Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

DzienDobryWszyscyUmrzemy

Zamieszcza historie od: 4 kwietnia 2013 - 13:27
Ostatnio: 1 marca 2018 - 14:33
  • Historii na głównej: 2 z 2
  • Punktów za historie: 1133
  • Komentarzy: 7
  • Punktów za komentarze: 54
 

#74967

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Hejtu na rowerzystów ciąg dalszy.

Tym razem - hejt na rowerzystów od rowerzystki. Jak mówią - człowiek człowiekowi wilkiem, kiwi kiwi kiwi, a rowerzysta rowerzyście kijem w szprychach.
Bóg mi świadkiem, że mam na sumieniu tysiąc grzeszków rowerowych. Pracuję nad sobą i się staram, naprawdę, jednak czasem ciężko jeździć prawidłowo jak Pan Kodeks nakazał, zwłaszcza kiedy na drodze spotyka się różne takie kwiatki.

#1 Nieśmiertelny
Ograniczenia i limity nie interesują mnie - wszędzie się zmieszczę, zawsze zdążę, znaki i światła mnie nie dotyczą. Nie wiem gdzie Ci się tak spieszy, do gorącego kotlety czy gorącej żony, ale zapewniam, że jak postoisz te trzy minuty na czerwonym albo ustąpisz pierwszeństwa tam, gdzie należy go ustąpić, to ani kotlet, ani żona Ci nie ostygną. Trudno się dziwić ogólnej niechęci kierowców do rowerzystów jak się widzi takie coś.

#2 Quo Vadis, Januszu?
Często bywa tak, że ścieżka/pas dla rowerów, wyznaczony czy to na chodniku, czy na jezdni, jest jednokierunkowa. Co oznacza, że można nią jechać TYLKO W JEDNYM KIERUNKU, a ścieżka do jazdy w drugim kierunku jest wtedy z reguły bardzo daleko, bo aż po drugiej stronie jezdni. Jednakowoż Januszom kolarstwa nie chce się czekać na na czerwonym żeby przedostać się do drugi brzeg i jadą pod prąd, bardzo często ścieżką tak wąską, że wyminięcie się graniczy z cudem. Mistrzowie tej cebulastej sztuki potrafią jeszcze opierniczyć tych jadących prawidłowo za to, że nie zjeżdżają im z drogi.

#3 Chuck Norris infrastruktury rowerowej
Piesi na ścieżkach rowerowych są wkurzający, to jest fakt. Na szczęście z reguły wystarczy dzyndznąć dzwonkiem i zbłąkany wędrowiec schodzi z drogi, czasem nawet nie zdając sobie sprawy, że idzie ścieżką rowerową. Niestety, strażnik prawa i sprawiedliwości poczuwa się do tego żeby zbluzgać pieszego za to że żyje. Bez dzwonka, oczywiście - zamiast dzwonka kilka porcji soczystego mięsa, bez patrzenia na to czy idzie matka z dzieckiem, babcia Stasia czy Seba z Karyną. Klasa.

#4 Mark Zuckerberg
Podziwiam umiejętność jazdy bez trzymanki - ja jej jeszcze nie opanowałam. A umiejętność jazdy bez trzymanki i jednoczesnego heheszkowania na fejsbuku podziwiam jeszcze bardziej. Zwłaszcza jeśli pokaz takich umiejętności kończy się stłuczką albo efektowną wywrotką. Hasztag: odłóż telefon.

#5 Chodzący Decathlon
Turbo gacie które pocą się za Ciebie, koszulka uwydatniająca każdy jeden mięsień, okablowanie niezbędne do mierzenia długości trasy, pulsu, spalanych kalorii, oraz zapewne cosinusa i delty, rower warty siedmiu moich pensji. A do tego wszystkiego absolutny brak znajomości jakichkolwiek zasad poruszania się po drodze i kultury rowerowej. Nie ważne że jeździsz jak samolubna pipa - ważne że wyglądasz jak z katalogu.

#6 Rafał Majka dla ubogich
Jesteś tak fantastycznym kolarzem, że miasto powinno wytyczyć dla Ciebie oddzielnie ścieżki, żebyś nie musiał jeździć razem z rowerowym plebsem. Korona z kasku Ci spadnie jeśli nie wyprzedzisz wszystkich na świecie, nawet jeśli warunki drogowe temu nie sprzyjają. Twoim obowiązkiem jest gestem, lub wrzaskiem pokazać innym, że jesteś od nich lepszy. Niech wiedzą. Nawet jeśli ich to nie interesuje.

