też, że moja córka została skreślona z listy dzieci, uwaga, uzasadnienie:

"Naganne zachowywanie się na zajęciach, niszczenie mienia publicznego". Jako dowód przedstawiono zbitą szklaną bombkę. :)

Ale to nic, na szczęście nie jedno przedszkole w mieście...

dzieci szkoła rodzice

Skomentuj (70) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 1191 (1303)

1