#7 Ręce przy sobie
Posługując się stereotypem - taki rowerowy ekwiwalent kierowcy BMW. Nie wyciągnie ręki, przecież wszyscy wiedzą gdzie chce jechać. Ma gdzieś sygnalizowanie skrętu, również wtedy, kiedy robią to inni.

Umiłowani Braci i Siostry rowerzyści - bądźmy dla siebie dobrzy. Bo jak nie my, to kto?

rower rowerzyści babole rowerowe

Skomentuj (19) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 213 (289)

#49059

przez (PW) ·
| Do ulubionych
Po przeczytaniu na piekelnych kolejnej historii o nieudolności Ośrodku Pomocy Społecznej,(POMOCY! POMOCY SPOŁECZNEJ! NIE OPIEKI! czasy opieki minęły już dawno, razem z kartkami na mięso i trabantami) stwierdziłam, że czas się wreszcie wypowiedzieć.

Jestem pracownikiem socjalnym i nie chce mi się pisać o tym, jak nam ciężko, jak trudna, czasem niewdzięczna i niedoceniana jest to praca - ja to wiem, inni pracownicy tez to wiedzą, a Was i tak nie przekonam, bo i po co.

Zamiast tego chciałabym zaprezentować Listę Przebojów Najbardziej Wkurzających Rzeczy Jakie Pracownik Socjalny Może Usłyszeć Od Klienta.

Kategoria nr 1 - Głupi pracownik.

"Co Pani może o tym wiedzieć? Pani tego nie przeżyła" - oczywiście, wszyscy pracownicy socjalni to rozpieszczone dzieci bogatych rodziców, którym nigdy nic złego w życiu się nie przytrafiło, nigdy nie chorowali, nie stracili nikogo bliskiego. Pewnie, jasne, Pana tragedia jest zawsze większa, niż moja. [Pewnie, że wielu rzeczy jeszcze nie przeżyłam i daj Bóg, żebym nie przeżyła, ale daje mi to przynajmniej możliwość obiektywnego patrzenia na ludzką sytuację.]

"Pani jest za młoda, żeby to zrozumieć" - ja tak bardzo Pana przepraszam za to, że urodziłam się u schyłku komunizmu, a nie w piątą rocznicę śmierci Józefa Stalina.

"Tamta pani dawała więcej" - może bardziej Pana lubiła, albo dawała ze swoich? Nie wiem. [Poprzedni pracownik na danym rejonie ZAWSZE był lepszy, nawet jeśli za czasów jego pracy Klienci wyzywali go od najgorszych] .

"Mówiła Pani coś innego/nic takiego Pani nie mówiła" - wiadomo, mielę tym ozorem, pierdoły opowiadam, dobrze, że Pan czuwa nad tym, co mówię, a czego nie, bo sama już tego nie ogarniam.

"Pójdę do kierownika" - o nie! błagam, niech Pan tego nie robi, zaraz z kieszeni wyciągnę pieniądze i Panu wypłacę, tylko niech Pan nie idzie się na mnie poskarżyć ;(

"I tak nic mi Pani nie zrobi" - pewnie, przecież ja i tak nic nie robię :)

Kategoria nr 2 - Piniążki.

"Dlaczego tak mało?" - no właśnie, dlaczego dostaje Pan tylko cztery stówki miesięcznie za to, że nic Pan nie robi? Jest mi strasznie przykro, powiem Prezydentowi Miasta, który oświadczył, że w naszym sektorze podwyżki są planowane już na 2017 r., żeby nie szalał i dał więcej pieniędzy Panu. Mi moje 1450 zł wypłaty naprawdę wystarcza.

"Inni dostają więcej" - naturalnie, ja po prostu Pana nie lubię i tylko Pan dostaje taką śmiesznie niską pomoc, sąsiadowi spod piętnastki zaplanowałam sto tysięcy, żeby mógł sobie kominek postawić [najczęściej ci "inni" to takie mityczne stwory, to znaczy - Klient powie, że inni dostają, a na moje pytanie: kto i ile, powie, że to nie jego sprawa ile inni dostają ;)]

"Mnie się należy" - ach,należy się, należy! Zastanowić się należy, zanim się powie coś takiego! [zdanie - wytrych, który otwiera we mnie drzwi do najgorszych i najciemniejszych zakamarków mojej świadomości, takich gdzie mięso ściele się gęsto i usilnie prosi, żeby je wydobyć i trochę nim porzucać]

Kategoria nr 3 - Praca.

"Ja nie pracuję" - oczywiście, a na wywiady się Pan ze mną umawia bladym świtem, bo później cały dzień Pan musi chodzić wokół osiedla.

"Nie będę pracował za takie śmieszne pieniądze" - pewnie, ja też się zawsze śmieję jak widzę tysiąc dwieście złotych. Lepiej niech Pan siedzi w domu, albo stoi pod sklepem, a ja co miesiąc zrobię Pani przelewik na cztery stówki, za to też idzie wyżyć.

"Nie mogę pracować, bo jestem chory" - faktycznie, zupełnie nie zdawałam sobie sprawy, że nadciśnienie to śmiertelna choroba i w związku z tym musi Pan cięgiem siedzieć w domu i nie ruszać palcem. Chory! Na głowę chyba jest Pan chory.

"Nie mogę pracować, bo muszę zajmować się dzieckiem" - pewnie, syn lat dwanaście nie może posiedzieć po lekcjach w świetlicy, bo by go tam inne dzieci zdemoralizowały.

"Ja to bym mógł pracować tak jak pani" - serdecznie zapraszam! Pan się uczył pięć lat, ja siedemnaście, ale taką prostą robotę to każdy może wykonywać, nie trzeba mieć wykształcenia do tego, żeby pić kawkę i przeglądać katalog ejwonu cały dzień.

"Nie muszę/nie mam czasu tego robić" - czemu ja jestem taka głupia, że pomyślałam sobie, że w swoim napiętym kalendarzu znajdzie Pan chwilę czasu, żeby na przykład pojechać do urzędu pracy po oferty pracy? Doskonale Pana rozumiem, tym bardziej, że ja tez nie będę miała w najbliższej przyszłości czasu opracować Pana sprawy ;)

Kategoria nr 4 - Dlaczego mi pani nie wierzy?

"Ja nie piję" - oczywiście, ja też nie ;) najadł się Pan jabłek i Panu sfermentowały w brzuchu i od tego taki chuch zabójczy, ręce się Panu trzęsą, bo się Pan tak ekscytuje na mój widok, a wczoraj pod sklepem na osiedlu widziałam Pana zaginionego brata bliźniaka.

"Dostałem to od znajomego" - kurczę, musi mnie Pan z nim poznać; ja nie mam znajomych, którzy dają mi telewizory albo robią za darmo remonty (okej, no takich to bym pewnie znalazła).

"Byłem u Pani w środę, ale Pani nie było" - kurde, to gdzie ja wtedy byłam? Musiała być niezła impreza, że nie pamiętam.

"Nie mogłem przyjść, bo się rozchorowałem/miałem wizytę u lekarza" - a poza tym spadł Panu na głowę meteoryt i wybrali nam nowego papieża. Wszystko rozumiem.

"Mieszkam sam" - o, no to zdecydowanie musi mi się Pan kiedyś pokazać w tych leginsach w panterkę co wiszą na krześle.

I mój absolutnie absolutny numer jeden, którego niestety nie słyszę od Klientów, tylko od tak zwanej "opinii publicznej" zawsze, kiedy w telewizji nagłaśnia się jaką tragedię:

"gdzie był pracownik socjalny?" - jak to gdzie był? kawę pił! zamiast dwadzieścia cztery godziny na dobę siedzieć we wszystkich siedemdziesięciu środowiskach na rejonie.

Oczywiste, że nie wszyscy klienci są tacy.
Są klienci, których los naprawdę ciężko doświadczył; klienci którzy naprawdę potrzebują pomocy, klienci, których historie bardzo nieprofesjonalnie, sprawiają, że po powrocie do domu rzucam się na łóżko i ryczę; ale tacy są z reguły najcichsi, najmniej wymagający i roszczeniowi, a najbardziej wdzięczni.

łopieka :)

Skomentuj (44) Pobierz ten tekst w formie obrazka
Ocena: 772 (992)

1